Almanach Concilium Civitas 2020/2021 – Profesor Krzysztof Jasiewicz „Los pokolenia ’68: Historia kołem się toczy” –

Krzysztof Jasiewicz „Los pokolenia ’68: Historia kołem się toczy”

Niniejszy esej jest zmienioną
wersją wstępu do zbioru
artykułów Pokolenie ’68 w Polsce
(z perspektywą porównawczą
Czechosłowacji), opublikowanego
w kwartalniku East European
Politics and Societies, 33(4),
Listopad 2019, którego autor
jest współredaktorem naczelnym
(wraz z Wendy Bracewell
z University College London).

Kiedy w marcu 1968 roku polscy studenci organizowali pokojowe protesty w obronie wolności wypowiedzi i innych podstawowych praw obywatelskich, nie wiedzieli jeszcze, że ich działania staną się przełomowym wydarzeniem w historii reżimu komunistycznego w Polsce. Protesty te nie trwały zbyt długo: w ciągu miesiąca reżim przywrócił „porządek” na polskich uniwersytetach. Do Wydarzeń Marcowych (tak nazwano ten pokojowy bunt) doszło na fali szerszych i ważniejszych wydarzeń w bloku sowieckim – tak zwanej Praskiej Wiosny, które wkrótce – już w maju – przyćmione zostały przez gwałtowny bunt studentów we Francji.
Rok 1968 był tak brzemienny w wydarzenia o dalekosiężnych konsekwencjach, że Polski Marzec ledwie zasłużył wtedy na wzmiankę w kronikach. W Stanach Zjednoczonych był to rok, w którym z rąk zamachowców zginęli Martin Luther King i Robert Kennedy. Był to rok, w którym na ulicach Chicago wybuchły masowe protesty podczas konwencji Partii Demokratycznej, i rok, w którym Richard Nixon został wybrany na prezydenta. To były najbardziej spektakularne wydarzenia, których tło stanowiły Ruch Praw Obywatelskich i protesty przeciwko wojnie w Wietnamie. Kluczową siłą obu tych ruchów byli młodzi ludzie, zwłaszcza studenci. I nawet jeśli najsłynniejszy akt przemocy przeciwko protestującym studentom, masakra w kampusie Kent State University, miał miejsce dwa lata później (w maju 1970 roku), dla Amerykanów, który byli wtedy młodzi, rok 1968 pozostaje momentem kulminacyjnym ich politycznych doświadczeń. Jeszcze bardziej było to prawdą w Europie. Paryski Maj pozostał najszerzej rozpoznawanym symbolem buntu, ale niepokoje rozlały się po Europie Zachodniej, od Francji, przez Niemcy, do Włoch. W Europie Wschodniej oprócz Praskiej Wiosny były także strajki studenckie w Jugosławii. W istocie było to zjawisko ogólnoświatowe, z dramatycznymi, często tragicznymi wydarzeniami, do jakich dochodziło w Japonii, w Indiach i w Meksyku.
W tym globalnym kontekście polski przypadek wydawał się wtedy nieistotny i rzeczywiście był wyizolowany. Pomiędzy przywódcami ruchów studenckich na Zachodzie dochodziło do intensywnej wymiany doświadczeń (zwłaszcza pomiędzy Niemcami i Francją). Autorzy kompleksowego opracowania Rok 1968 w Europie: głos buntu [Europe’s 1968: Voices of Revolt] w zakończeniu przedstawiają listę „spotkań ponadnarodowych”, o których wiedzieli (Gildea i in. 2013:328-9), i stwierdzają, że „Żelazna Kurtyna nie była w tamtym okresie nieprzenikniona”, ale jako dowód podają jedynie kontakty pomiędzy Czechami i Węgrami i ich zachodnimi kolegami; o Polakach nie ma nic.
Piotr Osęka, polski członek zespołu, który przygotował to opracowanie, na pewno zgodziłby się, że to właściwe odzwierciedlenie stanu rzeczy. Przywódcy polskiego buntu albo trafili do więzienia, albo zostali uciszeni na inne sposoby; ci, którzy wyjechali na Zachód, nie szukali dla siebie statusu międzynarodowych rewolucjonistów, ale byli, wbrew własnej woli, uchodźcami uciekającymi przed brutalną antysemicką nagonką rozpętaną przez reżim. Na Zachodzie słychać było tylko odległe echa polskich wydarzeń. Według Andrzeja Paczkowskiego (1988:3) studenci Sorbony obok innych sloganów krzyczeli „Rzym, Berlin, Warszawa, Paryż!”. Jak wspomina Irena Grudzińska-Gross, „kiedy paryski sędzia w maju 1968 roku poprosił działacza studenckiego Daniela Cohn-Bendita, by podał swoje dane osobowe, ten powiedział, że nazywa się »Kuroń-Modzelewski«” (Grudzińska-Gross 2019a:803), odnosząc się do Jacka Kuronia i Karola Modzelewskiego, przebywających wówczas w więzieniu przywódców polskiego buntu. Także w obfitej literaturze porównawczej na temat roku 1968 – wystarczy wspomnieć, oprócz wspomnianego powyżej, prace zbiorowe wydane pod redakcją Vladimira Tismăneanu (2011), Anny von der Goltz (2011) czy Gerd-Rainera Horna oraz Padraica Kenneya (2004) – sprawa polska, choć często sprawnie opisywana przez autorów poświęconych Polsce rozdziałów, pozostaje jednak marginalna. Najwyraźniej do zrywów, które zasługują na uwagę pół wieku później, dochodziło gdzie indziej, nie w Polsce.
A jednak z perspektywy czasu wyraźnie widać przełomowy charakter Wydarzeń Marcowych. Obok Praskiej Wiosny także one jasno pokazywały, że komunizm w wersji środkowoeuropejskiej utracił swój utopijny powab. Przed rokiem 1968 ludzie mogli wierzyć, że uczestnictwo w ruchu komunistycznym przyczyni się do stworzenia wydajniejszej gospodarki i lepszego społeczeństwa. Po roku 1968 takie iluzje nie były już możliwe. Co więcej, ohydna antysemicka kampania rozpętana przez polskie władze komunistyczne, która zbiegła się z Wydarzeniami Marcowymi i wykorzystana została do znalezienia kozła ofiarnego winnego niepokojów, oznaczała ważną zmianę w sposobie, w jaki władze komunistyczne legitymizowały swoje rządy. Od uzasadniania swojej legitymacji utopijnymi obietnicami całkiem świadomie przeszły one do podkreślania związku swoich rządów z długofalowymi interesami etnicznie zdefiniowanego narodu. Zamiast podkreślać solidarność klasową, reżimowa propaganda zaczęła kłaść nacisk na własną, szczególną interpretację polskiego raisond’etat jako fundamentu polityki zagranicznej. Podobnie solidarność etniczna zastąpiła to, co zostało z walki klasowej, i stała się oficjalną bazą polityki społeczno-ekonomicznej i kulturalnej. Ogólnie biorąc, był to populistyczny nacjonalizm ledwie przysłoniony terminologią marksistowską.
Te procesy, choć stopniowe, prawie niezauważalne i – jak się wtedy wydawało – mało istotne, zmieniły jednak dynamikę relacji pomiędzy partią, rządzącymi i narodem. W szczególności miały wpływ na wzorce rekrutacji ludzi do partii i jej władz oraz nomenklatury. Motywacje ideowe zostały zastąpione przez zwykłą chęć awansu politycznego i zawodowego. Oportunizm polityczny stał się normą społeczną. Z drugiej strony antysemicka nagonka, która zmusiła do emigracji około 30 tysięcy Polaków żydowskiego pochodzenia, kilkadziesiąt lat później okazała się jednym z najważniejszych bodźców do procesu rewaluacji stosunków polsko-żydowskich. Wielu uczestników tego procesu przyznaje, że Wydarzenia Marcowe otworzyły im oczy: zobaczyli paskudną twarz antysemityzmu i, bardziej generalnie, etnicznego nacjonalizmu i ksenofobii (zob. np. Grabowska 1981:27–44, Kofman 1988:59–67, Krzemiński 1998:261–83, Szlajfer 1988:30–7, Szlajfer 2003).
Wciąż pozostaje pytanie: co, jeśli cokolwiek Polski Marzec miał wspólnego z globalnym ruchem protestów? Czy był to po prostu przypadek? Niektóre podobieństwa są dosyć oczywiste, choć można je uznać za powierzchowne: wszystko to wydarzyło się w roku 1968; w ruchu uczestniczyły głównie osoby urodzone w latach 40. XX wieku, czyli te, które osiągały pełnoletność w czasach względnego spokoju, jaki nastąpił po II wojnie światowej; przywódcy ruchu byli studentami i młodymi intelektualistami, podobnie jak jego uczestnicy, choć często dołączała do nich młodzież robotnicza. Podobna była także dynamika ruchów – od nagłego wybuchu, poprzez punkt kulminacyjny, do zaniku i pozornie bezowocnego końca (wydarzenia w Stanach Zjednoczonych, które były bardziej złożone i trwały przez wiele lat, stanowią tu wyjątek).
Istniały jednakże inne, nie tak oczywiste, podobieństwa, jeśli chodzi o pierwotne przyczyny ruchów, a także istotne różnice. Wrócimy do tych kwestii na końcu. Jedna sprawa wydaje się jednak najważniejsza: to, że rok 1968 miał wpływ na powstanie pokolenia. Dziś na całym świecie używa się wyrażenia „pokolenie roku 1968”. Jego definicje mogą się różnić, nawet znacznie, ale odzwierciedlają one pewne emocjonalne jądro: jeśli do niego należysz, jesteś dumny, jeśli jesteś starszy, jesteś nieufny, jeśli jesteś trochę młodszy, zazdrościsz, jeśli jesteś dużo młodszy, możesz to lekceważyć… ale co to wszystko znaczy? Na czym ma polegać doświadczenie tworzenia generacji? Czy to uniwersalne, globalne zjawisko? Czy przekracza granice geograficzne, czy też te doświadczenia są specyficzne dla miejsca? Co polskie pokolenie ’68 ma wspólnego z rówieśnikami z Francji, Niemiec, Ameryki czy choćby Czech i Słowacji? Polscy uczestnicy Wydarzeń Marcowych bez wahania nazywają siebie pokoleniem Marca, czy też pokoleniem roku 1968. Robią to zarówno w publikacjach naukowych (Grabowska 1981, Krzemiński 1998, Grudzińska-Gross 2011, Toruńczyk 2008 i 2009), jak i w osobistych opowieściach (zob. zwłaszcza wypowiedzi wielu osób cytowanych przez Osękę 2015, a także Naszkowska 2018, Winnicka i Łazarewicz 2018). Dotyczy to nie tylko przywódców (jak Irena Grudzińska-Gross czy Barbara Toruńczyk), lecz także zwykłych studentów, którzy dołączali do protestów, uczestniczyli w masowych zgromadzeniach i byli ścigani przez milicję na ulicach polskich miast (jak choćby autor tego eseju).
Koncepcja pokolenia rozumianego jako zjawisko socjologiczne pochodzi od Karla Mannheima i jego eseju z 1927 roku Problem pokoleń (Kecskemeti 1952). Mannheim zauważa, że użyteczność tej koncepcji w analizie socjologicznej wzrasta, kiedy nie jest ograniczona jedynie do opisu grupy wiekowej, czyli ludzi urodzonych w pewnym okresie (powiedzmy w latach 40. XX wieku albo między rokiem 1988 i 1993), ale odnosi się do tego, co tych ludzi łączy w sferze wartości kulturowych, społecznych i politycznych. Te wspólne systemy wartości wyrastają ze wspólnych doświadczeń; ich efektem jest z kolei poczucie więzi społecznej z innymi jednostkami w podobnym wieku, która przejawia się jako odrębna tożsamość pokoleniowa. Zwięzłe podsumowanie podejścia proponowanego przez Mannheima i jego zwolenników przedstawia Michel De Vries: „pewne wydarzenie (np. kryzys gospodarczy, rewolucja czy wojna) ma różny wpływ na różne grupy wiekowe. Zwłaszcza dorastająca młodzież wydaje się szczególnie wrażliwa na takie wydarzenia. Teoria mówi, że wartości i opinie kształtowane są przez wydarzenia zachodzące podczas tych lat kształtowania się człowieka” (De Vries 2005:3-4). W tym sensie można mówić o Najwspanialszym Pokoleniu (The Greatest Generation) w Stanach Zjednoczonych (jak określono Amerykanów, którzy dorastali podczas Wielkiego Kryzysu i albo walczyli podczas II wojny światowej, albo w inny sposób przyczynili się do zwycięstwa), albo o pokoleniu Wielkiej Wojny Ojczyźnianej (jak nazywana była II wojna światowa w Związku Radzieckim). Dla kontrastu grupy wiekowe, powszechnie znane jako pokolenie X czy milenialsi, u których trudno mówić o wspólnym systemie wartości czy wspólnej tożsamości, choć mają one potencjał ukonstytuowania pokolenia, nie są tym, co Mannheim nazywał „pokoleniem rzeczywistym” (Mannheim 1927:303). Dla Mannheima pokolenie z jednej strony jest „obiektywnym” zjawiskiem. Porównuje on przynależność do pokolenia do pozycji klasowej; ta ostatnia definiowana jest przez zajmowane stanowisko, pierwsza przez rok urodzenia. Z drugiej strony zaś Mannheim dopuszcza różnorodność doświadczenia pokoleniowego w danej grupie wiekowej. W tym sensie amerykańskie Najwspanialsze Pokolenie i radzieckie pokolenie Wielkiej Wojny Ojczyźnianej nie są tym samym, nawet jeśli ich członkowie urodzili się w tym samym czasie. Podobnie różne grupy należące do jednego społeczeństwa mogą różnie reagować na poszczególne doświadczenia pokoleniotwórcze – od entuzjazmu, poprzez traumę, po apatię. Ostatecznie liczy się „uczestniczenie we wspólnym przeznaczeniu tej kategorii historycznej i społecznej” (Mannheim 1927:303; wyróżnienie Mannheima). Esej Mannheima został szybko dostrzeżony w Polsce. „Przegląd Socjologiczny”, najstarsze polskie czasopismo socjologiczne, w 1939 roku opublikowało artykuł Kazimierza Wyki, znawcy literatury, pod tytułem Rozwój problemu pokolenia, którego duża część poświęcona była prezentacji idei Mannheima. Później polscy naukowcy, jak się wydaje, niezależnie od Mannheima, zaproponowali podobne rozumienie mechanizmów pokoleniotwórczych i samej koncepcji. Maria Ossowska, nestorka polskiej socjologii, w latach 50. i 60. opublikowała w „Studiach Socjologicznych” krótki esej pod tytułem Koncepcja pokolenia. Według Ossowskiej jedno z pięciu często używanych znaczeń tej koncepcji to „grupa ludzi o pewnych wspólnych postawach i wspólnej hierarchii wartości”, którą można przypisać „wspólnym doniosłym doświadczeniom” (Ossowska 1963:49–50). Jan Garewicz, filozof, w eseju opublikowanym w tym samym czasopiśmie dwadzieścia lat później definiuje pokolenie jako „zespół ludzi, na których sposobie myślenia zaważyło decydująco to samo przeżycie” (Garewicz 1983:77). Dalej zauważa on, że doświadczenie pokoleniotwórcze może się pojawić tylko dla grupy wiekowej w czasie szczególnej wrażliwości na wydarzenia społeczno-polityczne, czyli dorastającej młodzieży i młodych dorosłych. Bardziej wyczerpująca dyskusja na temat relacji pomiędzy poglądami Mannheima i polskich naukowców na tę koncepcję jest zawarta we wcześniejszej wersji tego eseju (Jasiewicz 2019a). Barbara Toruńczyk, świadoma przynależności do tego pokolenia, także skłania się ku tym definicjom, kiedy pisze, że rok 1968 odcisnął tak wielkie piętno na jej życiu i na życiu jej przyjaciół oraz osób jej współczesnych, że do dziś się rozpoznają i wyczuwają łączącą ich więź, jako członkowie „pokolenia 1968 roku” (Toruńczyk 2008:210).
Być może najbardziej wyczerpującą analizę pokolenia jako zjawiska socjologicznego przedstawia Hanna Świda-Ziemba w książce z 2010 roku na temat młodzieży w PRL-u. Jej pełna definicja terminu „pokolenie” brzmi tak: „zbiór młodych osób (…) [które] wyrabiają sobie pewien system kategorii pojęciowych, za pomocą których postrzegają rzeczywistość, określają własną tożsamość, dokonują wyborów życiowych i definiują bieżące sytuacje”, bo podlegają „zbliżonym procesom socjalizacji w pewnym określonym okresie historycznym”. Wspomniany system kategorii można opisać jako „wspólnotę światopoglądową” bądź „światopogląd zbiorowy”, który stanowi podstawę komunikacji pokolenia, niezależnie od „wszystkich różnic indywidualnych”.
W definicji tej pokolenie zostaje wyróżnione przez system znaczeń, który jest językiem naturalnego dyskursu pokolenia (Świda-Ziemba 2010:9-10). Ta definicja przesuwa punkt ciężkości z abstrakcyjnie rozumianego systemu wartości w stronę procesu komunikacji, wspólnej interpretacji uniwersalnych symboli i tworzenia nowych, specyficznych dla danego pokolenia. W dalszej analizie Świda-Ziemba przedstawia jeszcze dwie cechy pokolenia jako kategorii socjologicznej: jego przemijalność oraz obecność, przynajmniej potencjalną, siły sprawczej prowadzącej do samookreślenia jako pokolenie. Rozróżnia sześć pokoleń, które pojawiły się w okresie, którego dotyczy książka, czyli w latach 1944–1980; pokolenie Marca jest chronologicznie piąte. Jej zdaniem brutalne działania milicji przeciwko pokojowo demonstrującym studentom były pierwszym krokiem do doświadczenia pokoleniotwórczego. Do tego momentu młodzi ludzie byli generalnie apolityczni. Jedynie mała grupa młodych naukowców i studentów krytykowała socjalizm w Polsce, a krytyka ta, co należy podkreślić, dokonywana była z pozycji lewicowych. To sam reżim poprzez wściekłą (nad)reakcję doprowadził do polityzacji młodzieży. Ale to działania młodych ludzi (manifestacja 30 stycznia, po ostatnim przedstawieniu Dziadów w Teatrze Narodowym w Warszawie; wiec 8 marca na Uniwersytecie Warszawskim i kolejne wiece na uczelniach w całym kraju) sprawiły, że ten łańcuch wydarzeń stał się prawdziwym zjawiskiem pokoleniotwórczym. Świda-Ziemba dostrzega trwałe dziedzictwo pokolenia Marca w pozytywistycznym programie społecznej samoorganizacji przeciwko strukturom opresyjnego państwa. Ten program przyniósł efekty dziesięć lat później w formie niezależnych grup opozycyjnych (jak Komitet Obrony Robotników), sieci wydawnictw drugiego obiegu i wreszcie ruchu Solidarność. Autorka przyznaje jednakże, że było to doświadczenie mniejszości tej grupy wiekowej. Inni albo pogodzili się z reżimem, prezentując oportunizm, lub nawet cynizm, albo ponownie stali się politycznie indyferentni. Jeszcze inni, warto dodać, w owym czasie nie przyłączyli się do ruchu i w efekcie w kolejnych latach doświadczenie pokoleniowe pozostało im obce.
Barbara Toruńczyk w cytowanym eseju tworzy z perspektywy uczestniczki analizę równoległą do analizy Świdy-Ziemby, zauważając pokoleniotwórczą rolę brutalnych represji (Toruńczyk 2008:223‑4), lewicowy system wartości motywujących demonstrantów (lub przynajmniej ich przywódców), wpływ pokolenia Marca na dalsze wydarzenia polityczne w Polsce (Toruńczyk 2009:301), ale także tymczasowość więzów pokoleniowych i płynność składu grupy w ciągu wielu lat (Toruńczyk 2009:287).
We wnioskach ogólnych Świda-Ziemba pisze, że w systemach niedemokratycznych (używa terminu „totalitarne”) pokolenia rozumiane jako „wspólnota światopoglądowa” pojawiają się nagle, w reakcji na wstrząsy wewnątrz reżimu politycznego i jego polityki. W systemach demokratycznych, dla kontrastu, zmiana pokoleniowa zachodzi stopniowo, kiedy wartości, które niegdyś definiowały wspólny światopogląd rodziców, powoli przekształcają się w te, które dominują wśród dzieci. W tej ostatniej kwestii Ronalda Ingleharta koncepcja „cichej rewolucji” i jego analiza zaprzeczają wnioskom Świdy-Ziemby. W wielu artykułach i książkach (niektórych pisanych do spółki z innymi autorami) wydawanych od wczesnych lat 70. XX wieku (Inglehart 1971), a szczególnie w książce Zmiana kulturowa w rozwiniętym społeczeństwie przemysłowym (1990), Inglehart przedstawia silne dowody empiryczne, że wydarzenia, do których doszło na Zachodzie, od Stanów Zjednoczonych po Wielką Brytanię, Francję, Niemcy (Zachodnie), Włochy i inne kraje istniejącej w latach 60. Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej, miały pokoleniotwórczy wpływ na ludzi, którzy byli wówczas nastolatkami i młodymi dorosłymi po dwudziestym roku życia.
Analizy i argumenty Ingleharta można podsumować następująco: okres kształtujący osobowość pokolenia urodzonego podczas I wojny światowej i wkrótce po niej przypada na lata Wielkiego Kryzysu oraz II wojny światowej. W wyniku doświadczeń indywidualnych i zbiorowych łączonych z tymi wydarzeniami historycznymi, często traumatycznymi i wciąż się zmieniającymi, ludzie należący do tego pokolenia przyjęli system wartości, w którym priorytet miało zaspokajanie podstawowych potrzeb życiowych poprzez ochronę bezpieczeństwa fizycznego (zarówno na poziomie osobistym, jak i narodowym) oraz ekonomicznego (prawo i porządek, silna armia, wzrost gospodarczy i stabilizacja). Inglehart początkowo nazwał tę kategorię wartości wartościami konsumpcyjnymi (Inglehart 1971), ale w końcu zdecydował się na termin wartości materialistyczne (Inglehart 1990:134). Dla kontrastu grupa urodzona w latach 40. i na początku lat 50. XX wieku spędziła wczesne lata kształtowania osobowości w politycznie i społecznie stabilnym środowisku oraz we względnym dobrobycie stworzonym przez szybki rozwój gospodarczy lat powojennych. Dla tej grupy wartości materialistyczne nie były już priorytetem, straciły na ważności na rzecz wartości wyrażających potrzeby społeczne i potrzebę samorealizacji w sferze intelektualnej i estetycznej oraz w relacjach społecznych (wolność wypowiedzi, lepsza jakość stosunków międzyludzkich, zaangażowanie polityczne; Inglehart 1990:134). Inglehart początkowo nazywał takie wartości postburżuazyjnymi, a potem postmaterialistycznymi. Zmiana, początkowo zachodząca stopniowo (stąd cicha rewolucja), przyspieszyła w połowie lat 60., zarówno w sferze polityki (protesty w Stanach Zjednoczonych i w Europie przeciwko niesprawiedliwości społecznej w kraju i „imperializmowi” w polityce zagranicznej), jak i kultury (ruch hipisowski, nowa estetyka w muzyce i sztuce itd.). Wydarzenia kulturalne były być może mniej spektakularne w Europie niż w Stanach Zjednoczonych (gdzie rok 1968 wciśnięty był pomiędzy dwa ikoniczne festiwale muzyczne: Monterey Pop w 1967 i Woodstock w 1969 roku), ale sfera polityczna wybuchła w roku 1968, jako autentyczna rewolucja po obu stronach Atlantyku. Należy zauważyć, że analizy Ingleharta oparte są na międzynarodowych badaniach postaw stanowiących kontekst wydarzeń roku 1968, szerszych procesów, które stworzyły środowisko sprzyjające protestom i buntom. Nie ma co doszukiwać się tutaj deterministycznego wyjaśnienia: efekt pokoleniotwórczy był wynikiem ludzkiego działania. Świda-Ziemba mogła przecenić stabilność ustrojów demokratycznych, ale jej rozumienie pokolenia jako „wspólnoty światopoglądowej” można bez zastrzeżeń zastosować do grup aktywistów, którzy sprawili, że rok 1968 był na Zachodzie rokiem tak gorącym. Czy to samo można powiedzieć o tych, którzy buntowali się po drugiej stronie żelaznej kurtyny? W Polsce powstało wiele dzieł, których autorzy utrzymują, że tak. Choć niektóre pogłębione analizy pojawiły się wcześnie (zob. przedmowa Zygmunta Baumana do zbioru dokumentów Wydarzenia Marcowe 1968 wydanego przez paryską Kulturę w 1969 roku), metodyczne opracowania naukowe pokoleniotwórczych aspektów Wydarzeń Marcowych pojawiły się, co być może nie powinno zaskakiwać, stosunkowo późno. Oprócz Świdy-Ziemby i Garewicza, którzy tak właśnie uważali, należy tu wspomnieć prace historyków: Jerzego Eislera (1991) i Piotra Osęki (2008, 2015) oraz badaczki literatury Lidii Burskiej (2012). Ich poglądy można uznać za poglądy z zewnątrz, bo pierwszych dwoje było starszych niż pokolenie roku 1968, a pozostała trójka należy do następnego pokolenia. W książce Awangarda i inne złudzenia. O pokoleniu 1968 w Polsce Burska przekonująco argumentuje, że obecność i odrębność pokolenia ’68 nie tylko w polskiej poezji i literaturze, ale też w naukach humanistycznych i generalnie w życiu intelektualnym jest niezaprzeczalnym faktem. To samo stanowisko w odniesieniu do polityki prezentuje David Ost (2019), który jest podwójnym outsiderem, bo jest Amerykaninem i w dodatku o kilka lat młodszym niż pokolenie roku 1968.
Dosłownie wszyscy autorzy piszący na ten temat uważają, że w Polsce można mówić o odrębnym pokoleniu ’68. Marci Shore, Amerykanka jak Ost, ale o pokolenie (lub dwa) młodsza, rysuje linię oddzielającą marcowych demonstrantów od ich poprzedników. Są oni dla niej „pokoleniem krytyki i poszukiwania wartości alternatywnych” (Shore 2015:612). W kontraście do poprzedniego pokolenia intelektualistów, którzy jako pierwsi dali się zwieść obietnicami nowego porządku (a w indywidualnych przypadkach sami z mocą wygłaszali te obietnice), a następnie musieli sobie poradzić z przytłaczającym poczuciem winy (albo, można dodać, pozbyć się dysonansu poznawczego poprzez trzymanie się postawy prawdziwego wyznawcy). W Polsce ludzie należący do innych pokoleń, zwłaszcza ci urodzeni zbyt późno, by pamiętać Marzec, także uznają znaczenie tego pokolenia, czasami poprzez krytykę jego spuścizny, jak Sławomir Sierakowski w polemice z Toruńczyk w „Krytyce Politycznej” (Sierakowski 2009). Osobiste doświadczenia autora niniejszego tekstu, urodzonego w 1949 roku, który w roku 1968 był studentem pierwszego roku na Uniwersytecie Warszawskim, wskazują na cienką linię oddzielającą pokolenie roku 1968 od ich chronologicznych następców. Przez całe życie miał on poczucie pokoleniowego braterstwa raczej z tymi, którzy są o pięć czy nawet osiem lat starsi (a zatem tam byli), niż z ludźmi o zaledwie dwa czy trzy lata młodszymi (którzy byli zbyt młodzi). Ten sentyment jest odwzajemniany zarówno przez starszą, jak i młodszą grupę (zob. Zakrzewski 1988).
Jeśli outsiderzy postrzegają pokolenie ’68 jako mannheimowską rzeczywistość, weterani Wydarzeń Marcowych, jak już zauważyliśmy, mówią o tym jeszcze dobitniej. Jaką legitymację ma ich postawa? Czy naprawdę należą do globalnej społeczności pokolenia roku 1968? Wydaje się to nieprawdopodobne, bo wydarzenia w Polsce były o wielebardziej ograniczone zarówno czasowo (trwały miesiąc), jak i w przestrzeni fizycznej i społecznej (kampusy głównych polskich uczelni) niż na przykład wydarzenia w Stanach Zjednoczonych. Jednakże protesty studenckie we Francji nie trwały dużo dłużej niż w Polsce (także przez miesiąc, w maju) i były podobnie ograniczone przestrzennie, a jednak ich pokoleniotwórczy charakter jest dobrze udokumentowany przez Ingleharta i innych. Co więcej, przypadkowi Polski brakuje dobrze zdefiniowanych wymiarów kulturowych, bo zmiany na tym polu, choć oczywiście obecne, były bardziej rozproszone w czasie i głównie ograniczone do naśladowania wzorców brytyjskich i amerykańskich. Zauważmy, że zmieniło się to radykalnie w latach 80. XX wieku, kiedy muzyka rockowa stała się ważnym kanałem wyrazu powszechnego niezadowolenia, ale to już historia innego pokolenia.
I nawet w sferze politycznej nie istnieją wystarczające dowody na to, że system wartości grupy wiekowej, z której miało się wyłonić pokolenie ’68, był w jakikolwiek istotny sposób inny od systemów wartości jego chronologicznych poprzedników i następców (ta kwestia jest omówiona szerzej we wcześniejszej wersji tego eseju: Jasiewicz 2019a). Można więc uznać, że pokoleniotwórcze doświadczenie było udziałem jedynie ograniczonej liczby członków tej grupy wiekowej, a zatem tożsamość polskiego pokolenia ’68 jest zjawiskiem specyficznym dla szeroko pojętej polskiej inteligencji, lub wręcz tylko jej warszawskich kręgów, jak wydaje się uważać Toruńczyk (2008:217).
Jednakowoż Grudzińska-Gross (2019b:835) przypomina nam o szerokim zaangażowaniu młodzieży robotniczej w marcowe protesty, co mogło się przyczynić później do aktywnej roli robotników z tego pokolenia w ruchu Solidarności. Ireneusz Krzemiński (1997:139–40) przypisuje dynamikę warszawskiego odłamu Solidarności sojuszowi członków pokolenia ’68 z pokoleniem młodych robotników, którzy byli prześladowani za uczestnictwo w strajkach w 1976 roku.
I tak docieramy do kolejnego problemu. Zaangażowanie w działalność Solidarności nie może być wykorzystane jako narzędzie analizy różnic międzypokoleniowych, bo był to ruch obejmujący wszystkie pokolenia we wszystkich warstwach społecznych. Związek pomiędzy wiekiem i różnymi wymiarami postaw politycznych jest zwykle nielinearny i wywołuje pytanie, czy dane różnice w postawach i opiniach powinno się przypisywać zmianie pokoleniowej, czy też efektowi cyklu życia. Do tego problemu odniósł się między innymi Robert E. Lane (1972), który badał wzorce miedzypokoleniowej transmisji wartości (konformizm i naśladowanie versus bunt i odrzucenie), udowadniając, że przynajmniej w zachodnich społeczeństwach (w Stanach Zjednoczonych i w Niemczech) współistnieją oba wzorce i ich względna siła niewiele się z czasem zmienia. Popularny bon mot „kto za młodu nie był socjalistą, nie ma serca, kto na starość nie jest konserwatystą, nie ma mózgu”, przypisywany różnym mężom stanu, może w istocie odzwierciedlać (jak uważała Świda-Ziemba) zmiany w postawach politycznych w stabilnym ustroju, w którym poglądy polityczne człowieka dojrzewają (lub, zdaniem innych, degenerują się…) powoli, wraz z czasem, a wpływ na nie ma bardziej jego wiek metrykalny niż historia przez duże h. Jednakże, co zostało już zademonstrowane, „czas polityczny” rzadko płynie w sposób ciągły: społeczeństwa przeżywają wojny, rewolucje, bunty, okresy załamania gospodarczego, inne kryzysy (pandemie!) itd. I wszystkie te wydarzenia nabierają właściwości pokoleniotwórczych. Marzec 1968 roku, choć ograniczony w czasie i przestrzeni, wciąż stanowi tu dobry przykład.
Na początku wskazaliśmy pewne oczywiste podobieństwa pomiędzy buntami roku 1968: studenci i młodzi intelektualiści jako siła napędowa, ten sam czas i podobna dynamika ruchów. Istnieje jednakże ważniejsze, fundamentalne podobieństwo. W przypadku Polski i Czechosłowacji, tak samo jak Francji, Niemiec czy Stanów Zjednoczonych, młodzi ludzie wyrażali niezadowolenie z niespełnionych obietnic przywódców poprzednich pokoleń. Na Zachodzie była to cicha rewolucja Ingelharta, która w 1968 roku nagle stała się głośna. Poświęcenie starszych pokoleń dla wartości materialistycznych, mających zapewnić bezpieczeństwo indywidualne i zbiorowe zarówno w kategoriach ekonomicznych, jak i politycznych, nie doprowadziło do równości społecznej i pokoju na świecie. Ale położyło ono fundament pod wartości postmaterialistyczne młodego pokolenia: względnie wolnego od materialistycznych trosk i mogącego swobodnie wyrażać, często językiem radykalnej lewicy (Marx-Mao-Marcuse), pragnienie tego, by jego głos został usłyszany.
Na Wschodzie członkowie starszego pokolenia, które zapewne doświadczyło więcej trudów niż mieszkańcy Zachodu, mieli jeszcze więcej powodów, by zająć się sprawami bezpieczeństwa. Ich dzieci, urodzone podczas II wojny światowej, albo wkrótce po niej, nauczono wierzyć, że system, w którym przyszło im żyć, zapewni im sprawiedliwość społeczną, rozkwit gospodarki, wieczny pokój i całkowitą wolność wyrażania poglądów. W roku 1968 to, że reżim nie spełnił tych obietnic, było jasne dla każdego, kto chciał to zobaczyć. Temu przywódcy i uczestnicy Wydarzeń Marcowych przypisują teraz swoje buntownicze stanowisko w 1968 roku (m.in. Grudzińska-Gross 2019b, Smolar 2008, Toruńczyk 2008 i 2009). I bez wahania rozszerzają poczucie pokrewieństwa pokoleniowego na swoich zachodnich kolegów.
To pokrewieństwo było silne od samego początku, bez względu (jak zauważa Aleksander Smolar 2008:3) na blokadę komunikacyjną wynikającą z różnic języków używanych wtedy do wyrażania pretensji: potępienie, z częstymi odwołaniami do Marksa, kapitalizmu i imperializmu przez zamożnych mieszkańców Zachodu, a przez mieszkańców Wschodu krytyka (po ostateczne odrzucenie) dobrze im znanej alternatywy, czyli opartego na marksistowskiej ortodoksji „realnego socjalizmu”.
Młode pokolenie na Wschodzie nie zostało uwolnione od trosk materialnych. Jego żądanie wolności wypowiedzi nie wyrastało z przejścia do wartości postmaterialistycznych; młodzi szukali raczej środków do walki o spełnienie tych pustych obietnic. Tak było w przypadku młodych Polaków, Czechów, Słowaków i Jugosłowian. Jeśli nie dołączyli do nich młodzi Węgrzy, Rumuni czy Niemcy z NRD, to z powodu różnych specyficznych okoliczności, które warto poddać osobnemu badaniu.
To, że polski Marzec i francuski Maj wydarzyły się w 1968 roku, nie było czystym przypadkiem. Oczywiście to mógł być rok 1967 lub 1969; chodzi o to, że doszło do tego, kiedy pełnoletność osiągnęło nowe pokolenie, które zostało wychowane w innych warunkach niż rodzice. Gdy zgodzimy się, że pokolenie Marca jest, po pierwsze, rzeczywistym zjawiskiem społecznym, a po drugie, że bez względu na różnice ma te same korzenie, co podobne ruchy na całym świecie, musimy zmierzyć się z być może najtrudniejszym pytaniem. Zachodni weterani rewolucji 1968 roku często oskarżani bywali o zdradę. Wielu ważnych przywódców protestów w Niemczech, we Francji i w Stanach Zjednoczonych dołączyło do establishmentu, przeciwko któremu kiedyś protestowali, od biznesu po politykę i kulturę. Być może najbardziej spektakularnym przykładem jest Joschka Fischer, w 1968 roku działacz studencki (jednakże sam nie student), który trzydzieści lat później został wicekanclerzem i ministrem spraw zagranicznych Niemiec (z ramienia Partii Zielonych, poniekąd dziedzictw a roku 1968). Ich polscy koledzy, zmuszeni do emigracji lub zepchnięci na margines życia publicznego w Polsce, nie mogli być oskarżeni o taką zdradę. Z polityki mieli być wykluczeni, wydawać by się mogło, raz na zawsze. Do biznesu uciec nie mogli, bo go w PRL-u nie było. Realizowali się zatem w dziedzinie szeroko pojętej kultury. I nie była to tylko rekompensata – naprawdę stali się ważnymi (jeśli nie najważniejszymi) członkami twórczej elity polskiego życia kulturalnego w kraju i za granicą. Można znaleźć liczne tego dowody w książce Burskiej (2012) i długim eseju Toruńczyk (2008 i 2009). Nie było oskarżeń o zdradę – aż do upadku komunizmu. Czy też może bardziej precyzyjnie: dopóki proces naprawy po latach komunistycznego złego zarządzania państwem nie był już mocno zaawansowany. Był on prowadzony lub entuzjastycznie wspierany przez wybitnych członków tego pokolenia. Leszek Balcerowicz, architekt terapii szokowej, choć nieznany jako działacz w roku 1968, należy jednak do tego pokolenia, podobnie jak byli dysydenci od Jacka Kuronia po Adama Michnika i Aleksandra Smolara, którzy udzielili poparcia przywróceniu gospodarki wolnorynkowej w Polsce. Najbardziej spektakularnym wyjątkiem był Karol Modzelewski, który wcześnie i często wyrażał obawy (zob. wywiad z nim przeprowadzony przez Andrzeja Tymowskiego, 1993 [Tymowski 2019]).
Dobrze wyartykułowaną krytykę polityki pokolenia Marca przedstawił David Ost. Urodzony i wykształcony w Stanach Zjednoczonych, przez lata stał się jednym z najważniejszych amerykańskich ekspertów do spraw polityki i społeczeństwa polskiego. Kilka jego książek przetłumaczonych na język polski wywołało gorącą debatę na temat Solidarności i jej dziedzictwa. Jak już wspomniałem, był on outsiderem w relacji do polskiego pokolenia ’68 na dwa sposoby: jako cudzoziemiec i jako osoba zbyt młoda, by należeć do tego pokolenia (urodzony w 1955 roku, uniknął obowiązkowej służby wojskowej w okresie wojny w Wietnamie, choć tylko o parę lat). A zatem mógł przyjąć punkt widzenia, który Mannheim nazywa spojrzeniem „niezaangażowanych hommes de lettres” (Mannheim 1927:317), czyli intelektualistów, którzy nie włączając się w bieżącą politykę, są najlepiej wyposażeni, by uchwycić Zeitgeist. Jak wyraźnie widać w jego eseju w „East European Politics and Societies” (Ost 2019), postrzega on polskie pokolenie ’68 jako grupę, która nie tylko ma wspólny system wartości, ale też wspólnie przeżywa ewolucję tego systemu. To, co w roku 1968 było protestem przeciwko biurokratycznej i autorytarnej deformacji socjalizmu, wyrażanym ze zdecydowanie lewicowych pozycji ideologicznych, w ciągu lat (do roku 1989) stało się afirmacją wolnorynkowego porządku gospodarczego połączonego z wytrwałym wsparciem wartości liberalnych (wolność wypowiedzi, tolerancja, demokracja uczestnicząca) w dziedzinie kultury i polityki. Zdaniem Osta główna różnica pomiędzy doświadczeniem Polski i Zachodu w roku 1968 jest taka, że na Zachodzie doszło już wówczas do trwałych zmian politycznych i kulturowych (Inglehart podkreślał, że rok 1968 był wyrazem cichej zmiany, która narastała latami), a w Polsce efekty nadeszły dopiero w roku 1989. Lewicowe korzenie pokolenia Marca sprawiają, że jego dziedzictwo jest nie do zaakceptowania nie tylko przez prawicę, która dziś dominuje w polskiej polityce, ale też przez „nową”, młodą lewicę, która uważa, że wsparcie neoliberalnej polityki gospodarczej przez przedstawicieli pokolenia ’68 po roku 1989 to zdrada lewicowego etosu.
Właśnie ta kwestia stała się osią polemiki pomiędzy Toruńczyk i Sierakowskim w „Krytyce Politycznej”. To, czy postawy pokolenia ’68 po roku 1989 zasługują na ostrą krytykę (nawet jeśli wyrażaną w najbardziej cywilizowanej formie, jak robią to Ost i Sierakowski), czy na pochwałę (jakiej pokolenie ’68 wydaje się oczekiwać od swoich następców), to kwestia wyznawanych wartości. A polityka pokolenia Marca, i wtedy, i później, była i jest silnie zakorzeniona w jego systemie wartości.
Ewolucja tego systemu, opisana przez Osta i innych cytowanych tutaj autorów, pozwala temu pokoleniu na zachowanie jego trwałości. W 1968 roku nie buntowali się oni przeciwko socjalizmowi jako idei, ale przeciwko państwu, które ograniczało ich (i wszystkich obywateli) wolności: wolność słowa, zgromadzeń, sumienia, ale także wolność od państwowej kontroli wszystkich aspektów życia publicznego i wkraczania w prywatne życie obywateli. Ta obrona wolności, w owym czasie wyrażana w dosyć naiwny sposób, z latami dojrzała, by przyjąć wiele swobód, które udowodniły swoją użyteczność i funkcjonalność we współczesnym świecie: demokrację uczestniczącą w polityce, pluralizm idei i form organizowania się w społeczeństwie obywatelskim (przedstawicielom pokolenia ’68 w Polsce i innych krajach Europy Środkowej często przypisuje się zainicjowanie odrodzenia tej koncepcji w naukach społecznych i filozofii), wolność ekspresji artystycznej, tolerancję dla czy wręcz akceptację odmienności, innego. Przyjęcie wolności w dziedzinie ekonomii przyszło – kiedy stało się możliwe – jako naturalny element wyboru wolności przez duże w, jako wiodącej zasady porządku publicznego. W odróżnieniu od mieszkańców krajów zachodnich doświadczyli oni życia w reżimie totalitarnym, czy też posttotalitarnym, by użyć rozróżnienia Linza i Stepana (1996), i rozumieli, że jego odrzucenie i poszukiwanie alternatywy nie może się dokonywać po kawałku, tylko musi być totalne. Demokracja uczestnicząca i pluralistyczne społeczeństwo obywatelskie nie może istnieć bez wolnego rynku (a na dłuższą metę także vice versa). Krytyka ideologicznej ewolucji pokolenia Marca ze strony nowej lewicy ma ostre zabarwienie polityczne. Poparcie przywódców tego pokolenia dla reform rynkowych doprowadziło rzekomo do porzucenia przez nich lewicowej wrażliwości na ludzkie cierpienie i zaangażowania w sprawy tych części społeczeństwa, które są pozbawione przywilejów.
To z kolei pozwoliło polskiej populistyczno-nacjonalistycznej prawicy na wystąpienie w obronie „zwykłych” ludzi i przygotowało drogę do wyborczego zwycięstwa Prawa i Sprawiedliwości (czy Zjednoczonej Prawicy) i do przejęcia władzy. Nie wystarczy odeprzeć tego argumentu słowami i działaniami nieżyjącego już Jacka Kuronia. Zamiast tego można wskazać, że w dzisiejszej Polsce wszystkie grupy i warstwy społeczne są w lepszej sytuacji niż pod koniec starego reżimu czy na początku przemian. Obiektywna poprawa sytuacji (PKB na głowę mieszkańca stale rośnie, zarówno jeśli chodzi o wartości bezwzględne, jak i w relacji do średniej europejskiej) oraz jej subiektywne postrzeganie (w sondażach przeprowadzanych przez CBOS odsetek respondentów twierdzących, że są zadowoleni z warunków życia, wzrósł od kilkunastu procent w roku 1992 do prawie 70 w roku 2020; odsetek niezadowolonych spadł z niemal 40 do 4% – CBOS 2020). Twierdzenie, że taki stan rzeczy dałoby się osiągnąć innymi środkami niż reformy rynkowe, byłoby intelektualnie nieuczciwe.
Przedstawiciele pokolenia Marca byli zapewne lepiej wyposażeni niż ktokolwiek inny, by zrozumieć potrzebę przyjęcia totalnej Wolności. Doskonale rozumieli pułapki populistycznego nacjonalizmu w wersji aplikowanej przez polskich komunistów w 1968 roku i później. Poświęcali życie najpierw na tworzenie warunków do wprowadzenia liberalnych rozwiązań w polityce, społeczeństwie obywatelskim i w gospodarce, a potem na ich wprowadzanie. To gorzka historyczna ironia, że teraz, ponad pięćdziesiąt lat później, w polityce polskiego rządu i debacie publicznej widzą wzory i język, jakim posługiwali się ich komunistyczni gnębiciele w 1968 roku. Podział polityczny w dzisiejszej Polsce jest odzwierciedleniem konfliktu pomiędzy tymi, którzy pragną Wolności – i swobód – oraz tymi, którzy ją odrzucają i wolą własną w ersję ucieczki od wolności. Ale to już temat innego eseju, który autor zamieścił w Almanachu Concilium Civitas 2019 roku (Jasiewicz 2019b).


Pokolenie roku 1968 schodzi ze sceny. Taki jest już los człowieka.
Pojawiają się nowe pokolenia. Nie trzeba wybitnego umysłu, by zorientować się, że COVID-19 ma potencjał pokoleniotwórczy na globalną skalę. Ale nie wiadomo jeszcze, jak zostaną ukształtowane podstawy „wspólnoty światopoglądowej” obecnej młodzieży i w jaki sposób rozwinie się ona w warunkach powszechności mediów społecznościowych. Zarówno oni, jak i my jesteśmy zbyt zajęci organizowaniem sobie naszej codzienności, by się nad tym teraz zastanawiać.

Bibliografia

Bauman, Z. (1969). Przedmowa. W: Wydarzenia Marcowe 1968. Paryż:
Instytut Literacki.
Burska, L. (2012). Awangarda i inne złudzenia. O pokoleniu ’68 w Polsce.
Gdańsk: słowo/obraz terytoria.
CBOS (2020). www.cbos.pl/EN/trends/trends.php?trend_parametr
=poziom_zycia (dostęp: 22.09.2020).
De Vries, M. S. (2005). Changing policy views at the local level: The effect
of age, generations and policy-periods in five European countries.
European Journal of Political Research, 44, 3–4.
Eisler, J. (1991). Marzec 1968. Geneza, przebieg, konsekwencje. Warszawa:
Państwowe Wydawnictwo Naukowe.
Garewicz, J. (1983). Pokolenie jako kategoria socjofilozoficzna. Studia
Socjologiczne, 1, 75–88.
Gildea, R., Mark, J., Warring, A. (red.) (2013). Europe’s 1968: Voices of
Revolt. Oxford: Oxford University Press.
Goltz, A. von der (red.) (2011). Talkin’ ‘bout my generation: Conflicts of
generation building and Europe’s 1968. Göttingen: WallsteinVerlag.
Grabowska, M. H. Pobóg. Spory o Marzec. Krytyka, 10/11, 27–44.
Grudzińska-Gross, I. (2011). 1968 in Poland: Spoiled Children Marxists,
and Jews. W: Tismaneanu, V. (red.). Promises of 1968…, 43–54.
Grudzińska-Gross, I. (2019a). Karol Modzelewski (1937–2019). East European
Politics and Societies, 33(4), 803–5.
Grudzińska-Gross, I. (2019b). 1968 Is Not What It Used to Be. East European
Politics and Societies, 33(4), 833–42.

Horn, G.-R., Kenney. P. (red.) (2004). Transnational Moments of Change:
Europe 1945, 1968, 1989. Latham, Boulder, CO, New York, NY,
Toronto, Oxford: Rowman & Littlefield Publishers.
Inglehart, R. (1971). The Silent Revolution in Europe: Intergenerational
Change in Post-Industrial Societies. The American Political Science
Review, 65, 991–1017.
Inglehart, R. (1990). Culture Shift in Advanced Industrial Society. Princeton,
NJ: Princeton University Press.
Jasiewicz, K. (2019a). Generation ’68 in Poland (with a Czechoslovak Comparative
Perspective): Introduction. East European Politics and
Societies, 33(4), 817–32.
Jasiewicz, K. (2019b). Dwa Narody? W: Żakowski, J. (red.). Almanach
2019/2020 Concilium Civitas. Warszawa: Fundacja Collegium
Civitas, 117–28. Online: www.conciliumcivitas.pl/dwa-narody;
English translation: www.conciliumcivitas.pl/two-nations
(dostęp: 22.09.2020).
Kofman, J. (1988). Żydzi, Marzec, ZEN-y. Krytyka, 28–9, 59–67.
Krzemiński, I. (1997). Solidarność. Projekt polskiej demokracji. Warszawa:
Oficyna Naukowa.
Krzemiński, I. (1998). Antysemityzm, socjalizm i „nowa świadomość”.
Długofalowe
konsekwencje Marca ’68. W: Kula, M., Osęka, P., Zaremba,
M. (red.). Marzec 1968 Trzydzieści lat później. Tom I: Referaty.
Warszawa: Wydawnictwo Naukowe PWN, 261–83.
Lane, R. E. (1972). Political Man. New York: Free Press.
Linz, J., Stepan, A. (1996). Problems of Democratic Transition and Consolidation:
Southern Europe, South America, and Post-Communist
Europe. Baltimore: Johns Hopkins University Press.

Mannheim, K. (1927). The Problem of Generations. W: Kecskemeti, P.
(red.) (1952). Essays on the Sociology of Knowledge by Karl Mannheim.
New York: Oxford University Press.
Naszkowska, K. (2018). Ani tu, ani tam. Marzec 1968 – Powroty. Warszawa:
Wielka Litera.
Osęka, P. (2008). Marzec 1968. Kraków: Znak; Instytut Studiów Politycznych
Polskiej Akademii Nauk.
Osęka, P. (2015). My, Ludzie z Marca: Autoportret pokolenia ’68. Wołowiec:
ISP PAN, Wydawnictwo Czarne.
Osęka, P. (2019). Dissidents and Police: The Polish March 1968 and a Tale
of Two Generations. East European Politics and Societies, 33(4),
861–80.
Ossowska, M. (1963). Koncepcja pokolenia. Studia Socjologiczne, 2, 47–51.
Ost, D. (2019). „Down with 1989!”: The Peculiar Right-Wing Backlash
Against 1968 in Poland. East European Politics and Societies,
33(4), 843–60.
Paczkowski, A. (1988). Marzec kontra Maj? Krytyka, 28/29.
Sierakowski, S. (2009). Zakładnicy własnego zwycięstwa. Krytyka Polityczna,
16–17, 306–13.
Shore, M. (2015). In Search of Meaning after Marxism: The Komandosi,
March 1968, and the Ideas That Followed. W: Dynner, G., Guesnet, F.
(red.). Warsaw. The Jewish Metropolis: Essays in Honor of the 75th
Birthday of Professor Antony Polonsky. Leiden, Boston: Brill.
Smolar, A. (2008). Years of ’68. Eurozine. Online: www.eurozine.com/
years-of-68 (dostęp: 22.09.2020).
Świda-Ziemba, H. (2010). Młodzież PRL. Portrety pokoleń w kontekście
historii. Kraków: Wydawnictwo Literackie.

Szlajfer, H. (1988). Marzec jako doświadczenie osobiste. Krytyka, 28–9,
30–7.
Szlajfer, H. (2003). Polacy/Żydzi. Zderzenie stereotypów. Warszawa: Wydawnictwo
Naukowe Scholar.
Tismaneanu, V. (red.) (2011). Promises of 1968: Crisis, Illusion and Utopia.
Budapest and New York: Central European University Press.
Toruńczyk, B. (2008). Opowieść o pokoleniu Marca: Przesłanie dla Nowej
Lewicy, część I. Krytyka Polityczna, 15, 209–31.
Toruńczyk, B. (2009). Opowieść o pokoleniu Marca: Przesłanie dla Nowej
Lewicy, część II. Krytyka Polityczna,16–17, 272–305.
Tymowski, A. (2019). Interview with Karol Modzelewski. East European
Politics and Societies, 33(4), 806–16.
Winnicka, E., Łazarewicz, C. (2018). 1968. Czasy nadchodzą nowe. Warszawa,
Agora.
Wyka, K. (1939). Rozwój problemu pokolenia. Przegląd Socjologiczny,
7(1/2), 103–36.
Zakrzewski, R. (1988). Pytania, które nie padły. Krytyka, 28–9, 50–3.