Almanach Concilium Civitas 2020/2021 – Profesor Barbara A. Misztal „Wyzwania stojące dziś przed demokracją: czy to koniec polityki, jaką znamy? ” –

Profesor Barbara A. Misztal „Wyzwania stojące dziś przed demokracją: czy to koniec polityki, jaką znamy? „

Nie jestem znawczynią polskiej polityki ani stosunków międzynarodowych. By więc napisać coś, co wiązałoby się z tematyką forum Collegium Civitas, postanowiłam zająć się jednym z głównych zadań socjologii, czyli jak pisał Bauman (2003) – eksploracją współczesnych wyzwań demokracji. Skupię się na kilku głównych, uniwersalnych, a nie typowych dla konkretnych krajów przyczynach stojących za dzisiejszymi szeroko rozpowszechnionymi niepokojami i problemami.  Jedną z nich jest przekonanie, że czeka nas koniec polityki, jaką znamy, i coraz bardziej niemożliwe staje się zrozumienie obecnych wyzwań, przed jakimi stają społeczeństwa demokratyczne. Według Centre for the Future of Democracy przy Uniwersytecie w Cambridge (CFD 2020) demokracja na całym świecie znajduje się obecnie w fatalnej kondycji. Jesteśmy świadkami najwyższego poziomu niezadowolenia ze stanu demokracji od czasu, kiedy CFD rozpoczęło swoje badania w 1995 roku. Raport dotyczący globalnego zadowolenia ze stanu demokracji w 2020 roku opiera się na danych zbieranych przez niemal 50 lat w Europie Zachodniej oraz przez 25 lat w pozostałych krajach świata i pokazuje, że globalne niezadowolenie ze stanu demokracji gwałtownie wzrosło od roku 2005, a w tej chwili osiąga rekordowy poziom. Obecnie na całym świecie 57,5% obywateli w badanych krajach nie jest zadowolonych z tego, jak działa u nich demokracja, a 55% wyborców amerykańskich i 60,3% brytyjskich nie wierzy w system demokratyczny. Obawy o niepowodzenie demokratycznego projektu wyraża także coraz większa liczba politologów. Raport CFD przedstawia główne przyczyny „globalnej recesji demokratycznej”, które łączą się z obiektywnymi okolicznościami i wydarzeniami, takimi jak wstrząsy ekonomiczne, korupcja, skandale i kryzysy polityczne. Jednocześnie politolodzy postrzegają obecny kryzys demokracji jako wynik spadku zaufania do polityki i polityków, mniejszego zaangażowania i lojalności wobec partii, wyniosłości elit politycznych oraz załamania tożsamości klasowych, na których budowane były masowe partie (Runciman 2020, Sasaki 2019, Stiegler 2015). Ponadto komentatorzy polityczni zwracają naszą uwagę na fakt, że dzisiejsze niezadowolenie z demokracji jest jeszcze wzmacniane przez szeroko rozpowszechnione fale ksenofobicznego nacjonalizmu, populizmu oraz strachu przed migracją, jak i polaryzacją polityczną w kontekście zanikania semantyki historycznej lewicy i prawicy (Maitlis 2019, O’Toole 2019). Wszystkie te obserwacje razem wskazują na to, że obecna sytuacja jest szczególna, gdyż obywatele coraz bardziej tracą wiarę w działanie instytucji demokratycznych i są niezadowoleni „nie tylko z przywódców politycznych, ale też z systemów demokratycznych, które wyniosły ich do władzy” (Olusoga 2020:51). Co więcej, temu poczuciu niezadowolenia z demokracji towarzyszy powszechna opinia, że przeżywamy obecnie trudny okres, który przytłacza nas takimi wyzwaniami, jak kryzys klimatyczny, rozwój sztucznej inteligencji, migracje i starzejące się populacje. Twierdzi się ponadto, że technologia cyfrowa, która nie zna granic geograficznych, jest zdecentralizowana, opiera się na danych, tworzy sieci i rozwija się wykładniczo, stanowiąc zagrożenie dla demokracji, która powstała w czasach „państw narodowych, hierarchii, respektu oraz gospodarek przemysłowych” (Bartlett 2018:3). Choć należy odrzucić determinizm technologiczny, musimy zdawać sobie sprawę, że media społecznościowe stawiają nowe problemy i wyzwania przed naszymi systemami politycznymi. Jednakże brak przekonującej wizji przyszłości i odpowiedniego modelu demokracji dla kontekstu cyfrowego ogranicza naszą zdolność stawiania czoła nowym wyzwaniom. Jeden z najbardziej błyskotliwych opisów dzisiejszych społeczeństw, którym brak wizji przyszłości, można znaleźć w wykładzie Olgi Tokarczuk, który pisarka wygłosiła po odebraniu Nagrody Nobla. Mówiła wówczas o swoim niepokoju o współczesny świat, w którym brakuje narracji wyjaśniającej rzeczywistość, w którym zalew obrazów przemocy, głupoty, okrucieństwa, mowy nienawiści rozpaczliwie równoważony jest przez wszelkie „dobre wiadomości” (Tokarczuk 2019). Brakuje nam spójnej narracji dotyczącej teraźniejszości o ograniczonej wizji przyszłości, za co można winić fakt, że wszystko zmienia się w przyspieszonym tempie i żyjemy w zalewie informacji, nie wiemy, co będzie dalej, i nie możemy pojąć znaczenia teraźniejszości. Innymi słowy: „żyjemy w świecie natłoku informacji sprzecznych ze sobą, wzajemnie się wykluczających, walczących na kły i pazury”, brak nam „nowego sposobu opowiadania świata” (Tokarczuk 2019). „Świat umiera, a my nawet tego nie zauważamy”, lekkomyślnie brniemy w stronę niebezpieczeństwa, bo „nie mamy jeszcze gotowych narracji nie tylko na przyszłość, ale nawet na konkretne »teraz«, na ultraszybkie przemiany dzisiejszego świata” (Tokarczuk 2019). Jednakże mimo że brak wiary w zdrowie demokracji staje się powszechny, opłaca się być ostrożnym. By nie wpaść w pułapkę dominującego dziś przekonania o kryzysie, warto – oprócz pamiętania, że samozadowolenie i wiara w siłę demokracji miały w przeszłości straszliwe konsekwencje – odwołać się do dwóch rzeczy. Po pierwsze, koniecznie należy przyznać, że dzisiejszy obraz sytuacji nie jest całkowicie negatywny, bo w wielu małych demokracjach o wysokich przychodach, jak Szwajcaria, Dania, Norwegia czy Holandia, poziom zadowolenia z funkcjonowania demokracji osiąga historyczne rekordy (CFD 2020). Po drugie, warto pamiętać, że obecny kryzys nie jest pierwszym kryzysem demokracji. A zatem, zamiast obawiać się ciemnej strony demokracji (by posłużyć się tytułem książki Michaela Manna), powinniśmy czerpać odwagę z przykładów dobrze funkcjonujących demokracji i realizować długofalowy cel budowania publicznego z niej zadowolenia. Zadanie to wymaga od nas, byśmy bez nadmiernej wiary w przyszłość demokracji rozumieli jednocześnie ograniczenia naszej zbiorowej wyobraźni, postrzeganej jako taki sposób rozumienia życia społecznego, który umożliwia współpracę społeczną oraz zbiorowe praktyki związane ze wspólną przyszłością (Taylor 2002). Poszukiwania sposobów przezwyciężenia ograniczeń dzisiejszej zbiorowej wyobraźni powinniśmy rozpocząć od pytania o to, dlaczego kurczą się horyzonty naszej wyobraźni i emocji oraz jak zmienia to naturę najważniejszych instytucji demokratycznych, czyli sfery publicznej. Przyznając, że technologia nie jest całkowicie odpowiedzialna za trudności, jakie napotykają współczesne demokracje, można argumentować, że przy tak dużej części komunikacji odbywającej się za pośrednictwem technologii cyfrowych media społecznościowe są jednym z nowych czynników kształtujących zbiorową wyobraźnię, a zatem jednym z czynników kształtujących dzisiejszą sferę publiczną. Euforia, że nowe technologie przyczynią się do poszerzenia i pogłębienia demokracji, już minęła i właśnie zaczynamy rozumieć, że technologie komunikacyjne mogą stanowić dla niej poważne wyzwanie. Koniecznie musimy zrozumieć, w jaki sposób środowisko cyfrowe kształtuje na nowo sferę publiczną, a następnie zbadać wpływ mediów cyfrowych na nią.

Iluzje i rozczarowanie mediami cyfrowymi

Na początku tego stulecia pojawiło się oczekiwanie innowacji politycznych stworzonych przez technologię cyfrową. Liczne badania przeprowadzane w pierwszych dekadach działalności mediów cyfrowych sugerowały, że przedstawiając obywatelom różnorodne poglądy i opinie, internet rozszerzy sferę publiczną, a tym samym wzmocni demokrację (Dahlberg 2007). Ich autorzy argumentowali, że ponieważ użytkownicy internetu mogli łatwo wyszukać, porównać i przemyśleć różne poglądy, internet odegra główną rolę we wzbogacaniu demokracji (Wojcik 2012). Twierdzili, że konsekwencje działalności nowych mediów społecznościowych, takie jak rozwój form rozdrobnienia władzy, powstanie nowych grup zyskujących głos, wzrost liczby petycji online, wzmocnienie nowych typów ruchów społecznych i dbanie o transparentność, mają potencjał poprawienia jakości demokracji. Kiedy blogowanie szybko staje się dominującą formą contentu internetowego generowanego przez użytkowników, a blogosfera oferuje powszechny dostęp bez różnic społecznych, „wygląda na to, że ziszcza się habermasowska idea sfery publicznej, idealistyczna koncepcja forum dla debaty demokratycznej” (Naughton 2019:25). Jednak na koniec drugiej dekady obecnego stulecia zachwyt nad potencjałem środowiska cyfrowego, jeśli chodzi o rozszerzanie demokracji poprzez danie obywatelom większej szansy wyrażania samych siebie i zaangażowania politycznego, zaczął słabnąć. Przy rosnącej kontroli, jaką algorytmy roztoczyły nad mediami i systemami informatycznymi, wkład mediów społecznościowych w kulturę demokratyczną zaczął być mocno kwestionowany. W kontraście do wcześniejszego entuzjazmu badaczy wobec zdolności internetu do poszerzania dyskursywnej natury demokracji obecnie badaczy niepokoją rosnące napięcia pomiędzy wymaganiami życia demokratycznego i konsekwencjami tego, że media w coraz większym stopniu zależą od algorytmów. W krajach demokratycznych te iluzje i rozczarowania mediami cyfrowymi odzwierciedlają skomplikowaną, rozdrobnioną i chaotyczną naturę nowych mediów oraz fakt, że środowisko internetowe jest w coraz większym stopniu kontrolowane przez siły komercyjne. Choć nie wszystkie dzisiejsze media są cyfrowe, wciąż bowiem istnieją te stare (jak prasa i telewizja), współistniejące z blogami, portalami informacyjnymi i wczesnymi platformami mediów społecznościowych, tutaj skupimy się na rosnącej obecności i roli mediów cyfrowych. Przy rosnącej liczbie platform zarządzanych przez algorytmy dążące do maksymalizacji zysku przez jak największą liczbę użytkowników komunikacja internetowa w coraz większym stopniu funkcjonuje poprzez „zaprogramowane układy”. Media cyfrowe działają dzięki „technologiom kontroli” i zbierają dane dotyczące preferencji i interakcji użytkowników, dokonując selekcji i zmieniając informacje tak, by pasowały do „lajków”. W konsekwencji skupiają one kontrolę nad całym środowiskiem mediowym w rękach firm, które namierzają klientów i mówią im, że otrzymują tylko to, czego chcą (McKelvey 2014). Co więcej, podważając kontrolną rolę starych mediów, korporacje technologiczne i internetowi trolle poważnie zagrażają jakości debaty publicznej (Marantz 2020). A zatem, ponieważ mediom cyfrowym towarzyszy pewna liczba czynników ograniczających otwartą debatę online – do których należą nierówności w dostępie i uczestnictwie, korporacyjna dominacja nad zaangażowaniem w działalność internetową oraz malejące znaczenie dzienników, magazynów i gazet – można twierdzić, że to właśnie one są odpowiedzialne za wiele usterek w funkcjonowaniu dzisiejszej demokracji. Co więcej, jakość życia politycznego postrzegana jest jako zagrożona z powodu zanieczyszczenia cyberprzestrzeni nienawistnymi, a nawet niebezpiecznymi treściami z jednej i groźbami inwigilacji cyfrowej z drugiej strony. Tak więc nieuregulowana natura ekosystemu informacyjnego prowadzi do lęków, że jeśli pojawi się jakaś nowa polityka, która zostanie nieproporcjonalnie wzmocniona przez technologie komunikacyjne, będzie to prawdopodobnie polityczny terroryzm, a nie demokracja (Schudson 2020:35). Inni przedstawiają niebezpieczeństwo inwigilacji cyfrowej, wskazując na wkład technologii cyfrowej w zwiększenie kontroli (kamery monitoringu, technologia rozpoznawania twarzy, przejmowanie danych) oraz przywołując rewelacje Edwarda Snowdena z 2013 roku i ostatni facebookowy skandal z Cambridge Analytica. Rosnąca świadomość potencjalnego zagrożenia, jakie stanowi dla demokracji inwigilacja cyfrowa, oraz zrozumienie, że technologia informacyjna niesie ze sobą zagrożenie dla dialogu w sferze publicznej, to wezwania do systematycznego zbadania roli dzisiejszego środowiska internetowego w kształtowaniu na nowo procesów demokratycznych. W ciągu ostatnich kilku lat te palące kwestie były przedmiotem wielu badań (Zuboff 2019, Greenberg 2019, Harcourt 2019, Bamberger i Mulligan 2018). Na przykład badanie Zuboff (2019) wykazało, że kluczowe dogmaty dzisiejszego środowiska cyfrowego to inwigilacja oraz wykorzystywanie treści i kontaktów użytkowników. Według niej „kapitalizm inwigilacyjny” zbudowany na algorytmach albo obliczeniach matematycznych przewidujących ludzkie zachowania daje „pewność klientom biznesowym, którzy chcieliby z pewnością wiedzieć, co robimy” (Zuboff 2019:23). Wzmocniona inwigilacja oraz zdolność mediów cyfrowych do przewidywania – wspomagana przez modele biznesowe platform cyfrowych i ich algorytmy oraz pozyskiwanie i modyfikowanie danych – mają potencjał kształtowania ludzkich pragnień i profili rynkowych. Mimo że krytyczna opinia Zuboff wobec dzisiejszego kontekstu cyfrowego odnosi się do istoty systemu ekonomicznego, zawiera ona także ostrzeżenia dla demokracji. Choć „kapitalizm inwigilacyjny” nie próbuje kontrolować ludzkich umysłów poprzez formowanie pragnień i obietnicę „substytutu pewności dla społeczeństwa”, eliminuje on potrzebę polityki (Zuboff 2019:11). Inne obecne badania, kładące większy nacisk na mierzenie siły uczestniczącej demokracji deliberatywnej w kontekście mediów cyfrowych, przedstawiają niedociągnięcia w tym środowisku. Należą do nich:
  • dezintegracja komunikacji online na grupy „myślących podobnie”;
  • rosnąca kontrola nad treściami internetowymi przez siły komercyjne, które osiągają zyski, monetyzując „zaangażowanie uczestników”;
  • zabezpieczenie dominacji technologicznie zaawansowanej elity oraz fakt, że zaangażowanie polityczne online dotyczy głównie ludzi, którzy są politycznie aktywni w realnym życiu.
Globalna sieć nie może być postrzegana jako forum dla racjonalnej i transparentnej debaty, a zatem nie można jej wykorzystywać do celów politycznych (Bartlett 2018, Fabrino 2015, Foroohar 2019, Greenberg 2019, Milan 2015). Oprócz rozczarowania tym, że technologia cyfrowa nie sprzyja demokracji deliberatywnej, istnieje także sceptycyzm co do roli, jaką media społecznościowe odgrywają w wyborach. Mimo rosnącej świadomości niebezpiecznego wpływu reklamy cyfrowej na wybory oraz tego, że Twitter wraz z końcem roku 2019 zaprzestał wszelkiej reklamy politycznej na całym świecie, wciąż istnieje potrzeba wzmożonej uwagi, jeśli chodzi o potencjalne zagrożenia dla procesu wyborczego w kontekście cyfrowym, ze względu na fakt, że Facebook nie bierze żadnej odpowiedzialności za zamieszczanie fałszywych reklam, a psychologia wyborcy jest słabo rozumiana. Co więcej, nowe badania wydają się potwierdzać, że to zagrożenie jest rzeczywiste. Na przykład badanie przeprowadzone przez Brutera i Harrison (2020) sugeruje, że głosowanie przez internet wywołuje w wyborcach poczucie mniejszej kontroli i satysfakcji z doświadczenia wyborczego, co na dłuższą metę może mieć wpływ na frekwencję. Inne badanie wskazuje co prawda, że to, jak głosują poszczególni wyborcy, zależy od wielu czynników, ale potwierdza też, że media społecznościowe mogą zebrać dużą liczbę bardzo szczegółowych danych na temat wyborców i obniżyć frekwencję poprzez identyfikację niezdecydowanych i przekonanie ich do pozostania w domu (Wylie 2019). Generalnie powyższe badania wykazują, że korzyści, jakie osiągają platformy technologiczne, nie przewyższają ich kosztów politycznych. Większość badań dotyczących politycznych kosztów mediów cyfrowych nie przypisuje technologii centralnej roli w kształtowaniu naszej przyszłości, ale wniosków z raportów nie można tak po prostu zlekceważyć. Na ogół nie są to manifesty neoluddystów namawiających nas, byśmy zrezygnowali z internetu, komputerów i telefonów komórkowych. Większość badań, choć krytykuje wpływ mediów cyfrowych na społeczeństwa demokratyczne, przyznaje, że nie można uznać, iż kiepski stan współczesnej demokracji to wyłączna wina technologii i że zmiany technologiczne nie tylko są wywoływane przez czynniki społeczno-ekonomiczne, ale też same wywołują różne reakcje, a nawet kontrreakcje w sferze kulturowej i społecznej. Innymi słowy: badania pokazują, że podczas gdy nowe technologie rozszerzają zakres komunikacji, możemy oczekiwać jednocześnie zarówno pewnej demokratyzacji sfery publicznej, jak i zagrożeń dla potencjału demokratycznego. W latach 90. często pojawiały się przewidywania, że globalna sieć przyczyni się do wspaniałych wyników politycznych, ale teraz wielu osobom trudno jest utrzymać wiarę w demokrację w kontekście cyfrowym. Jednak dowody negatywnego wpływu technologii cyfrowej na demokrację nie powinny przysłaniać faktu, że nowe media mają pewne zasługi. Zamiast narzekać, że technologia cyfrowa zabija demokrację, powinniśmy zdać sobie sprawę, że polityczne i społeczne praktyki internetu odgrywają istotną rolę w przeprojektowaniu demokratycznych praktyk oraz procesów, i powinniśmy kwestionować wiarygodność cyfrowych fundamentów sfery publicznej. By na to odpowiedzieć, musimy zrozumieć ambiwalentną naturę mediów cyfrowych i jej wpływ na sferę publiczną.

Nowa ambiwalencja w sercu sfery publicznej

Ambiwalencja w centrum dzisiejszego życia publicznego związana jest z faktem, że media cyfrowe konstruują nowy klimat i poziomy widoczności, uwalniając ludzi z ograniczeń współobecności (Brighenti 2010). Z powodu tej nowej widoczności „dziedzina polityki stoi wobec ambiwalentnej sytuacji”, która ma wpływ na funkcjonowanie demokracji (Mateus 2017:120). Bardzo zatem ważne jest zrozumienie wpływu, jaki niejasność i niepewność w samym sercu sfery publicznej może mieć na jakość życia demokratycznego. Obecnie sfera publiczna jest dziedziną współzależnych przestrzeni publicznych, w których jesteśmy widoczni dla siebie nawzajem online, i istnieje złożona przestrzeń przepływu informacji, którą jednostka niekoniecznie kontroluje. Innymi słowy: sfera publiczna jest „przestrzenią obecności”, w której jesteśmy widoczni – dla szerokiej publiczności, fizycznie lub za pomocą jakiejś reprezentacji (Adut 2018:17). Przy technologiach komunikacji wpisujących widoczność w rzeczywistość społeczną i procesy polityczne widoczność cyfrowa, która nie jest po prostu polityczna ani technologiczna, jest raczej jednocześnie społeczno-technologiczna i biopolityczna. Rozszerza się zakres uczestnictwa, ale rosną też trudności w utrzymaniu otwartej, tolerancyjnej, uprzejmej wzajemnej komunikacji w sferze publicznej (Brighenti 2010:187). Kilka badań wpływu mediów społecznościowych na demokrację wykazuje, że fundamentalna ambiwalencja cyfrowej widoczności wiąże się z kojarzeniem jej z rozpoznawaniem i kontrolą oraz z jej zdolnością w obu przypadkach wzmacniania i osłabiania procesów demokratycznych (Brighenti 2010, Davies 2019, Mateus 2017, Thomas 2011). Badania te prowadzą do wniosku, że „opanowanie sfery publicznej przez media” sprawia, iż dzisiejsze wyzwanie dla demokracji to „tworzenie nowych terytoriów poprzez widoczność” (Brighenti 2010:185), a przesuwanie granic pomiędzy życiem publicznym i prywatnym stało się „nowym polem bitwy we współczesnych społeczeństwach, terenem spornym, na którym ustalone relacje władzy mogą zostać podważone i zakłócone, życie zniszczone, a reputacja stracona” (Thompson 2011:49). Aby zatem pojąć ambiwalencję w sercu sfery publicznej, powinniśmy się skupić na wpływie cyfrowej widoczności w relacji pomiędzy sferą publiczną i prywatną oraz na kulturze obywatelskiej. By krytycznie ocenić zmiany w funkcjonowaniu demokracji związane z efektem widoczności cyfrowej, powinniśmy porównać dzisiejszą sferę publiczną z jej normatywnym obrazem sformułowanym w wielu klasycznych pracach na temat demokracji. Pośród idealistycznych wersji sfery publicznej najbardziej interesującą konceptualizację tego, jak ważna jest widoczność w sferze publicznej, można znaleźć w pracach Hanny Arendt. Sferę publiczną definiuje ona jako gwaranta siły demokracji oraz warunek konieczny godności i sprawiedliwości, podkreślając jednocześnie, że widoczność odgrywa ważną rolę w konstytuowaniu demokratycznej sfery publicznej poprzez umożliwienie ludziom dostępu do niej, by oni sami i ich cele stały się widoczne dla szerszej publiczności. Według Arendt (1958) widoczność nie polega tylko na tym, że naprawdę fizycznie widzi się innych, ale na uważaniu innych za ważnych i za istoty moralne, zasługujące na szacunek i wolność. Tak powstaje fundament wzajemnego uznania. Innymi słowy: wzmacniająca rola widoczności jest związana z jej potencjałem nadawania komuś uznania, co obok transparentnej i symetrycznej komunikacji jest ważnym warunkiem demokratycznego uczestnictwa. Arendt (1978:65) ogranicza tę wzmacniającą rolę widoczności tylko do widoczności publicznej i podkreśla, że dychotomia pomiędzy widocznością publiczną i prywatną jest fundamentem dobrego stanu demokracji i należy ją chronić. Pozwala ona bowiem sferze publicznej utrzymać stan otwartości oraz „bycia z innymi w świecie”, a to właśnie są warunki uznawania innych i szanowania różnic. Dla kontrastu „Życie prowadzone całkowicie publicznie, w obecności innych, staje się, rzec można, płytkie. Zachowuje ono wprawdzie swoją widzialność, ale traci właściwość polegającą na tym, że wkraczało w sferę widzenia, wypływając z pewnego ciemniejszego podłoża, które musi pozostać w ukryciu, żeby nie utracić swej głębi w najbardziej rzeczywistym, niesubiektywnym sensie” (Arendt 1958:71). Kiedy ludzie nie potrafią się usunąć, tak by nie byli nieustannie widziani i słyszani przez innych, może im grozić szaleństwo polegające na utracie zdrowego rozsądku, który umożliwia nam osąd jako widzom, przez co życie publiczne mogłoby się stać płytsze (Arendt 1987:64). Według Arendt (1958) demokratyczny potencjał widoczności odnosi się nie tylko do jej roli w uznawaniu ludzi za wyjątkowe istoty, które zasługują na szacunek, ale też do jej roli w ustanowieniu szacunku dla różnic w sercu demokracji. Widoczność w sferze publicznej polega na poświęceniu pełnej uwagi temu, co mówią inni, by poznać ich poglądy i działania, nawet jeśli są inne od naszych. W sferze publicznej ludzie muszą przyjąć nieunikniony pluralizm opinii innych, by wyjść poza własną jaźń, napędzaną interesem własnym (Arendt 1978). Właśnie przyjmując szacunek dla różnic za fundamentalny cel demokracji, ludzie mogą harmonijnie współdziałać. Tworzenie społeczności politycznej kwitnie tylko wtedy, gdy ludzie działają wspólnie, i znika, gdy się rozpraszają (Arendt 1958:200). W skrócie: widoczność w sferze publicznej ma sens polityczny i sprzyja ludzkiej godności, wzajemnemu uznaniu i tolerancji. Kiedy ludzie są widoczni dla innych ludzi, którzy darzą ich uznaniem i szacunkiem, czują, że zostali uznani za wyjątkowe istoty, które zasługują na szacunek, a zatem potrafią i chcą działać razem, w harmonii dla publicznego, politycznego celu. Natomiast kiedy ludzie w sferze publicznej nie mają uznania i szacunku, brak im zdrowego rozsądku, który umożliwia osąd. I dlatego nie są w stanie przedstawić bezstronnych i racjonalnych sądów w interesie wszystkich, a taka sytuacja stanowi zagrożenie dla demokracji i dobrostanu społecznego (Arendt 1978:64). Z pojawieniem się nowych środków komunikacji identyfikacja domeny publicznej wyłącznie z widocznością, a przestrzeni prywatnej tylko z niewidocznością, jak przedstawia to Arendt, jest nie do utrzymania. A jednak kiedy pojęcie widoczności nabiera teraz znaczenia, przedstawiona przez Arendt idea widoczności w sferze publicznej jako fundamentu demokracji stanowi wartościową platformę dla krytycznej analizy jakości życia publicznego w kontekście kultury cyfrowej – gdzie ludzie boją się być niewidoczni, ale jednocześnie chronią swoją prywatność i cenią sobie reguły transparentności. Istnieje uderzający kontrast pomiędzy ideą widoczności Arendt, która wymaga uznania i szacunku dla różnic i która wspiera dialog demokratyczny oraz prawdziwe obywatelstwo, a dzisiejszą widocznością, która przygotowuje scenę dla „rozkwitającego nowego rodzaju intymności w sferze publicznej” i łączy uznanie z opierającymi się na danych ratingami użytkowników (Thompson 2011:57). Innymi słowy: podczas gdy pierwszy typ widoczności ma związek ze wspieraniem procesów demokratycznych, konsekwencje widoczności cyfrowej są bardziej niejednoznaczne, bo może ona zarówno ułatwiać dialog demokratyczny (na przykład tworząc przestrzeń do debaty), jak i go utrudniać (na przykład poprzez rozszerzenie zakresu kontroli i brak uznania). Ponieważ korzyści wynikające z działania mediów cyfrowych są już dobrze znane, skupimy się tutaj na wielu wyzwaniach, jakie widoczność cyfrowa stawia przed funkcjonowaniem demokratycznych społeczeństw. Po pierwsze, kiedy widoczność cyfrowa łączona jest z uznaniem, może równocześnie stanowić zagrożenie dla jakości życia społeczności, ponieważ sprawia, że uznanie staje się namacalne w takich formach, jak „lajki” i „przekazywanie da lej czy udostępnianie” (Thompson 2011:57), a zatem może podnieść liczbę przypadków braku uznania i upokarzania, a tym samym osłabić warunki dla sprawiedliwości, wolności i tolerancji (Brighenti 2010, Milan 2015). Ponieważ wszyscy ludzie pragną „niezakłóconych form uznania”, przypadki lekceważenia i braku szacunku udaremniają indywidualną samorealizację. A zatem stanowią zagrożenie dla dobrostanu społeczeństwa i zagrożenie to jest proporcjonalne do jego zdolności zapewnienia warunków do wzajemnego uznania, w których dochodzi do osobistego formułowania tożsamości (Honneth 2003:174). Innymi słowy: widoczność cyfrowa może stanowić wyzwanie dla funkcjonowania demokracji, ponieważ nie pomaga nam kultywować wartości uznania dla innych i szacunku dla różnic. Po drugie, kiedy widoczność cyfrowa łączy się z kontrolą czy inwigilacją, staje się konkurencją dla widoczności w nowej epoce walki o władzę poprzez tworzenie nowych możliwości i ryzyka. Na przykład, podczas gdy wiele instytucji w coraz większym stopniu docenia to, że ich personel widoczny jest w mediach społecznościowych, bo pomaga to w reklamowaniu produktów firmy i jej osiągnięć, zwiększa świadomość marki i zachęca nowych kandydatów do pracy, to kiedy ten indywidualny głos wchodzi w konflikt z oficjalnym stanowiskiem, niektóre instytucje stosują zastraszanie, by go uciszyć albo zmniejszyć widoczność. I tak nowy zakres „wynegocjowanej jawności” zaciera podział pomiędzy polityką, mediami i biznesem. A także przesuwając granice pomiędzy tym, co publiczne, i tym, co prywatne, podnosi ogólny poziom ambiwalencji, bo kiedy człowiek znajduje się w domu, we własnej sypialni, z której łączy się z internetem, ujawniając informacje o sobie tysiącom lub milionom innych ludzi, nie wiemy, w jakim sensie człowiek ten znajduje się w sferze prywatnej (Thompson 2011:63). W dodatku kiedy dostęp do cyfrowych sieci społecznościowych zmienia zwykłych ludzi w dziennikarzy, nie tylko dochodzi do zatarcia granicy pomiędzy tym, co publiczne, i tym, co prywatne, ale też mniej wyraźny staje się podział pomiędzy różnymi rodzajami kultury i komunikacji. Po trzecie, trzymając się zasad stronniczej epistemologii, widoczność cyfrowa ma wpływ na formę i treść komunikacji w sferze publicznej (Thompson 2005, Mateus 2017). Fragmentacja komunikacji na grupy „myślących podobnie” może przyczynić się do banalności argumentów, ponieważ jeśli to, w co wierzysz, zależy od tego, do jakiej należysz grupy, a to, co czytasz czy czego słuchasz, ma „potwierdzić twoje uprzedzenia”, nie konfrontujesz swoich poglądów z innymi ideami, a zatem „ryzykujesz banalność” (Hadley 2018:160). Rezultat niszczy także wartość obywatelskości, ponieważ w pojawiającej się następnie kakofonii głosów przeciwne drużyny krzyczą jedna na drugą jak w programie typu reality show i nie da się odróżnić prawdy od fałszu. „W końcu mamy banalność do kwadratu: banalność uwidoczniona sprawia, że banalność przeradza się w banalną aktywność” (Mateus 2017:120). W ten sposób widoczność ukonstytuowana przez logikę algorytmu może osłabić standardy demokratyczne i jakość komunikacji w sferze publicznej. Co więcej, widoczność, którą umożliwia logika algorytmów, także wywiera niejednoznaczny wpływ nie tylko na widzów w sferze publicznej, ale też na polityków, ponieważ ogranicza przestrzeń, w której mogą się schronić przed spojrzeniami życia publicznego (Adut 2019, Brighenti 2010, Mateus 2017, Thompson 2011). Kiedy widoczność zostanie przekształcona w imperatyw transparentności, może wzbogacić demokrację – na przykład widoczność trzymających władzę może rzucić światło na korupcję i inne nieakceptowalne działania elit politycznych. Jednak widoczność łączona ze zwiększeniem kontroli działań przywódców politycznych może także skonfrontować ich z nowymi rodzajami zagrożeń (Thompson 2005, Mateus 2017). Przy ich zwiększonej widoczności czas i możliwości, jakie polityczne elity mogłyby wykorzystać na rozważania i konsultacje, mogą zostać zredukowane, a utrudnianie im kompromisów i ustępstw może prowadzić do poważniejszych konfliktów i polaryzacji (Thompson 2011). Jednocześnie wyższy poziom widoczności oferuje także nowe możliwości budowania statusu, ponieważ poprzez inscenizację ich autoprezentacji i występy przed kamerą wielu politykom udaje się wykorzystywać widoczność do własnych celów. Kiedy polityka staje się coraz bardziej otwarta na media, przywódcy polityczni pojawiają się przed wyborcami w taki sposób i na taką skalę, jaka nigdy dotąd nie była możliwa (od zaangażowania w wynegocjowane quasi-interakcje po zamieszczanie wpisów na Twitterze). A kiedy widoczność staje się przedmiotem strategii i zarządzania, „jeszcze bardziej zacierają się granice pomiędzy prawdą i kłamstwem” (Graham 2019:15). Przy pejzażu medialnym faworyzującym przekaz populistyczny kulturalne i uprzejme zachowanie zanika i debata publiczna staje się coraz bardziej nieprzyjemna (Moffitt 2020). Tak więc widoczność cyfrowa jest bronią obosieczną: mimo że tworzy przestrzeń do debaty i wyrażania różnorodnych interesów, jednocześnie zawęża możliwość szerokiego konsensusu; i choć umożliwia obywatelom zainteresowanym sferą publiczną kontrolowanie władzy i analizowanie jej poczynań, wywołuje także napięcia i problemy (Brighenti 2010, Mateus 2017). Tak naprawdę widoczność cyfrowa nie ma wyjątkowej pozycji do wzmacniania demokracji ani do osłabiania jej działania. W zasadzie, wprowadzając niejednoznaczność do sfery publicznej, widoczność cyfrowa sprawia, że działanie demokracji staje się zadaniem bardziej skomplikowanym i trudniejszym.

Niekończąca się walka demokracji

Ponieważ demokracja bez końca walczy o równość, wolność, przyzwoitość i „obronę mniejszości, a nie większości” (Hampshire 2000:47), nie może funkcjonować bez problemów i konfliktów. Nierozwiązany pozostaje dylemat „w jaki sposób ci, którzy zostali wybrani, mają reprezentować ludzi”; kulminacją tej trudności jest „kwestia związana z symboliczną siłą” (Ricoeur 2001:23). Ważność i autonomia symbolicznego porządku w poszukiwaniu rozwiązania dylematu reprezentacji jest związana z faktem, że zarówno pragnienie uznania przez władze i zdolność uznania ze strony podporządkowanych zawsze polega na zaufaniu społecznym. Dzięki wpływowi mediów cyfrowych na życie publiczne uregulowanie kwestii reprezentacji poprzez promowanie zaufania społecznego stało się dziś jeszcze trudniejsze,  niż było przed rewolucją cyfrową. Zaufanie uznaje się za najważniejszy czynnik, który zapewnia rozkwit sfery publicznej, oraz za element niezbędny do kultywowania najważniejszych elementów polityki, czyli jej orientacji na przyszłość oraz na zmianę i ryzyko. Szansa systemu demokratycznego na stabilność i odnowę także jest związana z istnieniem zaufania. A to dlatego, że zależy od zaufania opozycji, że zaakceptuje zasady procesu demokratycznego, a także dlatego, że legitymacja instytucji politycznych zależy od poparcia obywateli. Kiedy mają oni zaufanie do establishmentu politycznego, głosują na niego. Jednakże ponieważ związki polityczne nie są sojuszami, w których wspólne interesy można traktować jako coś oczywistego, i ponieważ napięcia pomiędzy antagonistycznymi siłami są esencją demokracji, „polityka nie tworzy naturalnego środowiska dla zaufania” (Warren 1999:19), a konflikty i dyskusje „będą trwały w nieskończoność, przerywane od czasu do czasu kompromisami” (Hampshire 2000:97). Ze względu na to, że w demokracji nieustannie dochodzi do napięć i konfliktów, niełatwo jest stworzyć sytuację, w której społeczeństwo i jego reprezentanci będą ze sobą współpracować, darząc się zaufaniem, by rozwiązywać problemy dla wspólnego dobra. Ponieważ demokratyczna zasada nakazuje „krytykować i zwracać uwagę na krytykę innych” (Walzer 2002) i ponieważ taki krytycyzm zwykle zorientowany jest na zapewnienie przyszłości demokracji, nieodłącznie demokratyczne i ważne pytanie brzmi: czy dzisiejszy kontekst cyfrowy jest wiarygodną podstawą, na której mogą rozkwitać kultura demokratyczna i zaufanie? Odpowiedź na to pytanie wydaje się negatywna, bo „zaufanie do demokracji liberalnej, rządu, mediów i organizacji pozarządowych maleje, kiedy rośnie wykorzystanie mediów społecznościowych” (Foroohar 2019). Ekosystem nowych mediów nie tworzy warunków sprzyjających zaufaniu, bo efekty widoczności cyfrowej, takie jak brak wzajemnego uznania, szacunku i tolerancji dla innych, sprawiają, że deficyt zaufania społecznego jest zastępowany przez wirtualne związki i opierające się na danych ratingi aktorów sceny publicznej. Należy zatem jak najszybciej przywrócić zaufanie społeczne, zanim zdolność systemu demokratycznego do utrzymywania się przy życiu całkowicie nie wygaśnie. Bez żadnych iluzji, że społeczeństwo można zmienić za pomocą woli politycznej, oraz przyznając, że mówienie o reformach jest zdecydowanie łatwiejsze niż ich przeprowadzanie, powinniśmy jednak wzywać do rozważenia norm prawnych i warunków kulturowych sprzyjających zdolności i woli ludzi, by brać odpowiedzialność za wspólną przyszłość. Innymi słowy: by zapobiec paraliżowi demokracji, należy rozważyć co najmniej dwa cele. Po pierwsze, istnieje potrzeba wzmocnienia kontroli demokratycznej środowiska internetowego poprzez nowe ramy regulacyjne i nowe prawo dotyczące rozpowszechniania treści. Po drugie, oprócz reform, które zapewnią to, że nowe media będą pociągane do odpowiedzialności, istnieje potrzeba przezwyciężenia poczucia bezsilności w społeczeństwie związanego z brakiem kontroli i odpowiedzialności za przyszłość, bo długofalowe przetrwanie demokracji zależy nie tylko od sprawiedliwego porządku instytucjonalnego, ale też od kultury obywatelskiej. Można to osiągnąć, odnajdując jednoczącą narrację, która pozwala na branie udziału w dyskusjach i negocjacjach dotyczących przyszłości. Ponieważ nasz problem leży, jak się wydaje, w tym, że nie mamy jeszcze gotowych narracji dotyczących nie tylko przyszłości, ale nawet konkretnej teraźniejszości, dla superszybkich transformacji dzisiejszego świata (Tokarczuk 2019), by przebudować warunki do wzajemnego zaufania i szacunku, potrzebujemy historii, która przez uporządkowanie ciągłego zalewu informacji w czasie oraz przez ustalenie naszych relacji z przyszłością pomoże nam zrozumieć nasze wspólne życie. Nieprzemijającym wyzwaniem dla społeczeństwa demokratycznego jest znalezienie świeckiej narracji, która rozumie życie publiczne i wspiera wspólne zaangażowanie w przyszłość. By taka historia nadawała się do celów politycznych, powinna uznawać rzeczywistość ambiwalencji i napięć oraz prowadzić do wykrystalizowania się nowych relacji, opartych na zaufaniu. Jeśli możliwa jest jakaś zmiana poprzez transformację zbiorowej wyobraźni (Taylor 2002), potrzebujemy odpowiedniej dla tej wyobraźni narracji, która wprowadzi zaufanie do istoty instytucji i organizacji życia publicznego, umożliwiając wspólne działania i zaangażowanie we wspólne projekty służące lepszej przyszłości. Choć nie możemy usunąć konfliktów czy braku zaufania z narracji naszej przeszłości, społeczna wyobraźnia, która umożliwia nam uczestnictwo we wspólnym życiu i pracy dla wspólnej przyszłości, wraz z instytucjami i regulacjami prawnymi zapewniającymi warunki dla transparentności i odpowiedzialności, może być sposobem pielęgnowania naszej zdolności podtrzymywania dobrze funkcjonującej demokracji. Ale pozostaje pytanie, kiedy ludzie zrozumieją, jak ważna jest wspólna praca dla przyszłości, i zdadzą sobie sprawę z potrzeby zmian. Czy zgodzimy się z Immanuelem Kantem, że potrzebny jest wstrząs, byśmy oprzytomnieli? Strach związany z kryzysem klimatycznym może się wydawać oczywistym źródłem zmian, które mogą wpłynąć na kształt demokracji. Tak więc punkt zwrotny to nie kwestia moralna, ale raczej wyzwalająca siła zarówno widoczności zagrożenia, jakie stanowi kryzys klimatyczny dla dobrostanu całej planety, jak i sprzeciw wobec niewidoczności tej najważniejszej dzisiaj kwestii. Dążenie do tego, by kryzys klimatyczny stał się widoczny w sferze publicznej – poprzez edukację, umieszczanie go w agendzie publicznej lub przez organizowanie „paneli obywatelskich”, jak we Francji, oraz przez udział w protestach przeciwko niewidoczności tej kwestii, jak w Wielkiej Brytanii, gdzie kampania przeciw kryzysowi klimatycznemu Extinction Rebellion obejmuje pokojowe akty nieposłuszeństwa obywatelskiego, by temat ten zyskał uznanie –stwarza szansę na wpisanie kryzysu klimatycznego w dzisiejszą wyobraźnię społeczną. A zatem – pomimo dysfunkcyjnej sfery publicznej – być może nagłe przebudzenie związane z kryzysem klimatycznym stanie się pierwszym krokiem do wspólnej pracy dla lepszej przyszłości. Bibliografia Adut, A. (2018). Reign of Appearances: The Misery and Splendor of the Public Sphere. New York, NY: Cambridge University Press. Arendt, H. (1978). The Life of the Mind. New York, NY: Harcourt Brace Jovanovich. Arendt, H. (1958). The Human Condition. Chicago, IL: Chicago University Press. Austin, J. L., Leander, A. (2019). Visibility: Practices of Seeing and Overlooking. W: Bueger, C., Drieschova, A., Hopf, T. (red.). Mapping International Practices. Cambridge: Cambridge University Press, 34–57. Bamberger, K. A., Mulligan, D. D. (2019). Privacy on the Ground: Driving Corporate Behavior in the United States and Europe. Cambridge, MA: MIT Press. Bartlett, J. (2018). The People Vs Tech. London: Ebury Press. Bauman, Z. (2003). Conversations with Zygmunt Bauman. Interviewed by K. Tester. Cambridge: Polity Press. Brighenti, A. M. (2010). Visibility in Social Theory and Social Research. Basingstoke: Palgrave Macmillan. Bruter, M., Harrison, S. (2020). Inside the Mind of the Voter: A New Approach to Electoral Psychology. Princeton, NJ: Princeton University Press. Dahlberg, L. (2007). Rethinking the Fragmentation of the Cyberpublic: From Consensus to Contestation. New Media and Society, 9(5), 827–47. Davies, W. (2019). Let’s Eat Badly. London Review of Books, 5.12.2019, 19–22. Fabrino, R. M. (2015). Assessing Some Measures of Online Deliberation. Brazilian Political Science Review, 9(3), 88–115. Foa, R. S., Klassen, A., Slade, M., Rand, A., Collins, R. (2020). The Global Satisfaction with Democracy Report 2020. Cambridge: Centre for the Future of Democracy. Online: www.bennettinstitute.cam. ac.uk (dostęp: 12.02.2020). Foroohar, R. (2019). Don’t Be Evil: The Case Against Big Tech. London: Allen Lane. Graham, J. (2019). What a Performance. The Observer, 10.11.2019, 13–15. Habermas, J. (1989). Structural Transformation of the Public Sphere: An Inquiry into a Category of Bourgeois Society. Cambridge, MA: MIT. Hadley, T. (2018). Late in the Day. London: Jonathan Cape. Hampshire, S. (2000). Justice is Conflict. Princeton, NJ: Princeton University Press. Hesse, M. (2019). The World is Messy and Hard to Control. Washington Post, 31.12.2019, 1. Honneth, A. (2003). Redistribution as Recognition. W: Fraser, N., Honneth, A. (red.). Redistribution or Recognition: A Political-Philosophical Exchange. London: Verso, 110–97. Mann, M. (2005). The Dark Side of Democracy: Explaining Ethnic Cleansing. Cambridge: Cambridge University Press. Marantz, A. (2020). Antisocial: How Online Extremists Broke America. New York, NY: Picador. Mateus, S. (2017). Visibility as a Key Concept. Communication and Media Studies, 25(2), 109–24. McKelvey, F. R. (2014). Algorithmic Media Need Algorithmic Methods: Why Publics Matter. Canadian Journal of Communication, 39(4), 597–613. Milan, S. (2015). Mobilizing in Times of Social Media. From a Politics of Identity to a Politics of Visibility. W: Dencik, L., Leistert, O. (red.). Critical Perspectives on Social Media and Protest. Lanham, MD: Rowman & Littlefield, 53–71. Moffitt, B. (2020). The Trouble with Anti-Populism: Why the Champions of Civility Keep Losing. The Guardian, 14.02.2020. Online: www.theguardian.com/politics/2020/feb/14/anti-populism- politics-why-champions-of-civility-keep-losing (dostęp: 15.02.2020). Naughton, J. (2019). Happy 25th Year Blogging. The Observer, 12.10.2019, 25. Olusoga, D. (2020). As the World Loses Faith in Democracy, Leaders of Vision Are Desperately Needed. The Observer, 2.02.2020, 51. Runciman, D. (2020). It Was All a Dream. The Guardian, 1.02.2020, 7. Sasaki, M. (red.) (2019). Trust in Contemporary Society. Boston, MA: Brill. Schudson, M. (2020). Why Journalism Still Matters. Cambridge: Polity Press. Stiegler, B. (2015). States of Shock: Stupidity and Knowledge in the 21st Century, tłum. D. Ross. Cambridge: Polity. Taylor, C. (2002). Modern Social Imaginaries. Journal of Public Culture, 14(1), 91–124. Thompson, J. B. (2011). Shifting Boundaries of Public and Private Life. Theory, Culture & Society, 28(4), 49–70. Thompson, J. B. (2005). The New Visibility. Theory, Culture & Society, 22(6), 31–51. Tokarczuk, O. (2019). The Tender Narrator. Nobel Lecture, the Nobel Foundation, Stockholm, 7.12.2019. Online: www.nobelprize.org/ prizes/literature/2018/tokarczuk/lecture/ (dostęp: 12.01.2020). Walzer, M. (2002). The Company of Critics. New York, NY: Basic Books. Warren, M. (1999). Introduction. W: Warren, M. (red.). Democracy and Trust. Cambridge: Cambridge University Press, 1–22. Wojcik, S. (2012). Open Government and Open Data. W: Kersting, N. (red.). Electronic Democracy. Leverkusen: Barbara Budrich Publishers, Budrich Uni Press Ltd, 125–51. Wylie, C. (2019). Mindf*ck: Inside Cambridge Analytica’s Plot to Break the World. London: Profile. Zuboff, S. (2019). The Age of Surveillance Capitalism: The Fight for a Human Future at the New Frontier of Power. New York, NY: Public Affairs.