Pożytek z pieniędzy: mierzenie tego, co ważne

Ladislau Dowbor

Dzięki nowym przepisom, które ograniczają

władzę korporacji i wzmacniają władzę publiczną,

możemy optymalizować rynki, redukować

nierówności i tworzyć szerzej współdzielony dobrobyt.

Felicia Wong, dyrektor Instytutu Roosevelta <ref>F. Wong, Why a sea of change in economics is happening now, Roosevelt Institute; https://bit.ly/3obqUHL (dostęp: 10.07.2021). </ref>

Mierzymy wydajność tak wielu firm i jesteśmy zachwyceni imponującą liczbą samochodów na pracownika, na dzień, na jednostkę produkcji. Mierzymy, ile ton soi, ryżu czy trzciny cukrowej można uzyskać z hektara. Nawet od nas, profesorów uniwersyteckich, wymaga się przedstawienia pewnej liczby artykułów, interesujących lub nie, ale dostarczających konkretną liczbę punktów w różnych systemach oceny. W sali spotkań profesorów na Harvardzie ktoś umieścił pod wiszącym na ścianie krucyfiksem maleńką notatkę: „Był świetnym nauczycielem, ale nie publikował. Został ukrzyżowany”. W przypadku instytucji finansowych jest inaczej. Jaka byłaby produktywność pieniądza? Aktywa tylko trzech amerykańskich prywatnych korporacji: Black Rock, Standard i State Street, wynosiły w 2020 roku 19 bln dolarów, co odpowiada PKB Stanów Zjednoczonych z 2019 roku, podczas gdy świat zachłystuje się śmiałością Joe Bidena, który w ciągu nadchodzących 10 lat zamierza zainwestować 3,9 bln dolarów. Rządowy plan szczegółowo określa, jak bardzo podniesie to produktywność, zatrudnienie i zyski w perspektywie długoterminowej. Ale jaka jest produktywność branży zarządzania aktywami? Owszem, dywidendy dla akcjonariuszy są mierzone i wypłacane, ale jaki jest wkład produkcyjny? Luiz Awazu, zastępca dyrektora Banku Rozrachunków Międzynarodowych (BIS), instytucji koordynującej banki centralne, uważa, że „wykonują (one) swoją pracę podczas pandemii, ale nigdy nie będą bankami rozwoju. Każdy ma swoją rolę do odegrania. Banki centralne nie mają prostych rozwiązań, same nie uratują świata, ale mogą odgrywać rolę koordynatora różnych podmiotów, głównie w sektorze prywatnym i społeczeństwie obywatelskim”. <ref>Exame, 16.07.2021.</ref> Banki centralne z pewnością mogą dostarczać pieniądze innym instytucjom finansowym, a jak widzieliśmy podczas kryzysu w 2008 roku i późniejszego finansowania banków poprzez luzowanie ilościowe, ogromne sumy pieniędzy publicznych zostały przekazane bankom prywatnym, aby zrównoważyć ich rachunki, ale bez wymagań, by pieniądze były użyteczne.

W czasie kryzysu Barack Obama wielokrotnie powtarzał, że nienawidzi nagradzać nieodpowiedzialności publicznymi pieniędzmi, ale musi to robić. Bilionowe transfery do banków mogłyby jednak zostać przekazane zadłużonym właścicielom domów, którzy płaciliby bankom i nie tracili domów. W efekcie banki dostałyby swoje pieniądze, a rodziny miały swoje domy. W obecnej sytuacji SIFI, czyli instytucje finansowe o znaczeniu systemowym, wiedzą, że są zbyt duże, by upaść i by ich szefowie trafili do więzienia. Mamy więc oto wolny rynek bez ryzyka i z wieloma rajami podatkowymi.

Czy chcemy, aby banki były solidne? Na pewno; banki powinny być nie tylko solidne, ale także produktywne. Innymi słowy, powinny zarabiać na stymulacji aktywności gospodarczej, a nie na jej drenażu. Lehman Brothers był wysoko oceniany przez agencje oceny ryzyka, co sugerowało, że jest solidny. Co więc mierzą te agencje? Pożyczając pieniądze, których nie miał, bank zarządzał zyskami wysokiego ryzyka i żadna instytucja nigdy nie oceniała, czy to, co robi, jest ekonomicznie użyteczne. Ogólna idea, która się przyjęła, jest taka, że jeśli banki osiągają zyski, to znaczy, że przyczyniają się do wzrostu gospodarki. Podobno „zaprzęgają pieniądze do pracy”. Jeśli system działa, powinien wykazać wyniki nie tylko dla banków, ale także dla całej gospodarki. A gospodarka to znacznie więcej niż tylko zyski, to także miejsca pracy, zmniejszenie nierówności, ochrona środowiska.

Pieniądze, którymi zarządzają te instytucje finansowe, nie należą do nich, zostały im powierzone przez osoby prywatne lub firmy, a ich odpowiedzialność powinna znacznie wykraczać poza płacenie kilku procent właścicielom. Pieniądze, które im powierzono lub które emitują poprzez dźwignię, są częścią ogólnych oszczędności społeczeństwa i w interesie wszystkich obywateli leży, by były one produktywnie inwestowane. Zarządzanie pieniędzmi nie jest celem samym w sobie, ale środkiem. Bez względu na to, ile pieniędzy emitujemy, czy to za pośrednictwem rządu, czy poprzez dźwignie w prywatnych bankach, społeczeństwo nie będzie bogatsze, chyba że pieniądze zostaną zainwestowane w towary i usługi, które zwiększają dobrobyt społeczny i przyczyniają się do zrównoważonego rozwoju. Czy ktoś jednak kwestionuje produktywność społeczną i ekonomiczną instytucji finansowych? Instytucje te powinny pokazać, co finansują i z jakim efektem pomnażają pieniądze oraz jaki pozytywny wpływ wywierają na społeczeństwo. Nie tylko, ile płacą akcjonariuszom.

Doradzałem Banco do Nordeste (BNB), publicznemu bankowi rozwoju w biedniejszym, północno-wschodnim regionie Brazylii. Wśród programów opracowanych za rządów Luli znalazło się finansowanie mikrokredytów dla małych gospodarstw rolnych. Bank zorganizował zdecentralizowaną kontrolę kredytu i sfinansował wsparcie techniczne dla drobnych producentów, aby nie tylko mogli kupić lepsze maszyny, ale także zostali przeszkoleni w zakresie odpowiednich technologii. Zamiast eleganckich budynków mających przyciągnąć klientów bank kupił motocykle, aby jego agenci mogli dotrzeć do biedniejszych części regionu i bezpośrednio tam udzielać kredytów oraz służyć pomocą, zależnie od potrzeb. W rezultacie pieniądze wróciły, ale na poziomie rodziny generowano znacznie więcej bogactwa, co zaowocowało poprawą stałej zdolności produkcyjnej.

W Fundacji Banco do Brasil realizowaliśmy program dywersyfikacji produkcji na obszarach wiejskich, obejmując nim też produkcję miodu i innych produktów w celu zwiększenia dochodów rolników, również dzięki wsparciu kredytowemu i technicznemu. Wykraczało to daleko poza proste udzielanie kredytów, ponieważ uzyskiwanie produktów końcowych łączyło się z wymogiem dostępu do bardziej zaawansowanego sprzętu, dotychczas dostępnego jedynie w wielkich ośrodkach miejskich, a nie na głębokiej prowincji. W ten sposób sami producenci nie tylko zdywersyfikowali produkcję, ale także mogli zrozumieć proces warunkowania i komercjalizacji, zamiast polegać na pośrednikach. Oznaczało to finansowanie i szkolenie w zakresie produkcji przynoszącej większe dochody, ale także przełamanie izolacji oraz generowanie nowej kultury produkcji. To nie był już tylko kredyt. To była zmiana gospodarcza i kulturowa.

Wszyscy znamy niezliczone podobne inicjatywy na całym świecie, ale zależą one od rozproszonych inicjatyw, politycznych wzlotów i upadków oraz indywidualnego przywództwa. Muhammad Yunus otrzymał nawet Nagrodę Nobla za inicjatywę Grameen Bank [mikropożyczki na rozkręcenie drobnej działalności gospodarczej – przyp. red.], ale co znaczące, była to Pokojowa Nagroda Nobla, a nie ekonomiczna, którą przyznaje Bank Szwecji. Właśnie dlatego w tym krótkim artykule chcemy podkreślić, że banki i inne instytucje finansowe powinny nie tylko wykazywać się sprawnością biznesową, ale także pokazać, że potrafią być społecznie użyteczne, zamiast być jedynie maszyną do wyciągania zysków dla akcjonariuszy.

Nie brakuje nam środków finansowych. Sprowadzenie dużych lic
zb na ziemię pomaga w zrozumieniu ich wymiaru. Światowy PKB, 85 bln dolarów w 2020 roku, dla populacji liczącej 7,8 mld osób oznacza, że to, co produkujemy każdego roku, to równowartość 3600 dolarów miesięcznie na czteroosobową rodzinę. Liczby można dostroić; możemy mówić o dochodzie narodowym netto, ale podstawowa kwestia jest taka, że to, co produkujemy na świecie, wystarcza nawet w nadmiarze, by zapewnić każdemu życie na podstawowym godziwym poziomie. Wystarczyłoby bardzo niewielkie zmniejszenie nierówności, nie wspominając już o tym, że największy wzrost stymulują pieniądze na dole piramidy: w Brazylii 1 real z zasiłku rządowego Bolsa Família generuje 1,5 reala wzrostu PKB. Ale Bolsa Família to mniej niż 0,5% brazylijskiego PKB, a gospodarka utknęła w martwym punkcie.

Crédit Suisse publikuje światowe dane dotyczące majątku (nie dochodu) prywatnego, a podstawowa liczba jest taka, że zgromadzony majątek statystycznie wynosi obecnie 80 tys. dolarów na osobę dorosłą. Rodzina składająca się z dwóch dorosłych osób miałaby więc średnio 160 tys. dolarów w majątku gospodarstwa domowego. <ref>Crédit Suisse, Global Wealth Report 2021,https://bit.ly/3p8ZFMX (dostęp: 11.08.2021).</ref> Ale jak wiemy, 26 dorosłych osób na świecie posiada więcej tego bogactwa niż biedniejsza połowa światowej populacji, licząca 3,9 mld osób. Problem polega nie tylko na tym, że ci najbogatsi nie wytworzyli tego bogactwa, ale także na tym, że fatalnie nim zarządzają. Zasadniczo używają go do zdobycia większego bogactwa. Właściciel jednego miliarda, kupując papiery przynoszące 7% rocznie, zarabia 190 tys. dolarów dziennie. Następnego dnia zarobi kolejne 7% z miliarda plus z tych dodatkowych 190 tys., generując finansowy efekt kuli śnieżnej. Im większa fortuna, tym szybciej rośnie – nie przez produkcję czegokolwiek, po prostu przez powierzenie pieniędzy Black Rock, Goldman & Sachs lub jakiejkolwiek innej korporacji zarządzającej aktywami. Powstała ogromna przepaść między branżą zarządzania pieniędzmi a inwestycjami produkcyjnymi, którą obecnie nazywamy realną gospodarką.

Kwoty w rękach zarządzających pieniędzmi są ogromne. Według raportu Unctad World Investment Report z 2021 roku „cztery grupy inwestorów instytucjonalnych wyższego szczebla odgrywają ważną rolę w stymulowaniu zrównoważonych inwestycji i mają w tym silny interes instytucjonalny: dwie pierwsze, fundusze emerytalne i państwowe fundusze majątkowe, zarządzały globalnymi aktywami w wysokości odpowiednio 52 bln i 9,2 bln dolarów w 2021 roku. Dwie pozostałe, czyli firmy ubezpieczeniowe i banki, zarządzają aktywami, ale przede wszystkim świadczą usługi finansowe dla swoich klientów w postaci produktów zarządzania ryzykiem i pożyczek. Aktywa inwestycyjne firm ubezpieczeniowych osiągnęły w 2018 roku 32,9 bln dolarów, a banki w 2019 roku osiągnęły 155 bln dolarów”. <ref>UNCTAD, World Investment Report 2021, s. 32; https://bit.ly/3nZFmlU (dostęp: 11.08.2021).</ref> To, że mają „silny interes instytucjonalny” w napędzaniu zrównoważonych inwestycji, jest oczywiście wyłącznie opinią Unctad. Ale one są zainteresowane wyłącznie zarabianiem większej ilości pieniędzy.

Mariana Mazzucato wyjaśnia:

Sektor finansowy ma obecnie znaczny i rosnący udział w wartości dodanej i zyskach gospodarki. Jednak tylko 15% wygenerowanych środków trafia do firm z branż niefinansowych. Reszta jest wymieniana między instytucjami finansowymi, zarabiającymi dzięki temu, że pieniądze po prostu przechodzą z rąk do rąk, co daje początek zjawisku, które Hyman Minsky nazwał „kapitalizmem zarządzania pieniędzmi”. Innymi słowy: kiedy finanse zarabiają, służąc nie realnej gospodarce, ale samym sobie. <ref>M. Mazzucato, The Value of Everything: Making and Taking in the Global Economy, New York: Hachette Book Group, 2018, s. 136. </ref>

Tylko 15% środków wracających do realnej gospodarki to głęboka zmiana w porównaniu z trzydziestoma złotymi latami powojennymi, kiedy finanse w zasadzie służyły tylko inwestycjom produkcyjnym i były wynagradzane częścią zysków generowanych przez producentów. Finanse i produkcja mimo napięć działały ramię w ramię. Tymczasem Epstein i Montecino w badaniu The High Cost of High Finance oszacowali, że obecnie w USA tylko 10% pieniędzy zarobionych przez pośredników finansowych wraca do realnej gospodarki. <ref>G. Epstein, J. A. Montecino, Overcharged: The High Cost of High Finance, The Roosevelt Institute, lipiec 2016; https://bit.ly/31e48WB (dostęp: 11.08.2021).</ref> To jest istota finansjalizacji. Kiedy korporacje finansowe wydobywają więcej niż produktywność wygenerowanego finansowania, system jest wadliwy. Pieniądze przestają być produktywne. Marjorie Kelly i Ted Howard nazywają to kapitalizmem ekstrakcyjnym. <ref>M. Kelly, T. Howard, The Making of a Democratic Economy, Oakland, CA: Berrett-Koehler, 2019.</ref>

Ellen Brown z kolei nazywa to technofeudalizmem: „Kapitalizm przemysłowy został w dużej mierze wyparty przez kapitalizm finansowy”, w którym pieniądze zarabiają – dla tych, którzy je mają – „kiedy śpią”. Jak wyjaśnia ekonomista Michael Hudson, celem jest niezarobiony dochód, a nie produktywność. Korporacje zaciągają tanie kredyty w wysokości 1% nie po to, by inwestować w maszyny i produkcję, ale po to, by kupić własne akcje, zarabiając 8 lub 9%, lub wykupywać mniejsze korporacje, eliminując konkurencję i tworząc monopole. Były grecki minister finansów Yanis Varoufakis wyjaśnia, że kapitał został oddzielony od produktywności: firmy mogą zarabiać bez generowania zysków ze swoich produktów. <ref>E. Brown, How America went from Momand-Pop capitalism to Techno-feudalism, Scheerpost, 18.05.2021; scheerpost.com (dostęp: 11.08.2021).</ref> Oraz bez generowania miejsc pracy.

Dochodzi do coraz większej liczby katastrof środowiskowych i społecznych, a nierówności osiągają skrajne poziomy. Ale banki mają się dobrze. Według ostrożnych danych „The Economist” w rajach podatkowych znajduje się 20 bln dolarów; to 200 razy więcej, niż zdecydowała zebrać na walkę ze zmianami klimatycznymi paryska Światowa Konferencja Klimatyczna (ustalono, że ten fundusz będzie wynosić 100 mld rocznie). Według „The Economist”, komentującego 15-proc. podatek od zysków międzynarodowych korporacji dyskutowany w 2021 roku, „udział w zagranicznych zyskach amerykańskich międzynarodowych korporacji księgowanych w rajach podatkowych wzrósł z 30% dwie dekady temu do około 60% obecnie”. <ref>Twilight of Tax Havens, „The Economist”, 2.06.2021; https://econ.st/3o1Hyt2 (dostęp: 11.08.2021); What would a new system for taxing multinationals look like, „The Economist”, 15.05.2021; https://econ.st/31bGLNt (dostęp: 11.08.2021).</ref>

Oszustwa dotyczące leków, żywność powodująca otyłość nawet u dzieci, machlojki związane z emisją spalin przez samochody, pestycydy i antybiotyki w naszej żywności, zanieczyszczenie rzek i mórz – nic z tego nie jest zabronione, ponieważ bezwzględnym priorytetem jest płacenie bankowych odsetek i dywidend inwestorom finansowym i udziałowcom. Prawda jest jednak taka, że oburzenie na taki stan rzeczy rośnie. Skutki gospodarcze, środowiskowe i społeczne generowane przez korporacje są coraz bardziej widoczne. Czy po 40 latach nieodpowiedzialnego neoliberalizmu są nowe nadzieje? Manipulacja wizerunkiem firmy ma długą tradycję. Ale faktem jest też, że korporacje, a zwłaszcza banki, odczuwają temperaturę społecznego oburzenia, katastrofy stają się coraz bardziej widoczne i przybywa protestów,
zwłaszcza tych przeciw zanieczyszczeniu środowiska.

Nic nam po defensywnych oświadczeniach świata korporacyjnego w obliczu skandalu z ogromnym bezproduktywnym bogactwem, gdy ponad 10% światowej populacji cierpi głód i coraz częściej dochodzi do katastrof ekologicznych, do czego dołączyła ostatnio pandemia; należy po prostu zmienić sposób prezentowania i nauczania ekonomii. Taki pogląd zyskuje na popularności. Jest on co prawda wygodnie klasyfikowany jako heterodoksyjny, ale działa, w przeciwieństwie do znanego już nazbyt dobrze ortodoksyjnego, który zasadniczo sprowadza się do obrony interesów korporacyjnych i jest odpowiedzialny za obecny stan rzeczy.

Wraz z pandemią absurdalność tak wielkiego postępu technologicznego, nagromadzonego bogactwa, bilionów w rękach zarządzających aktywami, podczas gdy ludzkość stoi w obliczu dramatycznych nierówności, katastrof ekologicznych i narastającego chaosu politycznego, jest dowodem na to, że nasze problemy nie są ekonomiczne w sensie braku zasobów czy potrzeby większego wzrostu, ale wynikają z braku organizacji społecznej i politycznej. Ton się zmienia, presja rośnie. Jak długo będziemy wierzyć w bajkę o niewidzialnej ręce rynku? Wolne rynki są w rękach światowych gigantów i nie są już wolne, podczas gdy polityka publiczna i planowanie są na cenzurowanym jako niedemokratyczne. W zakresie zarządzania nie mamy obecnie ani uczciwej konkurencji rynkowej, ani racjonalnego planowania. A powinniśmy mieć jedno i drugie.

Hazel Henderson zmierza do sedna:

Zarządcy aktywów finansowych funduszy inwestycyjnych, funduszy emerytalnych, darowizn i państwowych funduszy majątkowych nadal w dużej mierze działają, opierając się na przestarzałych podręcznikowych modelach i algorytmach, ignorując dzisiejsze nowe zagrożenia dla biosfery i systemów podtrzymywania życia. <ref>H. Henderson, Transition to Science Based Investing 2019–2020, s. 3; https://bit.ly/3I7t4QC (dostęp: 11.08.2021).</ref>

Idea rynków etycznych nie wydaje się iluzją, ale koniecznością.

Bardziej progresywne polityki podatkowe, w tym dotyczące dochodów, majątku, korporacji, nieruchomości i innych form dochodu z czynszu, mogą pomóc w rozwiązaniu problemu nierówności w dochodach. Regulowanie prywatnych przepływów finansowych będzie miało zasadnicze znaczenie dla ukierunkowania prywatnych finansów na te szersze cele społeczne. Ograniczenie restrykcyjnego biznesu i drapieżnych praktyk finansowych będzie kluczem do panowania w korporacyjnym rentierstwie i przepychania prywatnych inwestycji na produktywną działalność w ramach zielonej gospodarki. <ref>K. P. Gallagher, R. Kozul-Wright, A New Multilateralism for Shared Prosperity: Geneva Principles for a Global Green New Deal, UNCTAD 2019, s. 26; https://bit.ly/31deuGc (dostęp: 11.08.2021).</ref>

Paul Dembinski podkreśla tę samą konieczność kierowania finansami przez wyniki społeczne, a nie giełdowe:

Dobre wieści z giełd można również wytłumaczyć faktem, że płynność generowana przez banki centralne i rządy w odpowiedzi na kryzys jest „przechwytywana” przez rynki finansowe i przekierowywana od miejsca docelowego w gospodarce realnej… Obecna sytuacja jest okazją do skorygowania zakłóceń i zbliżenia rynków finansowych do gospodarki poprzez zaproponowanie nowych reguł gry w celu „definansjalizacji gospodarki”. Można to zrobić, wprowadzając „podatek od transakcji i podatek od zysków kapitałowych od handlu”, aby zmniejszyć transakcje o wysokiej częstotliwości, lub „zakazując masowego korzystania z opcji wykupu i opcji na akcje, które korporacje regularnie promują w celu sztucznego zwiększenia swoich wyników w krótkim okresie, nie wspominając o pułapie wypłaty dywidendy”.

Dembinski cytuje też Oskara Ugarteche:

Tej dynamiki nie da się odwrócić, chyba że, jak sądzę, nie zostaną ustalone nowe reguły gry, a gospodarka nie zostanie zdefinansjalizowana. <ref>P. Dembinski, From Virus to Vitamin, „Observatoire de la Finance”, 25.09.2020; http://www.obsfin.ch/virustovitamin-n8/ (dostęp: 11.08.2021).</ref>

Można było mieć nadzieję, że pandemia wywoła solidarne reakcje ze strony korporacji finansowych. Wspomniany wyżej raport Crédit Suisse trzeźwo stwierdza: „Różnice majątkowe między osobami dorosłymi powiększyły się w 2020 roku. Globalna liczba milionerów powiększyła się o 5,2 mln, osiągając liczbę 56,1 mln. W rezultacie osoba dorosła potrzebuje teraz ponad 1 miliona dolarów, aby należeć do światowego 1% (…)”. Grupa o bardzo wysokiej wartości netto (UHNW), czyli tych, który mają majątek powyżej 30 mln dolarów, rosła jeszcze szybciej, zyskując 24% nowych członków, co stanowi najwyższy wskaźnik wzrostu od 2003 roku. I to wszystko w okresie, gdy światowy PKB spadał, a bezrobocie rosło. Crédit Suisse przedstawia się jako „wiodący zarządca majątku”. Michael Hudson tak podsumowuje sytuację: „Ta dynamika różni się od dynamiki kapitalizmu przemysłowego i rzeczywiście osłabia gospodarkę przemysłową, przeznaczając jej dochody na opłacenie sektora finansowego i jego rentierskich klientów”. <ref>M. Hudson, The Rentier Resurgence and Takeover: Finance Capitalism vs Industrial Capitalism, styczeń 2021; https://bit.ly/3ljzuCe (dostęp: 11.08.2021).</ref>

Mierzenie tego, co naprawdę ma znaczenie, oddzielenie tego, co jest produktywną inwestycją, od tego, co jest spekulacją finansową, stanowi np. część rachunków narodowych w Chinach, gdzie operuje się liczbami takimi jak całkowite zagregowane finansowanie gospodarki realnej AFRE. <ref>China Economic Quarterly Q3 2020, PWC; https://pwc.to/31dZGqR (dostęp: 11.08.2021).</ref> Nazywanie każdego posunięcia finansowego inwestycją służy bowiem tylko światu finansów. W języku francuskim różnica między „inwestycjami” (gospodarka realna) a „placements financiers” (lokaty finansowe) jest dość wyraźna. Thomas Piketty sprowadził tę dyskusję na ziemię. Musimy zmierzyć to, co jest ważne, i pokazać, że ogromne fortuny w rękach nieproduktywnych instytucji drenują gospodarkę.

Pogłębiająca się nierówność generuje również chaos polityczny. Być może byliśmy zaskoczeni, że tak wielu biednych Amerykanów głosowało na Donalda Trumpa, ale w dużej mierze był to „głos negatywny”, na przekór dotychczasowej polityce, z powodu głębokiej frustracji. Wykres pokazuje, jak w ciągu ostatnich trzech dekad 10% najbogatszych Amerykanów radykalnie zwiększyło swój udział w bogactwie (ciemny górny obszar), podczas gdy w przypadku kolejnych 50 do 90% można mówić jedynie o umiarkowanym postępie, a dolne 50% jest ledwie widoczne na dole wykresu – to masa ludności praktycznie wykluczona z postępu gospodarczego. To było przed pandemią, która – jak wiemy – jeszcze przyspieszyła wzrosty na szczycie. <ref>Share of Total Wealth by Wealth Group 1990–2019; https://bit.ly/3o28VmI (dostęp: 11.08.2021).</ref>

Oburzenie moralne w ekonomii uważane jest za nienaukowe. Pozwolę sobie jednak na nie, ponieważ planeta jest zalana zasobami finansowymi, technologiami na najwyższym poziomie, zaktualizowanymi statystykami na temat każdego wymiaru naszych potencjałów i katastrof, podczas gdy dobrze wyszkoleni i zamożni spekulanci z Wall Street skandują, że chciwość jest dobra.

Zapomnijmy o Miltonie Friedmanie: biznes  wykres musi związać się z odpowiedzialnością społeczną i ekologiczną. Peter Drucker stawiał sprawę jasno: w chorym społeczeństwie nie będzie zdrowego przedsiębiorstwa. Musimy racjonalnie zmierzyć się z koniecznością powołania do życia nowych zasad, nowego systemu Bretton Woods lub tego, co nazwano Globalnym Zielonym Nowym Ładem. Bo zegar tyka.