Uwagi na temat populizmu i nowe idee Michała Kaleckiego

Uwagi na temat populizmu i nowe idee Michała Kaleckiego

„Teoretycy socjalistyczni zdolni byli do (…) analizy [kapitalizmu] dopiero wtedy, gdy przezwyciężyli charakterystyczną dla wczesnej literatury krytycznej, także socjalistycznej, jednostronną tendencję pamfleciarsko-oskarżycielską” [1].
Tadeusz Kowalik
Trudno jest naukowo pisać o populizmie. Historycznie koncepcja ta zakorzeniona jest w filozofii politycznej i retoryce wiejskich społeczeństw przejmujących sposoby życia i myślenia związane z uprzemysłowieniem i reagujących na tę zmianę. Sposoby te różniły się oczywiście w zależności od konkretnych doświadczeń historycznych danej populacji wiejskiej i przebiegu procesów jej urbanizacji. Te odmienne doświadczenia historyczne spowodowały zasadnicze różnice między np. populizmem amerykańskim i europejskim. Współczesny populizm, ten związany z „antyglobalistycznym” podejściem do idei i praktyki kosmopolityzmu, imigrantów i współpracy międzynarodowej coś z dawnym populizmem łączy: to żal za nieco już zapomnianą obietnicą prosperity. Ale napędza go klęska gospodarki miejskiej, która owego prosperity już nie zapewnia.

U podłoża dzisiejszej reakcji populistycznej leżą uczucia nostalgii i teorie spiskowe, jedne i drugie dotyczące przyczyn utraty dobrobytu oraz środków potrzebnych do jego odzyskania. Nastroje te dostarczyły paliwa ruchom populistycznym, ale nie mogły zapewnić racjonalnej analizy, której ruchy te potrzebowałyby, aby osiągnąć realny sukces poprawy warunków społecznych. Racjonalna analiza wymaga bowiem zrozumienia „bezosobowych sił” w gospodarce, napędzających takie czynniki, jak poziom zatrudnienia i płace. Wgląd w te bezosobowe siły, niezbędne do odbudowy dobrobytu gospodarczego przez pełne zatrudnienie przybliża nam jednak polski ekonomista Michał Kalecki (1899–1970).

Ten stary populizm

Populizmu w Polsce i Europie Środkowej nie trzeba polskiej publiczności przedstawiać. Korzenie ruchu zapoczątkowanego w ostatnich dziesięcioleciach XIX wieku tkwią w pretensjach wiejskich mas nękanych głodem, analfabetyzmem i fatalnymi warunkami mieszkaniowymi, żyjących na skraju nędzy, często pozbawionych ziemi za sprawą wielkich, zaniedbanych majątków folwarcznych będących w posiadaniu nieobecnych na miejscu arystokratów. Takie ruchy wiejskiej biedoty odegrały postępową rolę w powstawaniu państw narodowych po traktacie wersalskim po I wojnie światowej i stawiały opór tendencjom autorytarnym, które podkopywały nowe demokracje w latach 20. i 30. Niestety, duża część ówczesnych dyktatur powstała właśnie z powodu niezdolności owych ruchów do zrozumienia natury i skali gospodarczych turbulencji, jakich doświadczyły ich kraje.

Populizm w Stanach Zjednoczonych był innego rodzaju. Jego korzenie tkwiły bowiem w latach 80. i 90. XIX wieku, w masowych protestach przeciwko kryzysowi gospodarczemu, który zapanował w kraju po tzw. rekonstrukcji po wojnie secesyjnej. Różnica wynika z tego, że odmienne były społeczeństwo i gospodarka, w których pojawił się populizm amerykański, przede wszystkim pełniej zintegrowane z nowoczesnym światem kapitalistycznym niż rolnicza gospodarka środkowej i wschodniej Europy. Populiści w USA wyłonili się nie z rolnictwa produkującego jedynie na własne potrzeby, a nawet nie z ruin systemu niewolniczego pokonanych stanów Południa, lecz pochodzili spośród farmerów posiadających własną ziemię i dostarczających swe produkty na nieraz bardzo odległe rynki za sprawą nowo wybudowanej kolei. Po zakończeniu okresu rekonstrukcji w 1877 roku, kiedy zniesiono okupację wojskową byłych stanów skonfederowanych, a władzę w Kongresie przejęła koalicja demokratów z Południa oraz wrogich rekonstrukcji republikanów, gospodarka Stanów Zjednoczonych znalazła się w recesji. Kiedy spadły ceny produktów rolniczych, farmerzy popadli w długi, zastawiając swe farmy, z których następnie (w latach 30.) byli eksmitowani. Obwiniali o to banki, spółki kolejowe, które pobierały nadmierne opłaty za transport towaru oraz finansistów, którzy te spółki zakładali. Farmerzy znaleźli też wsparcie w miastach wśród zorganizowanej siły robotniczej, naciskanej przez pracodawców, by akceptowała niższe płace oraz wśród małych firmy wypieranych z rynku przez konkurencję dużych korporacji. Wszyscy oni zaczynali też cierpieć z powodu niedoboru pieniądza, którego druk ograniczany był parytetem złota – tym samym, który dolarom amerykańskim zapewniał międzynarodową wymienialność.

Amerykańscy populiści zgromadzili się pod sztandarem Williama Jenningsa Bryana, kandydata demokratów na prezydenta z 1896 roku, który w swym słynnym przemówieniu o „przybijaniu Amerykanów do krzyża ze złota” najpełniej wyraził populistyczny brak zaufania wobec kosmopolitycznych elit i międzynarodowej finansjery. Na konwencji demokratów w tym samym roku w Chicago Bryan z pasją krytykował system waluty opartej na złocie, za którym stały interesy starej potęgi kolonialnej, Anglii oraz klasy bogaczy ze Wschodniego Wybrzeża. W swej kampanii powtarzał wiwatującym masom, kiedy tylko mógł: „(…) ponieważ stoją za nami interesy przedsiębiorców i pracowników, wszystkich ciężko harujących mas, na domaganie się standardu złota odpowiadamy: nie założycie człowiekowi pracy korony cierniowej na skronie, nie przybijecie ludzkości do krzyża ze złota” [2].

Pracownikom i przedsiębiorcom Bryan oferował tak zwany bimetalizm (system walutowy z monetą srebrną obok złotej) jako rozwiązanie niedoboru pieniądza w kraju nękanym zadłużeniem i deflacją. Był on też ostatnią nadzieją Partii Ludowej, która organizowała opór wobec spółek kolejowych i banków na terenach wiejskich. Kiedy Bryan przegrał wyścig do fotela prezydenckiego z Williamem McKinleyem, upadły także nadzieje pokładane w prostym, bo monetarnym rozwiązaniu złożonego problemu kryzysu epoki po rekonstrukcji.

Trwalsze intelektualne dziedzictwo populistów to prace Thorsteina Veblena, zwłaszcza jego prześmiewcza Teoria klasy próżniaczej [3]. Ekonomiczny światopogląd populizmu jeszcze ostrzej opisał jednak w swej druzgoczącej krytyce dużych firm pt. Teoria przedsiębiorstwa.

Była to jedna z pierwszych książek zawierająca analizę gospodarki kapitalizmu zdominowanego nie przez kalkulującego zyski i straty przedsiębiorcę rodem z romantycznego mitu i podręczników ekonomii, lecz przez duże korporacje, których afery i skandale demaskowała w pierwszych latach zeszłego wieku Komisja Przemysłowa. Komisja została utworzona przez prezydenta McKinleya w 1898 roku w reakcji na populistyczne nastroje narastające w całym kraju. Ujawniła ona, że najwięksi przemysłowcy tamtych czasów, ludzie tacy jak Andrew Carnegie, Cornelius Vanderbilt czy John D. Rockefeller, który twierdzili, że bogaci stali się za sprawą zapobiegliwości, nieustannych innowacji przemysłowych i skuteczności biznesowej, tak naprawdę zarobili na manipulacjach rynkami kapitałowymi, na których obracano towarami i akcjami korporacji.

W swojej książce Veblen opisywał firmy jako ostatecznie skazane na stagnację, ponieważ konkurencja na rynku pracy utrzymywała zarobki, a co za tym idzie – masową konsumpcję, na niskim poziomie. Stagnację przełamywały jedynie sporadyczne bańki spekulacyjne na giełdzie, w czasie których „kapitanowie finansjery” zaczynali się łudzić, że napompowane przez nich rynki finansowe mają realną wartość, po czym zderzali się z rzeczywistością ograniczonej konsumpcji masowej. Kolejnym źródłem napędzanej długiem spekulacji były konflikty zbrojne, takie jak wojna hiszpańsko-amerykańska w 1898 roku – finansowana przez dług rządowy, rodziła zapotrzebowanie na broń i sprzęt wojskowy [4]. Wkrótce po wydaniu książki Veblena, w 1907 roku upadł duży nowojorski bank Knickerbocker Trust Company, który spekulował na rynku miedzi. Kryzys, który po tym nastąpił, spowodował sześć lat później powołanie Systemu Rezerw Federalnych, który miał położyć kres kryzysom finansowym.

Ujawnienie przez Veblena mechanizmów korporacyjnych finansów miało duży wpływ na wczesnych autorów piszących o pieniądzach i finansach. Irving Fisher zarysował najważniejsze z tych idei w swej „Teorii deflacji i długu w czasie Wielkiego Kryzysu według Veblena” [5]. Książka znalazła się między innymi na liście lektur do wykładów Johna Maynarda Keynesa w brytyjskim Cambridge. Podczas gdy akademiccy ekonomiści na użytek swej publiczności ze szkół biznesowych tworzyli mityczny wizerunek rynków kapitałowych, które wykorzystują oszczędności zapobiegliwych ciułaczy do najbardziej produktywnych inwestycji, Veblen, Keynes i co uważniejsi obserwatorzy korporacyjnych finansów, jak redaktor „The Economist” Hartley Withers czy popularny autor John A. Hobson, wiedzieli, że rynki kapitałowe były specyficznym efektem finansowym działań przedsiębiorstw i systemu kredytowego, w którym operowały. Specyfika tych rynków polega zaś na tym, że zajmują się długoterminowym handlem aktywami finansowymi, który zapewnia finansowanie dla korporacji po stałej cenie i pozwala im na budowanie monopolistycznej potęgi poprzez wykupywanie udziałów i długoterminowych długów innych korporacji.

Wspomniany tu Hobson najlepiej znany jest ze swego klasycznego dzieła z 1902 roku pt. Imperializm, którym zachwycał się nawet Lenin. Przy czym „imperializm” według Hobsona to tak naprawdę tylko polityczna ekspresja logiki międzynarodowych finansów, sfrustrowanych brakiem możliwości inwestycyjnych w trapionych kryzysem krajach uprzemysłowionych. Na podobnej zasadzie rozumieć należy koncepcję haute finance [potęg finansowych] innego krytyka kosmopolityzmu, Karla Polanyiego [6].

Europejska krytyka kapitalizmu korporacyjnego

W Europie populizm jako ruch wiejski wiązał się raczej z protestem przeciwko wielkim właścicielom ziemskimi i żądaniami poprawy pozycji społecznej i ekonomicznej małych farmerów oraz chłopstwa bez ziemi. Ten wiejski ruch w Europie Wschodniej bynajmniej nie zanikł. Krytyka bankowości i korporacyjnego kapitalizmu, obecna w populizmie amerykańskim, w Europie była zjawiskiem bardziej miejskim, napędzanym przez masowe partie socjaldemokratyczne i związki zawodowe.

W Europie nowy kapitalizm korporacji badany był między innymi przez Rudolfa Hilferdinga, który przedstawił o wiele bardziej systematyczny niż populiści obraz ekonomicznego i społecznego wpływu nowych potęg przemysłowych. Nazwał on służący wzbogacaniu korporacji proceder zaprzęgania rynków do ich długoterminowego finansowania „kapitałem finansowym” [Finanzkapital, co stało się tytułem jego najważniejszej książki]. Hilferding był marksistą, który w 1904 roku zwrócił na siebie uwagę austriackich socjaldemokratów żywiołową obroną teorii wartości opartej na pracy, polemizując z jej krytyką autorstwa Eugena von Bőhm-Bawerka. W 1910 roku wydał zaś książkę Das Finanzkapital: Eine Studie űber die jűngste Entwicklung des Kapitalismus, która wywołała u niemieckich i austriackich marksistów prawdziwy entuzjazm. Znaczenie tej książki wykracza jednak daleko poza doktrynalne dysputy marksistów i praktyki kredytowe berlińskich banków rozliczeniowych, z których książka ta jest najbardziej znana. Autor zawarł w niej bowiem dwie fundamentalne idee dotyczące działalności korporacji i finansów, co plasuje go pomiędzy twórcami współczesnej teorii cyklu koniunkturalnego i dwudziestowiecznej makroekonomii.

Pierwsza idea była taka, że stopy zysku dla różnych firm różnią się w zależności od siły ich monopolu i członkostwa w kartelach: zmowa cenowa to standardowy sposób, w jaki korporacje radzą sobie z „nadmierną” konkurencją w trudnych warunkach biznesowych. Firmy niekorporacyjne, a więc małe i średnie przedsiębiorstwa, które o wiele bardziej niż zbiurokratyzowane korporacje ucieleśniają ducha przedsiębiorczości kapitalistycznej, znajdują się wskutek takich praktyk monopolistycznych w niekorzystnej sytuacji. Na każdym bowiem z danych rynków zyski przechwytywane są przez korporacje, pozostawiające małym firmom resztki ze stołu lub po prostu straty. W ciągu cyklu koniunkturalnego korporacje osiągają zatem nieproporcjonalne zyski podczas boomu, małe firmy ponoszą zaś największe straty podczas recesji.

Druga idea z książki Hilferdinga dotyczy roli międzynarodowych finansów w tworzeniu rynków dla wielkich korporacji w koloniach lub krajach rozwijających się. To wykorzystanie międzynarodowych kredytów i pożyczek do finansowania eksportu kapitału to dodatkowy sposób, jakim wielki biznes może stabilizować swój biznes i finanse. Hilferding wskazuje, że ta stosunkowa większa stabilność sektora korporacji to zachęta dla firm, by dołączać do ich karteli. Pojawia się nawet sugestia, że w końcu, kiedy wszyscy kapitaliści dołączą już do ogólnego kartelu, kapitalizm zostanie ustabilizowany [7].

Ta ostatnia możliwość wywołała wielkie kontrowersje wśród europejskich marksistów. Jeśli bowiem kapitalizm istotnie można ustabilizować poprzez koordynację działalności biznesowej, to zniknęłaby perspektywa „załamania ekonomicznego” kapitalizmu, za sprawą której socjalizm wydawał się nieunikniony. Sam Hilferding odrzucał jednak wszelki tego rodzaju determinizm jako skazujący socjalistów na bezczynne wyczekiwanie kolejnego etapu historii, by móc wkroczyć na scenę. Kiedy jednak po katastrofie I wojny światowej zaczęło w Europie dochodzić do skrajnych wahań aktywności gospodarczej między krótkimi okresami boomów i przedłużającymi się recesjami, ekonomiści z kręgów austromarksizmu zaczęli kwestionować możliwości takiej stabilizacji kapitalizmu.

Pojawia się polski głos

Na marginesie tych dyskusji, w Polsce, która właśnie odzyskała niepodległość, pojawił się młody dziennikarz ekonomiczny, Michał Kalecki. Znał się na biznesie, ponieważ jego ojciec był właścicielem małej fabryki w Łodzi, polskiej stolicy przemysłu, a jego firma upadła podczas rewolucji 1905 roku (będącej próbą generalną przed rosyjską rewolucją roku 1917). Młody Kalecki, urodzony w 1899 roku, zmuszony był po odbyciu służby wojskowej w wojnie polsko-rosyjskiej 1920 roku porzucić studia inżynieryjne i został dziennikarzem ekonomicznym, by zarabiać na życie, jakkolwiek bez stałego zatrudnienia. Nikt lepiej od niego nie rozumiał cykli kredytowych i kapitalizmu korporacyjnego. Przeszukiwał prasę biznesową i finansową pod kątem informacji dotyczących nie tylko rynków, lecz także korporacji, banków i mniejszych firm, dzięki którym gospodarka w ogóle działa.

W latach 30. XX wieku Kalecki znalazł się na intelektualnej orbicie Ludwika Krzywickiego, polskiego ekonomisty marksistowskiego, który dziś znany jest (jeśli w ogóle) głównie ze swych prac na temat ekonomiki rolnictwa.

Krzywicki należał do jednego z pierwszych pokoleń polskich marksistów (urodził się w 1859 roku). W 1893 roku spędził sześć miesięcy w Stanach Zjednoczonych i nawet odwiedził Chicago, by obejrzeć tam Światową Wystawę Kolumbijską, prezentującą amerykańskie osiągnięcia przemysłowe dla upamiętnienia czterechsetnej rocznicy odkrycia Ameryki przez Krzysztofa Kolumba. Krzywicki wrócił do Polski pod wrażeniem technologicznej dynamiki przemysłu amerykańskiego, ale był także świadomy, że nowe giganty przemysłowe systematycznie eliminowały konkurencję, od której zależał kapitalistyczny wzrost [8].

Z racji podobieństw w ich teoriach ekonomicznych Kalecki najczęściej łączony bywa ze starszym, pochodzącym z dużo wyższej klasy brytyjskim ekonomistą Johnem Maynardem Keynesem (1883–1946). Istniały jednak między nimi istotne różnice. Keynes znany był ze swego przekonania, że na drodze do ludzkiego szczęścia stoi jedynie ignorancja i zatwardziała niechęć do słuchania jego rad, a biznes jest co do zasady pożyteczny, tylko nadmiernie ostrożny. U Kaleckiego zaś słychać było echa starej, populistycznej podejrzliwości wobec wielkiego biznesu, tyle że wyłożonej w o wiele bardziej systematyczny sposób. Kontrast między ich poglądami jest bardzo widoczny w ich opinii na temat jednej z barwniejszych postaci biznesu epoki międzywojennej, Ivara Kreugera. Przypomnijmy, że był to świat, w którym niemal wszystkie rządy miały problemy ze spłacaniem długów zaciągniętych podczas I wojny światowej, a które to długi traktat wersalski zabezpieczył niemieckimi odszkodowaniami wojennymi, których rząd Niemiec nie mógł spłacić. Zadłużonym krajom na pomoc przychodził wtedy Kreuger, wykupując ich obligacje wojenne, w zamian domagając się tylko jednego – monopolu na handel zapałkami. Wykup obligacji finansowano poprzez kolejne emisje akcji jego firm na nowojorskiej giełdzie. Wraz z załamaniem się tego rynku w 1929 roku Kreuger miał jednak coraz większy problem z utrzymaniem płynności, jakiej domagali się jego bankowi wierzyciele, a 12 marca 1932 roku zastrzelił się w swym paryskim mieszkaniu.

W notce na temat Kreugera dla ukazującego się krótko socjalistycznego periodyku „Przegląd Socjalistyczny” Kalecki przedstawił heroiczną rolę finansisty w „ułatwianiu międzynarodowej cyrkulacji kapitału, który zawsze nie nadążał za potrzebami rozwojowymi powojennego kapitalistycznego świata”9. Równocześnie przypomniał biznesową strategię monopolizowania przez Kreugera światowego rynku zapałek – do tego stopnia, że tylko Stany Zjednoczone, Francja i Związek Radziecki miały rynki poza jego kontrolą. Zapałki mogą się wydawać dziwnym wehikułem pozyskiwania zysków z monopolu. Kalecki wskazuje jednak, że ich rynki były stosunkowo odporne na cykle koniunkturalne z powodu niskiej ceny zapałek w stosunku do przychodów gospodarstw domowych. Imperium biznesowym Kreugera wstrząsnęła, zdaniem Kaleckiego, pożyczka w wysokości 125 mln dolarów, które zobowiązany był przekazać niemieckiemu skarbowi państwa na koniec 1929 roku, by zagwarantować sobie zakaz importu radzieckich zapałek do Niemiec. Niemniej Kalecki miał świadomość roli Kreugera w ewolucji kapitalizmu, a więc w procesie zależnym raczej od instytucji niż jednostek obsadzających się w roli bohaterów gospodarczego dramatu: „Funkcjonowanie kapitalizmu zależy nie od natury indywidualnych przywódców, którzy kontrolują jego mechanizmy, ale od struktury tych mechanizmów” [10].

Pogląd Kaleckiego kontrastował z tym, który generalnie wyznawała biznesowa prasa i rynki finansowe, a gdzie wierzono, że Kreuger padł ofiarą nacisków rynku będących jeszcze poza jego kontrolą. Londyński „The Economist” pisał o śmierci finansisty jako o „rzeczywiście tragicznym załamaniu kariery, która w swej sferze nie miała sobie równych w pamięci żyjących (…) sile dobra zdruzgotanej przez ponure okoliczności jego czasu” [11]. Nawet Keynes, skłonny skądinąd przyznawać, że operujący na giełdzie nowojorskiej mają mentalność gangsterów [12], widział w Kreugerze „tragiczną” ofiarę preferencji płynności: „być może największa konstruktywna inteligencja biznesowa swojej epoki, człowiek, którego pełne rozmachu działania były w najszerszym sensie tego pojęcia sprawą interesu publicznego, który w chaosie powojennego świata przyjął za swą misję zbudowanie kanału pomiędzy krajami, gdzie były zasoby w nadmiarze i tymi, gdzie dramatycznie ich brakowało, ten, który budował na solidnych fundamentach (…) zmiażdżony między górami lodowymi mroźnego świata, którego żaden pojedynczy człowiek nie mógł roztopić i przywrócić mu ciepła normalnego życia. Spektakl kapitalistów walczących o płynność, jak się to delikatnie nazywa, a więc wpychających przyjaciół i kolegów w lodowaty nurt, by później samym zostać do niego wepchniętym przez sprytniejszego zawodnika z tyłu – to nie jest budujący widok” [13].

Keynes nie miał wątpliwości, kto ponosi za to winę: „Nie ma na świecie niczego podobnego okrucieństwu i zimnokrwistemu bestialstwu amerykańskich bankierów” [14].

Rosnąca konkurencyjność?

W czasie gdy Krueger popełnił samobójstwo, świat był już pogrążony w recesji, która nastąpiła po krachu w 1929 roku. Większość ówczesnych ekonomistów stała po stronie ortodoksyjnego poglądu, wedle którego to mechanizm cenowy jest kluczowy dla powstrzymania wzrostu bezrobocia. Jeśli zarobki spadną, wówczas praca stanie się tak „konkurencyjna”, że firmy znów zaczną zatrudniać pracowników.

W Europie krajem najmocniej uderzonym przez Wielki Kryzys – w sensie najwyższego procentowego wzrostu bezrobocia i największego procentowego spadku produkcji przemysłowej – była Polska. W 1933 roku Kalecki opublikował po polsku swoje wyjaśnienie tego, dlaczego gospodarki przechodzą kolejne etapy wzrostu i spadku oraz dlaczego mogą popaść w pułapkę recesji, bez względu na to, jak wiele „wolności” zostawi się siłom rynkowym. Dzieje się tak dlatego, że w każdym danym okresie faktyczny poziom zatrudnienia i całkowita produkcja nie zależą bynajmniej od zdolności dopasowania się cen do takiego układu naszych gustów, preferencji i zasobów, przy którym zrównoważy się poziom popytu i podaży na wszystkich rynkach. Zależą natomiast od ogólnego poziomu inwestycji w infrastrukturę i wyposażenie przemysłowe, poczynionych w tym okresie. To właśnie inwestycje są kluczowe, bo to one określają, jaki zysk firmy mogą zrealizować w danym okresie. W istocie bowiem, bez wydatków kapitalistów na ich własną konsumpcję oraz inwestycje, kapitaliści nie mogą osiągnąć zysku: po prostu sprzedawanie towarów i usług ich pracownikom w najlepszym razie umożliwi im odzyskanie pieniędzy, które zapłacili pracownikom jako wynagrodzenia i w ten sposób pokryje ich koszt. By zatem osiągać zyski, firmy muszą inwestować, a kapitaliści muszą konsumować.

W swych przedwojennych pismach Kalecki często wyjaśnia zawiłości takich ekonomicznych związków za pomocą przenośni. Być może najbardziej przekonujący jest przykład z koleją: „Przypuśćmy, że – jak się to często zdarza w Stanach Zjednoczonych – między dwoma miastami biegną dwie konkurujące ze sobą linie kolejowe. Ruch na obu liniach jest słaby. Jak temu zaradzić? Można by odpowiedzieć paradoksalnie, że należy budować trzecią linię kolejową, bo wtedy na dwu pierwszych przewozić się będzie materiały i ludzi do budowy trzeciej. A co zrobić, jak będzie gotowa trzecia? Wtedy należy budować czwartą i piątą… Przykład ten jest, jak to zresztą uprzedzaliśmy, paradoksalny, gdyż niewątpliwie lepiej byłoby podjąć jakąś inną inwestycję w pobliżu pierwszych dwóch linii kolejowych zamiast budować trzecią, niemniej odzwierciedla doskonale prawa rozwoju całokształtu gospodarstwa kapitalistycznego [15].

Praktyczny problem w takich okolicznościach polega na tym, że firmy do inwestowania zniechęca istnienie niewykorzystanego potencjału w fabrykach, które już posiadają. Nowe inwestycje podejmuje się zwykle wówczas, kiedy potrzeba nowych zdolności produkcyjnych, a więc dopiero wtedy, gdy te istniejące zostaną w pełni wykorzystane. Jak pisał Kalecki, „Bardzo często spotykamy się z rozumowaniem, że po co mamy budować nowe fabryki wtedy gdy jeszcze stare nie są zatrudnione. Ta prosta prawda dzieli los wielu swych współtowarzyszek – jest fałszywa. Po to, aby zatrudnić istniejący aparat wytwórczy, należy go właśnie stale rozszerzać, ponieważ oszczędzana część zysków lokowana jest w inwestycjach. Jeśli tych inwestycji nie ma, to zysk spada i spada też zatrudnienie istniejących zakładów” [16].

Kalecki puentuje ten problem w dramatycznym stylu: „Widzimy, że na pytanie, co wywołuje periodyczne kryzysy, można krótko odpowiedzieć: wywołuje je okoliczność, że inwestycje nie tylko są wytwarzane, ale i same wytwarzają. Inwestycje rozpatrywane jako wydatki są źródłem dobrej koniunktury, a każdy ich wzrost poprawia stan interesów i pobudza wzrost inwestycji. Ale jednocześnie każda inwestycja powiększa zasób urządzeń kapitałowych i od pierwszej chwili jej uruchomienia konkuruje ze starszymi generacjami tych urządzeń. Tragedia inwestycji polega na tym, że wywołują kryzysy, ponieważ są pożyteczne. Niewątpliwie wiele osób uzna tę teorię za paradoksalną. Paradoksalna jest jednak nie teoria, ale jej przedmiot – gospodarka kapitalistyczna” [17].

Z tych właśnie powodów Kalecki ostro krytykował „trust mózgów”, głównie profesorów Uniwersytetu Columbia, którzy dora dzali Franklinowi D. Rooseveltowi w pierwszych dniach urzędowania w temacie strategii gospodarczej niezbędnej do ożywienia gospodarki amerykańskiej. „Jak wiadomo, »trust mózgów« ma nie tylko ambicję nakręcenia koniunktury, ale też zapoczątkowania nowej ery kapitalistyczno-planowej w historii Stanów Zjednoczonych. Także i w tych koncepcjach uderza prymitywizm i brak zrozumienia sprężyn gospodarki kapitalistycznej. »Planowanie« sprowadza się tu głównie do tworzenia karteli dla zwalczania »rujnującej konkurencji« i niedopuszczania do »przeinwestowania«. Łatwo wykazać, że ta prymitywna koncepcja planowości nie wytrzymuje krytyki. W kartelach zapobiegających rujnującej konkurencji będą osiągane zyski, ale aby te zyski były realizowane, muszą właśnie być dokonywane inwestycje, gdyż ogół zysków kapitalistów równa się sumie ich konsumpcji oraz ich inwestycji. Jeśli kartele mogą osiągać zyski, a przy tym nie inwestować, to tylko dlatego, że istnieje przemysł nieskartelizowany, którego część majątku przywłaszczają bezpośrednio albo pośrednio kartele. Gdyby jednak cała gospodarka składała się z karteli, to nie mogłyby one oczywiście osiągać dużych zysków, jeśliby nie robiły też znacznych inwestycji. Zaniechanie inwestycji prowadziłoby do kurczenia się zysków, co przy utrzymywaniu sztywnych cen byłoby skojarzone ze zmniejszeniem zbytu” [18].

W tym sensie korporacje, monopole i kartele pasożytowały na nieskartelizowanym sektorze małych i średnich firm handlowych, fabryk, gospodarstw rolnych i tak dalej. Zyski z ich jednostkowo skromnych inwestycji, za sprawą działania rynków, spływają w nieproporcjonalnym stopniu do korporacji dominujących na tych rynkach. Straty mniejszych firm muszą być natomiast pokrywane z ich własnych rezerw albo z pożyczek. A w ten sposób ich niewielkie oszczędności przechodzą faktycznie na własność tych korporacji, gdyż zgromadzone przez nie płynne aktywa (depozyty bankowe) znajdują ostatecznie pokrycie w bilansach bankowych przez zgromadzone tam długi mniejszych firm.

W tym również zawiera się odpowiedź Kaleckiego na sugestię Hilferdinga, że możliwa jest stabilizacja gospodarki za pomocą „ogólnego kartelu”, koordynującego ceny i produkcję w całej gospodarce, przy jednoczesnym zachowaniu motywacji osiągnięcia zysku jako kluczowego bodźca do produkcji. Kalecki już wcześniej skrytykował opinię, że kartele mają stabilizujący wpływ na cykl koniunkturalny. W rzeczywistości, jak argumentował, taka koordynacja cen sprawia, że cykle koniunkturalne są bardziej ekstremalne: w okresie boomu członkowie karteli mają tendencję do nadmiernego inwestowania, ponieważ ich kwoty produkcyjne („kontyngenty”) w kartelu są zwykle związane z ich zdolnościami wytwórczymi. Z kolei podczas depresji członkowie kartelu wciąż mogą wycisnąć jakieś zyski ze swojego rynku, a to chroni je przed likwidowaniem niewykorzystanego potencjału. Jego eliminacja to dla firm warunek wstępny, by zaczęły znów inwestować. W tym sensie istnienie karteli wzmacnia rozkwit gospodarki w okresie boomu i wydłuża okresy recesji [19].

Polityka i finansowanie pełnego zatrudnienia

W 1936 roku Kalecki przybył do Wielkiej Brytanii na stypendium Fundacji Rockefellera. Wraz z pojawieniem się autorytarnych rządów w Europie Środkowej, także w Polsce po zamachu wojskowym Józefa Piłsudskiego z maja 1926 roku, i rosnącą agresją nazistowskich Niemiec, Fundacja oferowała pomoc wielu krytycznym intelektualistom, którym sytuacja polityczna utrudniała życie. W Wielkiej Brytanii Kaleckiego wprowadziła w krąg Keynesa ekonomistka Joan Robinson. Keynes był pod jego wrażeniem, chwilami czuł nawet frustrację z powodu analitycznych zdolności młodego człowieka. Ale obaj zgadzali się co do tego, że fatalna słabość inwestycji będąca przyczyną recesji gospodarczej może zostać przezwyciężona przez „sztuczny” boom oparty na bodźcu fiskalnym. To właśnie skłoniło ich obu do poparcia polityki fiskalnej Nowego Ładu prezydenta Roosevelta w USA. Dla Kaleckiego zaleta deficytu budżetowego nie ograniczała się tylko do zwiększenia ogólnego popytu. Zapewnia także rynek sektorowi prywatnemu, za który ów sektor prywatny nie musi sam zapłacić – bo przecież w innej sytuacji to same firmy muszą płacić pracownikom, żeby móc sprzedawać im swe towary, lub finansować inwestycje, aby firmy w ogóle mogły osiągać zyski. W ten sposób deficyt budżetowy zwiększa wpływy i zyski sektora prywatnego.

Kalecki miał bardzo jasny pogląd na to, jak taki bodziec ekonomiczny powinien być finansowany. Najlepiej przez emisję obligacji rządowych, co pozwoliłoby zmobilizować niewykorzystane rezerwy finansowych korporacji, których brak aktywności inwestycyjnej jest przyczyną kryzysu gospodarczego. Z kolei w warunkach politycznej presji, by równoważyć budżet państwa, można to najskuteczniej zrobić za pomocą podatku majątkowego. Generalnie rzecz biorąc, chodzi o to, by odbierać pieniądze bogatym i oddawać je firmom w postaci zysku – za pośrednictwem wydatków ludzi zatrudnionych przez rząd lub otrzymujących pieniądze od państwa w formie transferów społecznych. Jak przekonywał, takie opodatkowanie „ma wszelkie zalety finansowania wydatków państwa z kredytu, ale ponadto przynosi tę korzyść, że nie prowadzi do powstawania długu publicznego” [20].

Kalecki nie był zresztą jedynym autorem, który popierał taką „daninę od kapitału”. Również Keynes entuzjastycznie popierał takie instrumenty fiskalne, podobnie jak Joseph Schumpeter i John A. Hobson, a głos im przychylny można znaleźć nawet dwa stulecia wcześniej, u Davida Ricardo. Kalecki był również świadomy, że takie rozwiązania, choć racjonalne, podważają to, co nazywał „siłą kapitalistów w społeczeństwie” i ich „potęgą w fabrykach”. Nie spodziewał się po nich, że wprowadzą pełne zatrudnienie, które podkopywało tę potęgę. Jego wyjaśnienie znaczenia wielkich firm „w społeczeństwie” jest jednak uderzające: „W systemie laisser-faire poziom zatrudnienia zależy w dużej mierze od tak zwanej atmosfery zaufania. Gdy ta atmosfera ulega zmąceniu, inwestycje maleją, co pociąga za sobą spadek produkcji i zatrudnienia (…). Zapewnia to kapitalistom automatyczną kontrolę nad polityką rządową. Rząd musi unikać wszystkiego, co może zamącić »atmosferę zaufania«, gdyż może to wywołać kryzys gospodarczy. Gdy jednak rząd nauczy się raz sztuczki podnoszenia zatrudnienia przez własne wydatki, wówczas to »urządzenie kontrolne« traci na swej efektywności. Właśnie dlatego deficyt budżetowy, niezbędny do przeprowadzenia interwencji państwowej, winien być uznany za zgubny. Społeczna funkcja doktryny »zdrowych finansów« polega na uzależnieniu poziomu zatrudnienia od »atmosfery zaufania«. »Wodzowie przemysłu« chętnie znajdą tak zwanych wybitnych ekspertów gospodarczych, ściśle powiązanych z systemem bankowym i przemysłem, którzy chętnie orzekną, że »sytuacja jest wybitnie niezdrowa«, zazwyczaj ze względu na zagrożenie inflacją lub obciążenia gospodarki długiem publicznym” [21].

W 1945 roku Kalecki opuścił Wielką Brytanię, by podjąć pracę w Międzynarodowej Organizacji Pracy w Montrealu, a rok później przeniósł się do Nowego Jorku, by pisać raporty gospodarcze dla Sekretariatu ONZ. Podczas zimnej wojny pogorszył się jednak klimat relacji międzynarodowych i debaty ekonomicznej i zaszkodził jego pracy nad raportowaniem o sytuacji w bloku komunistycznym. W 1955 roku zrezygnował z pracy dla ONZ i wrócił do Polski, gdzie doradzał rządowi w sprawach planowania gospodarczego.

Michał Kalecki nie mógł nie być krytyczny wobec sposobu zapewniania pełnego zatrudnienia w Stanach Zjednoczonych i innych krajach kapitalistycznych, gdzie dokonywało się to dzięki zwiększaniu produkcji uzbrojenia i wymachiwaniu szabelką na arenie międzynarodowej, które miało te zbrojenia usprawiedliwić. Nazywał to „militarnym keynesizmem” i wskazywał, że wytworzone w ten sposób wysokie zatrudnienie odbywa się kosztem konsumpcji i zacofania technologicznego. Nie przypadkiem technologicznymi liderami w okresie powojennym zostały Japonia i Niemcy, a więc te dwa kraje, którym traktaty kończące wojnę zabroniły odbudowy przemysłu zbrojeniowego. Kraje, które wysoki poziom zatrudnienia osiągały poprzez produkcję i sprzedaż broni, miały mniejsze możliwości rozwoju gałęzi przemysłu służących raczej potrzebom cywilnym [22].

Kiedy w latach 60. XX wieku eskalowała amerykańskiej interwencja w Wietnamie, wzrósł także krytycyzm Kaleckiego wobec wykrętów amerykańskiego rządu w temacie zatrudnienia i polityki socjalnej. W jednym z komentarzy, zatytułowanym charakterystycznie Faszyzm naszych czasów, wskazywał, że nowa elita biznesu, wierna ideom leseferyzmu i ograniczonego rządu, chce cofnąć reformy Nowego Ładu i rosnące poparcie administracji Kennedy’ego i Johnsona dla równych praw czarnych Amerykanów. Śledztwo w sprawie zabójstwa Kennedy’ego prowadzone przez Komisję Warrena uważał za straconą szansę rozprawienia się z prawicowym ekstremizmem, który według niego stał za tym zamachem [23]. W roku 1967 Kalecki zauważał też, że Stany Zjednoczone przeżywają wielki boom zbrojeniowy, równoważący zmniejszenie inwestycji w sektorze prywatnym: „Motorem ożywienia stają się właśnie wydatki państwowe, które w rozpatrywanym okresie rosną silniej aniżeli hamujący wpływ na konsumpcję rosnących wpłat podatkowych. (…) Na wzrost wydatków wojskowych przypada już przeszło połowa przyrostu dochodu narodowego (…). A więc podsumowując: typowa koniunktura wojenna (czy półwojenna) rozpoczęła się dopiero w drugim półroczu 1966 roku” [24].

Kalecki zauważył też wśród członków „starej” elity biznesowej pewne zawstydzenie wojną w Wietnamie, gdyż przyczyniała się ona do spadku wpływów amerykańskich w Europie, gdzie starsza elita miała swe interesy biznesowe. Amerykański ruch robotniczy w większości jednak zachowywał spokój i był zadowolony z rosnącego zatrudnienia i płac realnych. Aktywny był ruch antywojenny na uczelniach, ale – pisał Kalecki – środowiska inteligenckie „to jednak elementy w USA raczej izolowane i nie mające większej wagi politycznej. Być może, że to »przebudzenie się« inteligencji amerykańskiej jest zjawiskiem istotnym z punktu widzenia rozwoju politycznego USA na dłuższą metę, ale dla położenia rychłego kresu agresji amerykańskiej nie ma ono istotnego znaczenia”.

Rozważał on też możliwość, by „pewne ugrupowania kapitału wschodniego wybrzeża odegrały taką rolę w wojnie wietnamskiej, jaką de Gaulle odegrał w zakończeniu wojny algierskiej”. Uważał, że mogłoby to nastąpić za sprawą ponownego otwarcia śledztwa Komisji Warrena w sprawie zabójstwa prezydenta Kennedy’ego. „Dochodzenia takie mogłyby doprowadzić do ujawnienia powiązań między »drapieżnymi« grupami kapitału a przygotowaniem zabójstwa Kennedy’ego oraz do kompromitacji obecnej administracji. W atmosferze tego gigantycznego skandalu byłoby możliwe przyjęcie apelu U Thanta o zaprzestaniu nalotów na DRW, zawieszenie broni w Wietnamie Południowym i rozpoczęcie rokowań z Frontem Wyzwolenia Narodowego. Niewesoły to świat, w którym na losy, właściwie mówiąc całej ludzkości wpływać może rywalizacja dwóch ugrupowań kapitału amerykańskiego. Nie jest to zjawisko całkiem nowe: niejeden wielki przełom dziejowy rozpoczynał się od rozwarcia odgórnej szczeliny w klasie rządzącej” [25].

W następnym roku, 1968, Kalecki i otoczenie padli ofiarą walki frakcji w polskiej partii rządzącej, do której on sam nigdy nie należał. Wewnętrzne walki wywołały czystki wśród ocalałych z Zagłady polskich Żydów, wtedy skupionych w inteligenckich zawodach i wyższych warstwach polskiego establishmentu. Sam Kalecki był już wtedy chory. Zrezygnował z pracy dla rządu w geście solidarności z kolegami i współobywatelami żydowskiego pochodzenia. W 1969 roku złożył ostatnią wizytę w Cambridge, w Anglii, gdzie trzydzieści lat wcześniej pracował z Keynesem. Umarł rok później.

Populizm: krótkie wnioski

Amerykański populizm sięga korzeniami kryzysu gospodarczego po okresie rekonstrukcji i niezdolności gospodarki do zabezpieczenia pozycji ekonomicznej oraz społecznej farmerów i robotników w miastach. Nowe korporacje obiecywały wówczas odrodzenie przemysłowego dobrobytu, ale wzbogaciły głównie swych właścicieli i biurokratów, którzy nimi kierowali. Jednocześnie populizm amerykański różnił się od populizmu europejskiego wskutek innych warunków gospodarczych i społecznych. Populizm amerykański był bardziej miejski i właśnie ta jego cecha wskazuje drogę do XXI-wiecznego populizmu, dla którego siłą totemiczną jest upadek przemysłu połączony ze wzrostem kosmopolitycznej finansjery. Powiązanie siły międzynarodowych korporacji z pogarszającymi się warunkami zatrudnienia i stagnacją gospodarczą jest widoczne, ale pozostaje zagadką tak długo, jak długo „bezosobowe siły” odpowiadające za kolejne cykle koniunkturalne będą skryte za codzienną rutyną rynków i transakcji finansowych.

Populizm tę zagadkę rozwiązuje przy pomocy sloganów i oskarżeń: świat finansów to raczej spekulacja i oszustwo niż przyzwoita produkcja i dobrobyt, a polityczna organizacja interesów finansowych traktowana jest jako spisek, co zresztą zbiega się np. z poglądami Hobsona i Polanyiego na finanse międzynarodowe. Wizja spisku staje się nie tylko sposobem przezwyciężenia niespójności w naszym obrazie rzeczywistości, lecz także środkiem do walki z tymi spiskami, które nam zagrażają. Dzisiejszy populizm odwołuje się bowiem do solidarności społecznej i kulturowej jako sposobu pokonania naszych prześladowców. Dobrze widać to w dzisiejszej w Polsce, w kulcie oporu z czasów II wojny światowej, kiedy to naród spiskował przeciwko zagranicznym najeźdźcom. Przez wszystkie lata, jakie minęły od tamtego czasu, owi najeźdźcy mieli jednak utrzymać swą władzę dzięki kolejnym spiskom, rozszerzając swe wrogie wpływy na Unię Europejską i inne agencje międzynarodowe. Problem w tym, że ujawnienie rzekomego spisku tych prześladowców pozwala znaleźć wrogów, ale nie odkrywa przyczyn problemów gospodarczych i społecznych, w jakich znajdują się ludzie. Te przyczyny leżą bowiem w bezosobowych wahaniach i przepływach gospodarczych, które tak wnikliwie analizował polski ekonomista Michał Kalecki.

Jan Toporowski

Jan Toporowski – profesor ekonomii i finansów na Wydziale Studiów Orientalnych i Afrykańskich University of London oraz profesor wizytujący na wydziale ekonomii Uniwersytetu w Bergamo i w International University College w Turynie. Pracuje też jako konsultant Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju (UNDP), Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNICTAD) oraz Konferencji Ekonomicznej Narodów Zjednoczonych na rzecz Afryki. Opublikował ok. 300 książek i artykułów, w tym dwutomową biografię Michała Kaleckiego („Michał Kalecki An Intellectual Biography Volume I Rendezvous in Cambridge 1899-1939”, Basingstoke: Palgrave 2013; „Michał Kalecki An Intellectual Biography Volume II By Intellect Alone 1939 – 1970”, Basingstoke: Palgrave 2018) oraz dwie pozycje po polsku: „Dlaczego gospodarka światowa potrzebuje krachu finansowego i inne krytyczne eseje o finansach i ekonomii finansowej”, Książka i Prasa 2012; „Kredyt i kryzys od Marksa do Minsky’ego”, Książka i Prasa 2017. Jest członkiem rad programowych kilku pism: „Review of Political Economy” (New York); „Journal of Post-Keynesian Economics”; „Ekonomista”; „Review of Keynesian Economics”; „Investigación Económica” (Mexico); „Gentes & Nationes. Studia z zakresu spraw międzynarodowych” (Bielsko-Biała).

Przypisy:

[1] T. Kowalik, Róża Luksemburg. Teoria akumulacji i imperializmu, Warszawa: Książka i Prasa, 2012, s. 239.
[2] Official Proceedings of the Democratic National Convention Held in Chicago, Illinois, July 7, 8, 9, 10, and 11, 1896, Logansport, Indiana, 1896, s. 226–234. Przedruk w: „The Annals of America”, t. 12, 1895– 1904: Po pu lism, Imperialism, and Reform, Chicago: Encyclopedia Britannica, Inc., 1968, s. 100–105.
[3] T. Veblen, The Theory of the Leisure Class An Economic Study of Institutions, New York: The Macmillan Company, 1899.
[4] T. Veblen, The Theory of Business Enterprise, New York: Charles Scribner’s Sons, 1904.
[5] I. Fisher, The Debt-deflation Theory of Great Depressions, „Econometrica”, 1933, 1 (4), październik, s. 337–357.
[6] J. A. Hobson, Imperialism. A Study, London: James Nisbet & Co., 1902; K. Polanyi, The Great Transformation, New York: Farrar & Rinehart Inc., 1944.
[7] R. Hilferding, Finance Capital A study of the latest phase of capitalist development, London: Routledge and Kegan Paul, 1981 [i wyd. 1910].
[8] T. Kowalik, O Ludwiku Krzywickim. Studium społeczno-ekonomiczne, Warszawa: Państwowe Wydawnictwo Naukowe, 1959, s. 233.
[9] M. Kalecki, Ivar Kreuger, „Przegląd Socjalistyczny”, 1932, 2 (9), s. 5–6.
[10] Ibidem
[11] The Match King, „The Economist”, 2007, 22, grudzień, s. 113–115.
[12] R. Skidelsky, John Maynard Keynes, t. 2: Volume Two The Economist as Saviour 1920–1937, London: Macmillan, 1992, s. 435.
[13] J. M. Keynes, The Collected Writings of John Maynard Keynes, t. 21: XXi Activities 1931–1939 World Crises and Policies in Britain and America, London: Macmillan, 1982, s. 90.
[14] Ibidem, s. 93.
[15] M. Kalecki, Nakręcanie koniunktury światowej (1933), w: idem, Kapitalizm. Koniunktura i zatrudnienie, przypisy i redakcja J. Osiatyński, Państwowe Wydawnictwo Ekonomiczne, Warszawa 1979, s. 194–195.
[16] Ibidem
[17] M. Kalecki, A Theory of the Business Cycle, „Review of Economic Studies”, 1937, 2, luty, s. 77–97.
[18] M. Kalecki, Nakręcanie koniunktury światowej (1933), w: idem, Kapitalizm. Koniunktura…, s. 194.
[19] M. Kalecki, Wpływ kartelizacji na koniunkturę (1932), w: idem, Kapitalizm. Koniunktura…
[20] M. Kalecki, Teoria opodatkowania towaru, dochodu i majątku (1937), w: idem, Kapitalizm. Koniunktura…, s. 316.
[21] M. Kalecki, Polityczne aspekty pełnego zatrudnienia (1943), w: idem, Kapitalizm. Koniunktura…
[22] J. Toporowski, Kalecki on Technology and Military Keynesianism, „spRu Working Paper Series”, 2017, 22.
[23] M. Kalecki, Faszyzm naszych czasów (1967), w: idem, Z ostatniej fazy przemian kapitalizmu, Państwowe Wydawnictwo Naukowe, Warszawa 1968, s. 49.
[24] M. Kalecki, Wietnam przez pryzmat USA (1967), w: idem, Z ostatniej fazy…, s. 53–54.
[25] Ibidem, s. 58.

Tekst publikowany na licencji Creative Commons. Uznanie autorstwa 3.0 (prawo przedruku z podaniem autora i źródła)