Wojna płci czy wojna pokoleń? O (nowych?) płaszczyznach podziałów politycznych w Polsce

Krzysztof Jasiewicz

Zacznijmy od truizmu: lata 20. XXI stulecia przyniosą w sferze publicznej, a szczególnie w polityce, zjawiska nowe, nieznane nam dotychczas. I nie będzie to wyłącznie skutek pandemii. Zmiany w polityce, zwłaszcza pojawianie się nowych płaszczyzn konfliktów, towarzyszą nam już od co najmniej kilkunastu lat. Terminem wytrychem określającym wiele z tych nowych trendów jest populizm. Na jego temat wylano już morza atramentu, nie miejsce więc tu na podsumowywanie toczących się dyskusji terminologicznych i teoretycznych. Przypomnijmy tylko, że w rozważaniach o populizmie pewne wątki są wspólne. Za populistyczne uznaje się ruchy i partie, które w imię interesów (a raczej „woli”) zmitologizowanego „ludu” („suwerena”) atakują elity (polityczne i kulturalne) jako rzekomo niezdolne do rozwiązania nawarstwiających się kryzysów politycznych, gospodarczych, moralnych i innych (dziś: w zdrowiu publicznym). Od Grecji po Hiszpanię i od Włoch po Francję fale nastrojów populistycznych (lewicowych, prawicowych i centrowych) doprowadziły do radykalnych zmian w systemach partyjnych, wprowadzając na scenę nowych aktorów i ograniczając rolę starych czy wręcz ich eliminując. Wszystko wskazuje na to, że tendencje te szybko nie przeminą, choćby dlatego że COVID-19 stworzył tu nowe wyzwania, od służby zdrowia i gospodarki po prawa obywatelskie.

Do zwiększenia zamieszania przyczynia się reakcja samych elit politycznych i kulturalnych. Politycy i eksperci, próbując zrozumieć nowe zjawiska, używają zazwyczaj kategorii analitycznych wykutych w poprzednich dekadach, które z trudem przystają do nowej rzeczywistości. Dotyczy to zwłaszcza diagnozy płaszczyzn konfliktów politycznych. W Stanach Zjednoczonych, gdzie wybuch populizmu doprowadził do prezydentury Donalda Trumpa, a ta z kolei usankcjonowała populistyczną retorykę w polityce i mediach, i Republikanie, i Demokraci wciąż definiują konflikt jako rywalizację między konserwatywną polityką tych pierwszych i lewicową (Amerykanie mówią „liberalną”) polityką tych drugich. Demokraci z trudem zauważają, że najbardziej precyzyjnie wyartykułowana krytyka Trumpa i jego poczynań pochodzi z ust i spod piór zagorzałych konserwatystów, takich jak politycy Liz Cheney, Jeff Flake czy Adam Kinzinger, prawnik George Conway lub nestor amerykańskich komentatorów politycznych George Will. Z kolei Republikanie nie są w stanie docenić zaproponowanej przez Demokratów konieczności powołania niezależnej komisji do pełnego zbadania okoliczności zainspirowanego przez Trumpa wstrząsającego ataku na Kongres w dniu 6 stycznia 2021 roku. Taka komisja – w przeciwieństwie do dochodzeń prowadzonych przez sam Kongres czy Departament Sprawiedliwości – miałaby charakter międzypartyjny czy wręcz ponadpartyjny, dzięki czemu jej ustalenia wolne byłyby od podejrzeń o stronniczość. Motywowani doraźnymi interesami politycznymi przywódcy partyjni nie chcą czy nie potrafią dostrzec, że Ameryka stoi przed koniecznością wyboru między ochroną instytucji ładu demokratycznego – jakże przecież drogich i autentycznym liberałom, i prawdziwym konserwatystom – a zniszczeniem czy wyjałowieniem z treści tych instytucji, jeśli znajdą się one w rękach populistycznych demagogów i autokratów – i że taktyczny choćby sojusz liberałów i konserwatystów może być jedyną drogą tej obrony.

***

Podobnie w Polsce, czego widomym znakiem były międzypartyjne rozgrywki wokół głosowania w sprawie ratyfikacji unijnego Funduszu Odbudowy. Wątłej nadziei można upatrywać w tym, że wśród polskich elit opiniotwórczych świadomość konieczności obrony ładu demokratycznego zrodziła się już dawno temu (czego skromnym dowodem mogą być myśli wyrażane podczas obrad Concilium Civitas). Jeszcze bardziej istotne jest to, że wielu obywateli nie tylko dostrzega tę konieczność, ale też jest gotowa w obronę tę czynnie się zaangażować. Wielu, ale daleko nie wszyscy. Polityka demontażu instytucji demokratycznych wciąż znajduje szerokie poparcie społeczne. Jeśli nie konieczna, to przynajmniej przydatna jest zatem próba określenia społecznej kompozycji sił po obu stronach konfliktu, a zatem wskazania, gdzie w strukturze społecznej lokują się istotne z tego punktu widzenia linie podziału.

W esejach opublikowanych w poprzednich wydaniach Almanachu Concilium Civitas zajmowałem się kwestią trwałości podziałów politycznych w Polsce oraz specyfiką pokoleniowych doświadczeń moich rówieśników. W pierwszym, zatytułowanym Dwa narody? (Jasiewicz 2019), wskazywałem, że historycznie konflikt polityczny słabo korelował z umiejscowieniem w strukturze społecznej i do dziś jego podłożem są odmienne systemy wartości (z jednej strony religijność, z drugiej sekularyzm). W drugim, Los pokolenia 1968: Historia kołem się toczy? (Jasiewicz 2020), podjąłem próbę polemiki z tezą, że u podłoża obecnej fali populizmu leży odejście przez wywodzące się z tego pokolenia elity od ich własnych lewicowych ideałów, a więc „zdrada” interesów owego mitycznego „ludu”.

Tu chciałbym połączyć obie te płaszczyzny analityczne (konflikt polityczny, pokoleniowość), by spojrzeć na społeczny kontekst niedawnych masowych zachowań politycznych (przede wszystkim ruchów protestu) w formie nie tyle eseju, ile raportu badawczego.

Tytuły obu moich wcześniejszych tekstów opatrzone były znakiem zapytania. W przypadku tej pracy nie jest inaczej – i ten znak zapytania jest jak najbardziej uzasadniony. Znane nam dowody na międzypokoleniowe różnice polityczne i na odmienność postaw kobiet i mężczyzn mają charakter poszlakowy. Pochodzą głównie z obserwacji masowych demonstracji ulicznych. Gdy w latach 2015–2020 pochodząca z wolnych wyborów władza ustawodawcza i jej wykonawcze ramię gwałciły konstytucję, by rozprawić się z władzą sądowniczą, na ulice wychodzili głównie obywatele i obywatelki będący dobrze po czterdziestce, a więc pamiętający czasy PRL. Ludzie znacznie młodsi wyszli masowo na ulice w roku 2020, po decyzji Trybunału Konstytucyjnego przekreślającej tzw. kompromis aborcyjny. Najwyraźniej pięć lat wcześniej, gdy nowa władza rozpoczynała demontaż Trybunału, nie myśleli o tym, że może to przynieść odczuwalne dla nich konsekwencje.

O ile w sprawach o ogólnym znaczeniu (jak sądy i trybunały) brak jest anegdotycznych dowodów na różnice w zachowaniach między płciami, o tyle kobiety dominowały (liczebnie i w znaczeniu przywódczym) w akcjach w obronie praw reprodukcyjnych, od Czarnego Poniedziałku w październiku 2016 po ostatnie protesty. Mężczyźni z kolei bardziej widoczni są w akcjach środowisk prawicowych, od Marszu Niepodległości po ataki na imprezy LGBT.

Te anegdotyczne dowody po części znajdują poparcie w badaniach opinii publicznej. Jak podaje komunikat z badań CBOS z marca 2021 (CBOS 2021), wśród ludzi w wieku od 18 do 24 lat w kolejnych corocznych badaniach od roku 2015 do 2020 frakcja mężczyzn deklarujących poglądy prawicowe (od 31% do 40%) była przeciętnie dwukrotnie większa niż frakcja kobiet o takich poglądach (od 14% do 21%). Z kolei rozmiar frakcji lewicowców powiększał się powoli od 2015 do 2019 roku tak wśród kobiet (od 9% do 19%), jak mężczyzn (od 10% do 15%), by gwałtownie wzrosnąć w 2020 roku – wśród mężczyzn do 22%, natomiast wśród kobiet aż do 40%.

Tu jednak napotykamy pewne problemy interpretacyjne. Po pierwsze, niejasne jest, co sami badani rozumieją pod pojęciem „poglądy lewicowe” czy „poglądy prawicowe”. Rozliczni autorzy (Grabowska 2004, Szawiel 2002, Markowski 2006, Jasiewicz 2009b) wskazywal
i na obecną w kontekście polskim dwu- czy nawet wielowymiarowość pozornie prostego kontinuum lewica–prawica. Poradzimy sobie tu z tym problemem, stosując do pomiaru postaw i systemów wartości obok miary poglądów politycznych (lewica–prawica) także omówione poniżej skale liberalizmu kulturowego i gospodarczego.

Po drugie, kolejne badania CBOS nie obejmują tych samych roczników. Badani, którzy w 2015 roku mieli po 23 czy 24 lata, w 2020 roku byli za starzy, by mogli zostać ujęci w tych analizach, do badanej grupy doszły za to młodsze roczniki. Nie możemy zatem ustalić, czy zwrot w kierunku lewicowości to zjawisko przejściowe, odruch serca, sentyment, z którego roczniki te z czasem wyrosną, czy też postawa trwała, tworząca zatem różnicę międzypokoleniową. Dane CBOS, zbierane od 1990 roku, zdają się wskazywać na tę pierwszą możliwość. Lewicowość i prawicowość ludzi w danym momencie młodych fluktuuje w czasie, zmieniając się nawet o kilkanaście procent w ciągu roku–dwóch lat. Co ciekawe, od roku 2003 widzimy tu przewagę postaw prawicowych wśród przedstawicieli obu płci, z coraz bardziej jednak powiększającym się rozziewem między kobietami (mniej prawicowe) i mężczyznami (bardziej prawicowi). Dopiero w roku 2018 dostrzegamy nikłą przewagę, a w 2020 gwałtowny skok w górę lewicowości wśród kobiet. Z drugiej strony socjologiczne teorie pokolenia wydają się wskazywać na możliwą trwałość takich postaw. Dlatego też zajmiemy się tu analizą nie ludzi „młodych” lub „starych” w danym momencie, lecz porównaniem postaw poszczególnych kohort wiekowych, tj. ludzi z kilku roczników, z tymi urodzonymi wcześniej lub później, niezależnie od tego, kiedy zostało przeprowadzone badanie.

Interesować nas będą różnice nie tylko między pokoleniami oraz ogólnie między kobietami i mężczyznami, lecz także między płciami w ramach jednego pokolenia oraz wewnątrzpokoleniowa struktura czynników wpływających na systemy wartości (np. czy rola religijności jako wyznacznika postaw politycznych zmienia się z pokolenia na pokolenie). Takie analizy możliwe są tylko przy wykorzystaniu odpowiednio licznych prób. Dlatego też dokonamy tu wtórnej analizy zgrupowanych danych z różnych (głównie powyborczych) badań CBOS z lat 2014–2019.

Dla zachowania klarowności wywodu szczegóły dotyczące źródeł danych i zastosowanych procedur metodologicznych opisujemy w umieszczonym poniżej Aneksie. Tu podajmy, że w analizach posługujemy się zbiorem utworzonym z danych zgromadzonych w siedmiu badaniach i obejmującym 7057 respondentów. Posłużył on za podstawę stworzenia skal liberalizmu kulturowego i gospodarczego.

Płeć i wiek badanych to klasyczne zmienne używane w praktycznie wszystkich analizach danych sondażowych. Analiza zróżnicowań politycznych według płci nie przedstawia większych problemów metodologicznych (ośrodki badawcze, w tym CBOS, jak dotąd używają w swoich kwestionariuszach binarnych kategorii kobieta/mężczyzna) i rzadko znajduje istotne różnice między płciami (najczęściej wskazywane są mniejsza aktywność polityczna i gorsze poinformowanie kobiet oraz ich większa ostrożność w wyrażaniu krańcowych opinii). Inaczej w przypadku wieku. Tu przede wszystkim zależność między wiekiem badanych a ich poglądami rzadko bywa prostoliniowa („im starsi, tym bardziej…”). Jeszcze rzadziej jednak badacze biorą pod uwagę socjologiczne rozumienie kategorii pokolenia. Jak w cytowanym powyżej komunikacie CBOS w analizach zmian poglądów w ciągu jakiegoś czasu porównują poglądy dzisiejszych młodych z wyrażonymi jakiś czas temu poglądami tych, którzy wówczas byli młodzi, ale dziś już są nieco (lub znacznie) starsi.

Powraca zatem pytanie o trwałość i zmienność postaw i poglądów. Czy jest to kwestia cyklu życiowego, nabywania z wiekiem mądrości (lub odwrotnie – skostnienia umysłowego, utraty zdolności do zmian), czy też raczej doświadczenia młodych lat zostawiają niezatarte piętno na całe życie? A że doświadczenia te bywają różne dla różnych kohort wiekowych, rodzą one różnice międzypokoleniowe.

Zagadnieniu pokolenia jako kategorii socjologicznej poświęciłem znaczną część mojego eseju o pokoleniu marcowym (’68) w Almanachu 2020/2021. Tu zatem tylko krótkie podsumowanie i parę dodatkowych szczegółów, które są niezbędne, by wprowadzić operacyjną definicję poszczególnych pokoleń użytą w analizach. Cytowałem tam krótką notkę Marii Ossowskiej z 1963 roku (Ossowska 1963: 47–51), w której pisze ona, że pojęcie „pokolenie” można rozumieć jako (1) ogniwo ciągu genealogicznego (dzieci–rodzice–dziadkowie); (2) relację między rolami społecznymi (ojcowie–synowie, nauczyciele–uczniowie); (3) zamiennik kategorii „kohorta wiekowa” („trzy pokolenia w stuleciu”); (4) przeciwstawienie grup w różnych fazach życiowych („młodzi– starzy”); i (5) grupę ludzi „o wspólnych postawach wyznaczonych przez wspólnie przeżyte wydarzenia historyczne” (Ossowska 1963: 51). Ossowska zauważa, że gdy mówimy o konflikcie pokoleń, „mamy często na myśli nie konflikt między rodzicami a dziećmi, lecz konflikt ludzi znajdujących się w dwóch różnych fazach życiowych, z których każda ma pewne charakterystyczne własności. Młodzi według potocznej opinii uchodzą za ludzi kontrolujących w słabszym stopniu swoje uczucia, ludzi godzących się trudniej na kompromisy”. Starzy mają być bardziej rozważni i mają stanowić czynnik hamujący w stosunku do „rozpędu młodych” (Ossowska 1963: 48). Ta uwaga odnosi się do czwartego rozumienia pojęcia pokolenia, jednak Ossowska podkreśla, że w analizach socjologicznych bardziej użyteczne jest rozumienie piąte. Jak pisze, „pokolenie to tutaj przede wszystkim grupa ludzi o pewnych wspólnych postawach i wspólnej hierarchii wartości. Te postawy i hierarchie wartości przypisuje się wspólnym doniosłym doświadczeniom, które przyczynić się miały do takiego, a nie innego ukształtowania osobowości” (Ossowska 1963: 49–50).

Takie rozumienie pojęcia pokolenia jest całkowicie zgodne z klasyczną koncepcją Karla Mannheima (Mannheim 1927). Z nieznanych nam powodów Ossowska Mannheima nie cytuje, choć prace Mannheima były znane polskim uczonym, a Ossowska czytała w językach, w których ukazywały się wówczas jego publikacje (niemiecki i angielski). Przywołuje natomiast znacznie mniej znanego socjologa niemieckiego Helmuta Schelskiego. Co więcej, esej o pokoleniu znany był polskim badaczom literatury – już w 1939 roku (na łamach „Przeglądu Socjologicznego”!) omówił go dokładnie Kazimierz Wyka (Wyka 1939) – choć na pierwsze pełne tłumaczenie czekać trzeba było do lat 90. (Mannheim 1993).

O ile w eseju o pokoleniu ’68 przywołałem definicję pokolenia sformułowaną przez Hannę Świdę-Ziembę (Świda-Ziemba 2010: 9–10), która w miejsce abstrakcyjnie rozumianego systemu wartości podkreśla znaczenie procesu komunikacji, wspólnej interpretacji uniwersalnych symboli i tworzenia nowych, specyficznych dla danego pokolenia, o tyle tutaj konieczne będzie posłużenie się prostszym i bardziej pojemnym rozumieniem pokolenia jako kohorty roczników, które wchodziły w okres dorosłości czy politycznego dojrzewania w tym samym czasie, tj. w warunkach określonych przez ten sam historyczny kontekst. Założenie, że nasze w miarę trwałe postawy polityczne kształtują się w okresie adolescencji, jest zgodne z podejściem zarówno Mannheima i kontynuatorów jego myśli, jak i cytowanych tu autorów polskich (Ossowska, Świda-Ziemba). Co więcej, takie szerokie, mechaniczne rozumienie tej koncepcji pozwala na uniknięcie krytycznych w przypadku pokolenia marco
wego problemów związanych z kwestią samookreślenia i tożsamości pokoleniowej (nie dla wszystkich młodych wówczas ludzi Marzec był wspólnym doświadczeniem) i jego zmienności w czasie (pokoleniem się nie jest, pokoleniem się bywa, można powiedzieć). Na taki zawężający, ekskluzywny sposób traktowania kategorii pokolenia w polskiej humanistyce zwracają uwagę uczestniczki dyskusji redakcyjnej opublikowanej w numerze 1/2016 „Tekstów Drugich” (Artwińska i in. 2016), a Małgorzata Fidelis w swojej tam wypowiedzi dodaje, że takie zawężenie (do warszawskich i wrocławskich kręgów inteligencji) było także obecne w socjologicznych analizach Świdy-Ziemby. Nas tu jednak interesują poglądy, postawy i zachowania wszystkich obywateli z danej kohorty wiekowej, jako że wszyscy oni są potencjalnymi wyborcami.

Nie przyjmiemy też tu klasyfikacji pokoleń czasów PRL zaproponowanej przez Świdę-Ziembę, która dostrzega sekwencję sześciu pokoleń w latach 1945–1980, gdyż jest ona zbyt szczegółowa, a przede wszystkim nie obejmuje roczników najmłodszych, które nas tu najbardziej interesują.

Zacznijmy zatem od tych najmłodszych roczników, które wchodziły w życie dorosłe w czasach, gdy Polska była już pełnoprawnym członkiem Unii Europejskiej. Do tego pokolenia Unii zaliczymy osoby, które były zbyt młode, by głosować w referendum akcesyjnym (czerwiec 2003), czyli urodzonych w 1986 roku lub później. Nawiasem mówiąc, najmłodsze roczniki tej grupy, zbyt młode, by wziąć udział w wyborach w 2015 roku, w przyszłości w podobnych badaniach zapewne uznać będzie trzeba za kolejne, odmienne pokolenie (pokolenie PiS?).

Odmienne niż polityczne dojrzewanie w okresie unijnej stabilizacji było doświadczenie osób, które mogły już głosować w referendum, były jednak zbyt młode, by uczestniczyć w historycznych wyborach 1989 roku. Tym pokoleniem, dojrzewającym politycznie w czasach transformacji, są urodzeni w latach 1972–1985.

Wszyscy starsi w dorosłe życie weszli w czasach PRL. Tę grupę podzielimy na trzy podgrupy, za cezury przyjmując już nie akty wyborcze, lecz wydarzenia historyczne: zryw Solidarności i czasy stanu wojennego oraz wydarzenia marcowe i przesilenie grudniowe 1970 roku. Są to granice nieostre, ale taka też jest natura doświadczeń pokoleniowych na poziomie jednostkowym: jedni wchodzą w polityczną dorosłość wcześniej, inni później; to samo wydarzenie może odcisnąć się mocniej, słabiej lub wcale na poszczególnych jednostkach z tego samego rocznika. Odwołując się do obrazowości języka potocznego, możemy te trzy pokolenia określić jako tych, którzy w życie dorosłe weszli „za Jaruzelskiego” (roczniki 1962–1971), „za Gierka” (roczniki 1951–1961) i „za Bieruta lub Gomułki” (urodzeni w 1950 i starsi). Dodajmy także, że o ile socjologiczne teorie pokoleniowości przypisują ludziom młodym szczególną podatność na kształtowanie ich światopoglądu przez spektakularne wydarzenia historyczne (Mannheim, Ossowska, a także de Vries 2005, Garewicz 1983), o tyle doświadczenie Solidarności i stanu wojennego wywarło transformatywny wpływ na obywateli z każdej generacji – i w tym sensie uznać je trzeba za przeżycie o uniwersalnym, ponadpokoleniowym charakterze.

Podkreślmy raz jeszcze, że przyjęta tu operacyjna definicja pokolenia nie jest tożsama z ujęciem Mannheimowskim: co prawda każde z pięciu pokoleń, a zwłaszcza te dwa najmłodsze, weszło w dorosłe życie w innym kontekście historyczno-politycznym, a więc miało potencjał, by stać się czymś więcej niż kohortą wiekową, to jednak brak dowodów, byśmy rzeczywiście mieli tu do czynienia z – używając terminologii Mannheima – „wspólnotą pokoleniową”.

Poszukiwanie różnic międzypokoleniowych i międzypłciowych rozpoczniemy od spojrzenia na wzory głosowania w wyborach do Sejmu (2015 i 2019) i do Parlamentu Europejskiego (2014 i 2019). Używając zgrupowanych danych z badań powyborczych CBOS, porównamy, jak wielu badanych, tak na poziomie całej próby, jak w ramach poszczególnych pokoleń, podało, że wzięło udział w wyborach poprzedzających dane badanie i oddało głos na partię danego typu, tj. na Prawo i Sprawiedliwość, partie liberalne (w zależności od wyborów pod różnymi sztandarami: Platforma Obywatelska, .Nowoczesna, Koalicja Europejska, Koalicja Obywatelska), partie lewicowe (Sojusz Lewicy Demokratycznej, Razem, Wiosna, Lewica), partie prawicowe (KORWiN, Konfederacja) oraz inne partie (w tym Polskie Stronnictwo Ludowe i Kukiz ’15).

Istotne statystycznie (tu i we wszystkich analizach na poziomie 0,05) różnice międzypokoleniowe znajdujemy przede wszystkim we frekwencji wyborczej. Starsi głosują chętniej (pokolenie wczesnej PRL 64,3%, średniej PRL 65,6%, późnej PRL 60,8%), młodsi mniej chętnie (pokolenie transformacji 56,3%, pokolenie Unii 50,4%). Istotne są także różnice między mężczyznami a kobietami, które częściej przyznają się, że nie brały udziału w wyborach, na poziomie całej próby (wśród mężczyzn głosowało 62,7%, wśród kobiet 57,4%), a zwłaszcza wśród obu najstarszych (wczesna i średnia PRL) i w najmłodszej kategorii pokoleniowej.

Różnice między płciami w poparciu dla poszczególnych partii (czy ich typów) na poziomie całej próby widzimy tylko w przypadku partii liberalnych, chętniej popieranych przez kobiety (35,7% do 30,7%), i partii prawicowych, wielokrotnie częściej popieranych przez mężczyzn (7,1% do 1,9%); różnice w przypadku PiS (mężczyźni 42,7%, kobiety 43,2%), partii lewicowych (6,3% do 7,1%) i innych partii (13,6% do 12,0%) są nieistotne.

Ten w miarę prosty i zgodny z przewidywaniami obraz komplikuje się, gdy spojrzymy na różnice w poparciu dla partii między kobietami a mężczyznami w obrębie każdego pokolenia. Wielkość użytej tu próby (7057 badanych) pozwala na dogłębne analizy nie tylko dla całości zbioru, ale też poszczególnych grup pokoleniowych. Wyniki te przedstawiamy w tabeli 1, w której podane zostały procentowe dane przedstawicieli danego pokolenia (liczonych od tych, którzy brali udział w głosowaniu), osobno dla kobiet i mężczyzn.

W wymiarze międzypokoleniowym nieistotne statystycznie jest tylko poparcie dla partii lewicowych. Tu jednak w najmłodszym pokoleniu pojawia się znaczna różnica między kobietami (bardziej lewicowe) a mężczyznami. Poparcie dla PiS jest wyraźnie silniejsze wśród pokoleń PRL-owskich niż w młodszych pokoleniach. Nie zyskują na tym jednak partie liberalne, dla których najsłabsze poparcie wyraża pokolenie unijne; zyskują partie prawicowe (zwłaszcza wśród mężczyzn z pokolenia unijnego) i inne (w tym zarówno antysystemowa w swoich deklaracjach partia Kukiz ’15, jak i doskonale umocowane w systemie PSL).

W wymiarze międzypłciowym istotne wewnątrzpokoleniowe różnice obserwujemy jedynie w przypadku partii lewicowych w najmłodszym, unijnym pokoleniu i prawicowych w obu najmłodszych pokoleniach. Warto też wspomnieć, że w przypadku partii liberalnych, chętniej wybieranych przez kobiety niż mężczyzn z każdego pokolenia, nieistotne statystycznie różnice w poszczególnych kategoriach pokoleniowych skumulowały się w sumie do istotnej różnicy na poziomie całej próby.

Możemy zatem sformułować pierwszy istotny wniosek: w swoich wyborach politycznych kobiety i mężczyźni z pokoleń wzrastających w czasach PRL nie różnią się od siebie, różnią się jednak od pokoleń młodszych</s trong>. Wśród nich z kolei widzimy istotne różnice w preferencjach politycznych między kobietami a mężczyznami, które są głównie efektem nasilającej się z pokolenia na pokolenie prawicowości mężczyzn.

Od analizy zachowań politycznych przejdźmy teraz do wartości i poglądów motywujących te zachowania. Rozpoczniemy od omówionej w cytowanym komunikacie CBOS kwestii poglądów politycznych definiowanych przez samoidentyfikację badanych na osi lewica–prawica. CBOS używa tu siedmiopunktowej skali, gdzie 1 oznacza poglądy lewicowe, 4 centrowe, a 7 prawicowe. Na poziomie całej próby różnica między kobietami a mężczyznami mierzona średnią w danej grupie, choć istotna statystycznie (eta=0,072), jest jednak niewielka (w nawiasie wartość odchylenia standardowego): kobiety 4,47 (1,618), mężczyźni 4,70 (1,621). Podobnie w przypadku pokoleń (eta=0,064): wczesna PRL 4,73 (1,850), średnia PRL 4,64 (1,719), późna PRL 4,58 (1,550), transformacja 4,46 (1,447), Unia 4,47 (1,438). Warto zauważyć, że wszystkie te średnie znajdują się nieco na prawo od punktu centrowego. Można by zatem powiedzieć, że średnio biorąc, Polacy są centroprawicowcami, jednak byłoby to duże uproszczenie. Gdy patrzymy bowiem na to, jak rozkładały się wskazania poszczególnych punktów na skali (1 –lewica: 4,5%; 2: 5,3%; 3: 9,5%; 4 – centrum: 37,9%; 5: 12,1%, 6: 12,5%; 7 – prawica: 18,2%), okazuje się, że Polacy są nie tyle centroprawicowi, ile albo centrowi (zdecydowanie największa grupa), albo bardzo prawicowi.

Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, gdy spojrzymy na każde pokolenie z osobna (patrz dane w tabeli 2).

Oprócz pokolenia najstarszego, w przypadku którego różnica jest nieistotna, kobiety w każdym pokoleniu rzadziej niż mężczyźni deklarują poglądy prawicowe, choć nie do tego stopnia, by przechylić średnią dla całej grupy w stronę lewicy. Wciąż jednak średnie te są bliskie centrum, w tym także wśród mężczyzn z obu najmłodszych pokoleń, którzy, jak wiemy, znacznie częściej niż ktokolwiek inny głosowali na partie prawicowe; uczyniło tak bowiem również wielu takich, którzy poglądy swe określili jako centrowe.

Jednak jak już wskazywaliśmy, pojęcia poglądów lewicowych i prawicowych są niejednoznaczne. Historycznie przynależność do lewicy kojarzona była z poparciem dla ideałów równościowych i postępowych tak w sferze praw obywatelskich (ochrona praw mniejszości i generalne otwarcie na inność), jak społeczno-ekonomicznej (aktywna rola państwa w redystrybucji dochodu narodowego). Prawica z kolei to poszanowanie tradycyjnych wartości i hierarchii społecznych w ramach ekskluzywnej wspólnoty (narodowej, religijnej) oraz zasad wolnego rynku i przedsiębiorczości. We współczesnej Polsce wymiary kulturowy (otwarcie–ekskluzywność) i społeczno-ekonomiczny nie nakładają się na siebie i nie tworzą spójnego kontinuum lewica–prawica, lecz przecinają się ze sobą tak w świadomości społecznej, jak praktyce politycznej. Trudno tu o lepszy przykład niż polityka PiS, która łączy narodowo-religijną frazeologię z redystrybucją dochodu narodowego przez system świadczeń społecznych.

W analizach warto zatem rozdzielić te dwa wymiary. Gromadzone od lat przez CBOS dane pozwalają na analizy stosunku badanych do poszczególnych aspektów polityki państwowej, takich jak zakres świadczeń społecznych, polityka podatkowa, prywatyzacja jednostek gospodarczych, ochrona zatrudnienia, walka z przestępczością, stosunek do integracji europejskiej i wprowadzenia euro, polityka wschodnia czy wreszcie dostępność przerywania ciąży oraz legalizacja związków partnerskich osób tej samej płci.

Zastosowanie procedury statystycznej (analiza czynnikowa, wyniki w Aneksie; tamże pełne brzmienie pytań z ankiet CBOS), która pozwala na wyodrębnienie wiązek zagadnień powiązanych ściśle ze sobą nawzajem, a słabiej z innymi, doprowadziło do identyfikacji dwóch takich wiązek przy jednoczesnej eliminacji zagadnień niewiążących się z żadną z nich. Pierwsza z nich to zagadnienia społeczno-ekonomiczne (opinie na temat zakresu świadczeń społecznych, polityki podatkowej, prywatyzacji i ochrony zatrudnienia), druga to zagadnienia o charakterze kulturowym (przerywanie ciąży, związki partnerskie, a także stosunek do integracji europejskiej i euro).

I tu kolejny istotny wniosek: sprawy integracji europejskiej, w tym przyjęcia przez Polskę euro (a więc, wydawałoby się, zagadnienie czysto ekonomiczne), łączą się w świadomości Polaków raczej z wyborami o charakterze światopoglądowym czy wynikającymi z nich postawami obyczajowymi, wokół których trwa i intensyfikuje się konflikt polityczny, niż ze sprawami gospodarki.

Te dwie wiązki zagadnień posłużyły nam do stworzenia dwóch skal: liberalizmu gospodarczego (poparcie dla rozwiązań wolnorynkowych) i liberalizmu kulturowego (poparcie dla praw jednostek i integracji europejskiej). Skala liberalizmu gospodarczego została stworzona na podstawie umieszczonych w każdym z siedmiu badań pytań o świadczenia społeczne i o system podatkowy, skala liberalizmu kulturowego zaś – na podstawie pytań o dostępność przerywania ciąży, legalizację związków partnerskich oraz stosunek do integracji europejskiej.

Ponieważ rzetelność skal zbudowanych z zaledwie dwu lub trzech pytań może budzić wątpliwości, utworzyliśmy również wydłużone wersje tych skal; każda została skonstruowana na podstawie czterech pytań, które zadawane były w czterech z siedmiu używanych tu badań. Porównania obu typów skal przeprowadzone na tej mniejszej (4074 badanych) próbie wykazują jednoznacznie, że używane w dalszych analizach krótkie wersje skal mierzą te same postawy (odpowiednio liberalizm gospodarczy lub liberalizm kulturowy) co skale wydłużone, na co wskazują współczynniki korelacji między nimi (odpowiednio 0,823 i 0,950). Co więcej, analizy z użyciem pełnych wersji skal przeprowadzone na dostępnej próbie w pełni potwierdzają przedstawiane tu wnioski.

Obie skale zostały zestandaryzowane do postaci siedmiopunktowej, od 1 do 7, w której wartość maksymalna (7) oznacza pełny liberalizm, a minimalna (1) jego kompletne zaprzeczenie. Pełny liberalizm jest tożsamy z akceptacją dostępności przerywania ciąży na życzenie, prawnego uznania związków partnerskich osób tej samej płci i poparcia dla integracji Polski w ramach Unii Europejskiej, a liberalizm gospodarczy – z poparciem dla liniowego (w przeciwieństwie do progresywnego) podatku od wynagrodzeń i pozostawienia obywatelom (a nie państwu) dbałości o zapewnienie sobie opieki zdrowotnej czy wykształcenia.

Podobnie jak w przypadku poglądów politycznych na poziomie całej próby różnice między kobietami a mężczyznami mierzone średnią w danej grupie, choć istotne statystycznie, są jednak niewielkie. Dla liberalizmu kulturowego (eta=0,051) jest to 3,50 (1,451) wśród mężczyzn i 3,65 (1,451) wśród kobiet, a dla liberalizmu gospodarczego (eta=0,077) 2,61 (1,451) wśród mężczyzn i 2,37 (1,481) wśród kobiet. W przypadku pokoleń natomiast różnice są większe, zwłaszcza dla liberalizmu gospodarczego (eta=0,217): wczesna PRL – 2,07 (1,401), średnia PRL – 2,22 (1,466), późna PRL – 2,43 (1,547), transformacja – 2,74 (1,558), Unia – 2,99 (1,587). Dla liberalizmu kulturowego (eta=0,095) to kolejno: wczesna PRL – 3,39 (1,545), średnia PRL – 3,51 (1,52
1), późna PRL – 3,48 (1,475), transformacja – 3,75 (1,407), Unia – 3,71 (1,357).

Ponieważ środkowa wartość na obu skalach to 4, widać wyraźnie, że Polacy, niezależnie od płci i pokolenia, skłaniają się w stronę przeciwności liberalizmu, tj. ku opiekuńczości państwa w sprawach polityki społeczno-gospodarczej i ku tradycyjnemu podejściu do spraw obyczajowych.

Te zależności wyglądają podobnie w każdym pokoleniu poza najstarszym, wczesnej PRL, gdzie różnice między kobietami a mężczyznami są nieistotne (patrz tabela 3).

Jeśli chodzi o liberalizm gospodarczy, to mimo wyraźnej przewagi poparcia dla redystrybucji dochodu narodowego przez państwo widzimy z pokolenia na pokolenie także systematyczny wzrost poparcia dla postulatów i praktyk liberalnych, znacznie jednak silniejszy wśród mężczyzn niż wśród kobiet. Podobnie jest w przypadku liberalizmu kulturowego, ale jedynie wśród kobiet; wśród mężczyzn zmiany międzypokoleniowe nie mają liniowego charakteru. W sumie nie można tu mówić ani o konflikcie pokoleń, ani o konflikcie płci. Różnice są istotne, ale nie agregują się w formie dwóch stron konfliktu politycznego. To kolejny wniosek.

Nasze dane pozwalają na zweryfikowanie postawionej powyżej tezy o słabym związku poglądów na sprawy społeczno-gospodarcze ze stanowiskiem w sprawach obyczajowych i ich relacji do poglądów politycznych (samookreślenie na osi lewica–prawica). Otóż na poziomie całej próby współczynnik korelacji Pearsona dla skal liberalizmu gospodarczego i kulturowego wynosi 0,092, natomiast dla skali liberalizmu gospodarczego i osi lewica–prawica to -0,031. Obie te wartości, choć istotne statystycznie na poziomie 0,05 (przypomnijmy: dla znacznej liczebnie próby 7057 respondentów), wskazują na bardzo słaby związek. Inaczej w przypadku skal liberalizmu kulturowego i osi lewica–prawica: tu wartość współczynnika wynosi -0,379 (im wyższa prawicowość, tym słabszy liberalizm). Pochodząca z potocznych obserwacji teza, że Polakom lewica i prawica kojarzą się raczej ze światopoglądem niż z polityką gospodarczą, znajduje tu mocne potwierdzenie.

I jest to prawda w każdym pokoleniu. Lewicę i prawicę definiuje światopogląd; poglądy na politykę społeczno-gospodarczą nie mają tu znaczenia (jedynie w najstarszym pokoleniu ich związek, choć bardzo słaby, jest istotny statystycznie). Przeciwnie w przypadku spraw światopoglądowych – tu związek z lewicowością i prawicowością jest bardzo silny w każdym pokoleniu. Z kolei związek między liberalizmem gospodarczym a kulturowym, choć istotny statystycznie, jest wyraźnie słabszy. Najsilniej zaznacza się wśród najstarszych, wchodzących w życie za czasów Bieruta i Gomułki. Potem słabnie z pokolenia na pokolenie, by wśród najmłodszego, unijnego pokolenia zniknąć zupełnie.

Zależności te wyglądają też podobnie wśród kobiet i mężczyzn, choć w przypadku każdej kombinacji tych skal kobiety postrzegają ich wzajemny związek jako silniejszy, niż widzą to mężczyźni (0,126 wobec 0,066 liberalizm gospodarczy i kulturowy; -0,080 wobec 0,003 liberalizm gospodarczy i lewica–prawica; -0,395 wobec -0,356 liberalizm kulturowy i lewica–prawica).

Jednak największą zaletą badań przeprowadzanych na tak dużych próbach jest możliwość analiz wielozmiennowych nie tylko na poziomie całej próby, ale i wewnątrz poszczególnych kategorii badanych, w tym przypadku pokoleń. Analizy wielozmiennowe, takie jak regresja wieloraka, pozwalają na ustalenie, jak poszczególne cechy charakteryzujące badanych wiążą się z ich zachowaniami czy systemami wartości przy sprowadzeniu do zera wpływu innych zmiennych umieszczonych w modelu, czyli określenie wpływu netto każdej zmiennej. Pewne zmienne demograficzno-społeczne (płeć, wiek, wykształcenie, miejsce zamieszkania, dochód) są rutynowo uwzględniane w takich analizach. Tak też uczynimy i tu, szukając odpowiedzi na pytanie, jakie czynniki wiążą się z poparciem lub odrzuceniem wartości liberalnych w wymiarze gospodarczym i kulturowym. Wykształcenie operacjonalizujemy jako liczbę lat niezbędnych do uzyskania danego jego poziomu (matura = 12, itp.), a miejsce zamieszkania jako dwie zmienne zero-jedynkowe oddzielające od reszty (małych i średnich miast) kategorie skrajne, tj. środowiska wiejskie i wielkomiejskie (miasta o ponad pół milionie mieszkańców). Uwzględnienie tu wieku (także do analiz wewnątrz poszczególnych kohort wiekowych) pozwala na potwierdzenie zasadności wyboru cezur dzielących pokolenia (silne oddziaływanie wieku wewnątrz kategorii pokoleniowych wskazywałoby na obecność jakichś innych, nieuwzględnionych cezur historycznych). Jako wskaźnika sytuacji ekonomicznej badanych użyjemy nie dochodu (indywidualnego czy na głowę w gospodarstwie domowym), lecz ich subiektywnej oceny tej sytuacji. To nie stan konta bankowego czy wielkość wpływających na nie przekazów, lecz postrzeganie własnego położenia (czy jesteśmy z niego zadowoleni, czy nie) wpływa na opowiadanie się po stronie tych czy innych wartości i w konsekwencji na takie, a nie inne zachowania polityczne. Stosujemy tu to, co Florian Znaniecki nazywał współczynnikiem humanistycznym: to nie „obiektywne” elementy rzeczywistości, lecz znaczenie, jakie im ludzie przypisują, wyznacza kierunek i formy zachowań.

Do tych standardowych zmiennych dodamy w prezentowanym tu modelu kilka innych, które w uprzednich badaniach socjologicznych i politologicznych wykazywały znaczący związek z wartościami i zachowaniami politycznymi. Pierwsza to sekularyzm, mierzony częstotliwością uczestnictwa w obrzędach religijnych (im niższa częstotliwość, tym wyższy poziom sekularyzmu). Jest to miara powszechnie stosowana w badaniach zachowań politycznych w zasadzie na całym świecie (np. w prowadzonych od 1948 roku American National Election Studies), również w międzynarodowych badaniach porównawczych, a także w badaniach polskich (Polskie Generalne Studium Wyborcze). Sekularyzm jest odwrotnością religijności, na której wpływ na zachowanie polityczne w warunkach polskich zwracało uwagę wielu autorów (np. Grabowska 2004, Markowski 1997, Jasiewicz 2010).

Dwie kolejne zmienne to miejsce zamieszkania, ale nie w wymiarze wielkości (i typu, wiejski czy miejski) miejscowości, lecz regionu. I tu dotychczasowe badania (Bartkowski 2003, Zagórski i Markowski 2021, Jasiewicz 2009a i inni) wskazują na trwające po XXI wiek dziedzictwo zaborów (widoczne zwłaszcza w przypadku zaboru austriackiego, tj. Galicji, czyli Małopolski), a także na różnice między Ziemiami Zachodnimi (przyłączonymi do Polski po II wojnie światowej) a resztą kraju (np. w głosowaniu w referendum akcesyjnym do UE w 2003 roku – patrz Jasiewicz 2006). Wprowadzamy zatem zmienne określające region zamieszkania: Małopolska i Ziemie Zachodnie.

Zaznaczmy na koniec, że przedstawiony tu model (zastosowany wobec obu typów liberalizmu) został wybrany z kilkudziesięciu przetestowanych jako najlepiej ilustrujący interesujące nas zależności. Inne zmienne, takie jak zamieszkiwanie na terenie dawnej Kongresówki, zawód czy rok przeprowadzenia badania, nie wykazywały istotnego wpływu na te zależności.

Zastosowana tu procedura wielorakiej regresji liniowej pozwala na ustalenie względnej siły oddziaływania poszczególnych zmiennych niezależnych na zmie
nną zależną (tu jeden z dwu typów liberalizmu), mierzonych bezwzględną wartością współczynników regresji cząstkowej beta (których wartość wahać się może od -1 do 1). Na poziomie całej próby w przypadku liberalizmu gospodarczego najsilniejsze jest oddziaływanie wieku (akceptacja liberalizmu słabnie z wiekiem, beta = -0,168) i wykształcenia (im wyższe, tym silniejsze postawy liberalne, beta = 0,128). Statystycznie istotne jest też oddziaływanie płci (mężczyźni są bardziej liberalni, beta = 0,079), samooceny sytuacji ekonomicznej (im wyższa, tym silniejszy liberalizm, beta = 0,059), środowiska wielkomiejskiego (pozytywne, beta = 0,058) i wiejskiego (negatywne, beta = -0,046) oraz sekularyzmu (pozytywne, beta = -0,053). Ani zamieszkiwanie w Małopolsce, ani na Ziemiach Zachodnich nie wykazało tu statystycznie istotnych (na poziomie 0,05) związków. W sumie model ten nie ma wielkiej mocy wyjaśniającej skłonności ku liberalizmowi gospodarczemu (skorygowany współczynnik regresji wielorakiej R = 0,088).

Nieco inaczej wygląda sprawa z liberalizmem kulturowym. Tu wartość współczynnika R (= 0,134) jest nieco wyższa, odmienne też są relacje między poszczególnymi zmiennymi. Skłonność do liberalizmu kulturowego jest tym wyższa, im wyższy jest poziom sekularyzmu (beta = 0,288) i wykształcenia (0,128). Negatywny wpływ mają z kolei płeć męska (-0,072) oraz zamieszkiwanie na terenie Małopolski (-0,060) i/lub na wsi (-0,051); wpływ pozostałych zmiennych jest nieistotny statystycznie.

Ponieważ płeć jest uwzględniona w tych analizach, przejdźmy wprost do analizy w wymiarze pokoleniowym. Zależności te przedstawiamy w tabelach 5 (liberalizm gospodarczy) i 6 (liberalizm kulturowy).

Większość zmiennych uwzględnionych w naszym modelu wpływa na poziom jednego lub drugiego liberalizmu w niektórych tylko pokoleniach. I jest to wpływ z reguły słaby. Znamienne są jednak międzypokoleniowe wzory wpływu kilku zmiennych, jak też wzór oddziaływania wszystkich zmiennych w najmłodszym, unijnym pokoleniu. Po pierwsze, wykształcenie, a więc zmienna wskazująca na status społeczno-ekonomiczny badanych (prestiż wykształcenia jako cechy samoistnej i jego pozytywny związek z dochodem), jest istotnym czynnikiem kształtującym postawy liberalne w każdym pokoleniu. Po drugie, religijność, mierzona tu swoją odwrotnością, sekularyzmem, pozostaje w każdym pokoleniu najsilniejszym wyznacznikiem postaw światopoglądowych, czyli liberalizmu kulturowego. Tak dochodzimy do najistotniejszego z naszych wniosków: trudno jest mówić o konflikcie pokoleń, skoro wzory kształtowania się wartości i postaw politycznych (czy, szerzej, w sprawach publicznych) odtwarzają się z pokolenia na pokolenie. Niezmienność roli czynnika statusowego, wykształcenia, nie zaskakuje i można przewidywać jej trwanie w przyszłości. Bardziej interesująca, bo nie tak oczywista, jest trwałość roli religii i jej oddziaływanie w najmłodszym, unijnym pokoleniu nie tylko na liberalizm kulturowy, ale też na liberalizm gospodarczy. Wydawać by się mogło, że dla pokoleń, które nie znają innej rzeczywistości niż ta polsko-unijna, ze swobodnym przepływem ludzi, idei, towarów i kapitału przez granice narodowe, coraz bardziej naturalne staną się wzory ukształtowane przez stulecia wśród naszych zachodnich (bliższych i dalszych) sąsiadów, gdzie religia jest dziś sprawą prywatną, a sekularne państwo pozostaje neutralne światopoglądowo. I choć czynniki statusowe, w tym samoocena jakości życia, odgrywają w najmłodszych, postpeerelowskich pokoleniach w sumie rolę silniejszą niż wśród starszych, to uczestnictwo w praktykach religijnych pozostaje głównym korelatem postaw w życiu publicznym.

Podczas gdy rola religijności nie słabnie, wzrasta rola płci jako wyznacznika badanych tu postaw. Nie ma ona znaczenia tylko w najstarszym pokoleniu – wczesnej PRL. W przypadku liberalizmu kulturowego pojawia się już w pokoleniu średniej PRL, a gospodarczego – późnej PRL. Biorąc pod uwagę oba typy liberalizmu, najsilniejsza jest w pokoleniu unijnym. Przypomnijmy, że chodzi tu nie o nasilenie danego typu postaw, lecz o względną rolę kształtujących je czynników. Badania tego typu nie pozwalają na ustalenie, dlaczego wychowywane przez tych samych rodziców i uczące się w tych samych szkołach kobiety są bardziej niż mężczyźni sceptyczne wobec mechanizmów wolnorynkowych, a bardziej otwarte na liberalizację światopoglądową. Za wcześnie jest, by anonsować konflikt płci, choć jego zręby stają się już widoczne.

Dopełnieniem tych analiz niech będzie graficzna ilustracja średnich wartości na skalach liberalizmu gospodarczego i liberalizmu kulturowego według wyborców poszczególnych typów partii politycznych (patrz rys. 1).

Wyborcy PiS zajmują pozycję skrajną w obu przypadkach: są najmniej liberalni i w sprawach gospodarczych (2,20; os = 1,437), i w sprawach światopoglądowych (2,78; os = 1,275). Ich potencjalnymi sojusznikami w tych ostatnich są wyborcy prawicy (3,07; os = 1,281), ale oni z kolei znajdują na przeciwległym krańcu liberalizmu gospodarczego (3,94; os = 1,976). Najbardziej liberalni w sferze kulturowej są wyborcy lewicy (4,62; os = 1,550), choć niewiele odbiegają od nich ci, którzy popierali partie liberalne (PO, Nowoczesna, KE, KO; 4,42; os=1,359). Wyborcy innych partii i osoby niegłosujące plasują się tu niemal idealnie w środku między skrajnościami. W przypadku liberalizmu gospodarczego wyborcy wszystkich partii, a także niegłosujący, znajdują się bliżej antyliberalnego krańca zajmowanego przez PiS niż bardziej przyjaznego laissez-faire stanowiska prawicy, jednak jak przystało, liberałowie są bardziej liberalni niż wyborcy lewicy, innych partii i niegłosujący.

Główna oś podziału na polskiej scenie politycznej to nie jest zatem ani konflikt pokoleń, ani konflikt płci. To konflikt czysto polityczny, choć osadzony w systemach wartości, opisywanych tu nie w kategoriach osi lewica–prawica, lecz w sferze traktowanych osobno poglądów gospodarczych i postaw kulturowych. Powiązanie systemów wartości z zachowaniami wyborczymi wskazuje, że choć spektrum polityczne nie jest w pełni zdychotomizowane i ma wciąż charakter kontinuum, to jeden jego kraniec jest wyraźnie zdefiniowany przez połączenie antyliberalnych postaw gospodarczych i światopoglądowych. Tego typu postawy i poglądy stanowią wszędzie punkt wyjścia dla tendencji populistycznych i oparcie dla populistycznych partii i ich polityki. Dziś w Polsce ten kraniec kontinuum okupowany jest przez elektorat PiS. Wyborcy innych partii znajdują się w jednych sprawach bliżej tego krańca, a w innych dalej od niego, zatem trudno jest określić, kto – w sensie aktorów politycznych – i co – w sensie jeśli nie spójnej ideologii, to przynajmniej jasnego programu działania – stanowi przeciwieństwo polskiego populizmu.

Nie jest to sytuacja całkiem nowa. Jak przypomniałem w Almanachu 2019/2020, w latach 90., gdy dominował podział postkomunistyczny (Grabowska 2004), jego odzwierciedleniem było kontinuum, którego jeden kraniec „był mocno zdefiniowany jako syndrom Polaka katolika (wiara, nacjonalizm, antykomunizm), drugi zaś raczej przez negację tego syndromu niż przez jasno określone pozytywne wartości” (Jasiewicz 2020: 120). W następnej dekadzie skrystalizował się podział na Polskę solidarną i Polskę liberalną (patrz też Jasiewicz 2008 i 2012) i po lata
ch dominacji tej drugiej przyszedł, wydawać by się mogło, czas na tę pierwszą. Tyle że solidaryzm populistów u władzy – i nie jest to żadna specyfika polska – samoogranicza się kolejnymi wykluczeniami (imigrantów, mniejszości etnicznych, religijnych, seksualnych itp.). Efektywne pozbawienie polskich kobiet praw reprodukcyjnych to krańcowy przykład takiego wykluczenia, rodzący potencjalne poważne konsekwencje polityczne. Jednak liberalizm „Polski liberalnej” ma też swoje ograniczenia. Brakuje mu spójności, połączenia strony gospodarczej i światopoglądowej – trudno bowiem wyobrazić sobie, by tak mocno prorynkowi zwolennicy Konfederacji połączyli siły z kosmopolityczną, libertyńską lewicą. Innymi słowy, z niewielką tylko dozą przesady można powiedzieć, że trudno sobie wyobrazić masowy udział młodych polskich kobiet w Marszu Niepodległości czy masowe uczestnictwo młodych polskich mężczyzn w Paradzie Równości. Jeśli to drugie wydaje się nam bardziej prawdopodobne, jesteśmy – i bądźmy nadal – optymistami.

Bibliografia

Artwińska, A. i in. (2016). Pożytki z „pokolenia”. Dyskusja o „pokoleniu”
jako kategorii analitycznej, „Teksty Drugie”, nr 1, s. 347–365.

Bartkowski, J. (2003). Tradycja i polityka. Wpływ tradycji kulturowych
regionów na współczesne zachowania społeczne i polityczne, Warszawa:
Wydawnictwo Akademickie „Żak”.

CBOS (2021). Poglądy polityczne młodych Polaków a płeć i miejsce zamieszkania,
Komunikat z badań nr 28/2021.

de Vries, M. S. (2005). Changing policy views at the local level: The effect
of age, generations and policy-periods in five European countries,
„European Journal of Political Research”, 44, s. 3–4.

Garewicz, J. (1983). Pokolenie jako kategoria socjofilozoficzna, „Studia
Socjologiczne”, 1, s. 75–88.

Grabowska, M. (2004). Podział postkomunistyczny, Warszawa: Wydawnictwo
Naukowe Scholar.

Jasiewicz, K. (2006). Knocking on Europe’s Door: Public Opinion on the
EU Accession Referendum in Poland. W: Rohrschneider, R., Whitefield,
S. (red.). Public Opinion, Party Competition and the European
Union in Eastern Europe, Houndmills and New York: Palgrave,
s. 121–144.

Jasiewicz, K. (2008). The New Populism in Poland: The Usual Suspects?,
„Problems of Post-Communism”, 55/3, s. 7–25.

Jasiewicz, K. (2009a). The Past Is Never Dead’: Identity, Class, and Voting
Behavior in Contemporary Poland, „East European Politics and
Societies”, 23(4), s. 491–508.

Jasiewicz, K. (2009b). Poland: Party System by Default. W: Webb, P.,
White, S. (red.). Party Politics in New Democracies, Oxford: Oxford
University Press, s. 85–117.

Jasiewicz, K. (2010). Portfel czy różaniec? Wzory zachowań wyborczych
Polaków w latach 1995–2001. W: Materski, W., Żelichowski, R.
(red.). Polska transformacja. Spojrzenie po dwudziestu latach, Warszawa:
ISP PAN, s. 307–343.

Jasiewicz, K. (2012). W cieniu tragedii: wybory prezydenckie 2010.
W: Słodkowska, I., Dołbakowska, M. (red.). Wybory prezydenckie
2010: Programy kandydatów, Warszawa: ISP PAN, s. 5–27.

Jasiewicz, K. (2019). Dwa narody?. W: Żakowski, J. (red.). Concilium
Civitas Almanach 2019/2020, s. 117–128.

Jasiewicz, K. (2020). Los pokolenia ’68: Historia kołem się toczy. W: Żakowski,
J. (red.). Concilium Civitas Almanach 2020/2021, s. 131–154.

Mannheim, K. (1927). The Problem of Generations. W: Kecskemeti, P.
(red.) (1952). Essays on the Sociology of Knowledge by Karl Mannheim,
New York: Oxford University Press.

Mannheim, K. (1993). Problem pokoleń, „Colloquia Communia” 1992/1993,
nr 1/12.

Markowski, R. (1997). Political Parties and Ideological Spaces in East Central
Europe, „Communist and Post-Communist Studies”, 30(3),
s. 221–245.

Markowski, R. (2006). Political Parties, Spaces of Competition and
Emerging Cleavages in Poland in the Early 1990s. W: Jasiewicz, K.,
Markowski, R. (red.). The 1991–1993 Elections to the Polish Sejm:
Analyses, Documents and Data, Berlin: Edition Sigma, s. 120–150.
Ossowska, M. (1963). Koncepcja pokolenia, „Studia Socjologiczne”, 2,
s. 47–51.

Świda-Ziemba, H. (2010). Młodzież PRL. Portrety pokoleń w kontekście
historii, Kraków: Wydawnictwo Literackie.

Szawiel, T. (2002). Podział na lewicę i prawicę w Polsce po 1989 roku –
jego sens i trwałość. W: Markowski, R. (red.). System partyjny
i zachowania wyborcze, Warszawa: ISP PAN.

Wyka, K. (1939). Rozwój problemu pokolenia, „Przegląd Socjologiczny”,
7(1/2), s. 103–136.

Zagórski, P., Markowski, R. (2021). Persistent Legacies of the Empires:
Partition of Poland and Electoral Turnout, „East European Politics
and Societies”, 35(2), s. 491–508.

Aneks

 Przedstawionych tu analiz dokonano na zbiorze, w którym połączono wybrane zmienne pochodzące z siedmiu badań zrealizowanych przez Centrum Badania Opinii Społecznej (CBOS). Każde badanie przeprowadzono metodą wywiadów bezpośrednich (face to face) wspomaganych komputerowo (CAPI) na losowych próbach reprezentatywnych dla dorosłych mieszkańców Polski. Były to kolejno: badanie po wyborach do Parlamentu Europejskiego w 2014 roku (5–11 czerwca 2014, 1044 osoby), dwa badania w okresie wyborów prezydenckich w 2015 roku (14–20 maja, 1048 osób, i od 26 maja do 3 czerwca, 988 osób), badanie przeprowadzone bezpośrednio po wyborach parlamentarnych w tymże 2015 roku (5–11 listopada, 951 osób) oraz kolejne kilka miesięcy później, w 2016 roku (12–19 marca, 1007 osób), i wreszcie dwa badania po wyborach do PE, a przed wyborami do Sejmu w 2019 roku (22–29 sierpnia, 1029 osób, i 12–19 września, 990 osób). Badania te zostały wybrane ze względu na obecność w nich zmiennych opisujących poglądy badanych wobec istotnych zagadnień polityki państwa, społecznej, gospodarczej i zagranicznej.

Do zbioru wprowadzono zmienne demograficzne i opisujące położenie społeczno-ekonomiczne badanych, tj.: rok urodzenia, płeć, miejsce zamieszkania (wielkość miejscowości i województwo), wykształcenie, zawód, a także ocenę własnej sytuacji materialnej i jakości życia, częstotliwość uczestnictwa w praktykach religijnych, samookreślenie poglądów politycznych na osi lewica–prawica oraz wybór dokonany w ostatnich przed badaniem wyborach parlamentarnych (do Sejmu lub Parlamentu Europejskiego). Niektóre z oryginalnych zmiennych zostały przekodowane, by umożliwić ich połączenie w całym zbiorze lub przeprowadzenie konkretnych analiz. Na przykład zmienna opisująca zachowania wyborcze badanych, skonstruowana za każdym razem jako lista partii, które przystąpiły do danych wyborów, została przekodowana, by usunąć problemy związane z liczbą partii danej orientacji ideologicznej i ich zmieniającymi się nazwami i koalicjami (PO, .Nowoczesna, KE i KO zostały zakodowane jako partie liberalne, SLD, Wiosna, Razem i Lewica jako lewica itp.). Zmienna rok urodzenia posłużyła do konstrukcji zmiennej pokolenie (zob. tekst artykułu), zmienna wielkość miejscowości – do utworzenia zmiennych środowisko wiejskie i środowisko wielkomiejskie, a zmienna województwo – do utworzenia zmiennych Małopolska i Ziemie Zachodnie.

Zmienne opisujące poglądy badanych wobec istotnych zagadnień polityki państwa są w badaniach CBOS skonstruowane jako pary przeciwstawnych stwierdzeń. Są one poprzedzone następującą preambułą:

Przedstawię teraz Panu(i) po dwie przeciwne opinie w różnych sprawach. Prosimy je uważnie przeczytać i powiedzieć, gdzie umieścił(a)by Pan(i) swoje poglądy. Przy odpowiedzi proszę korzystać z 7-sto
pniowej skali, na której 1 oznacza, że zgadza się Pan(i) całkowicie ze stwierdzeniem po lewej stronie, a 7, że zgadza się Pan(i) całkowicie ze stwierdzeniem po prawej stronie. Oczywiście może Pan(i) wybrać też punkty między 1 a 7.

Zestaw tych par różni się nieco od badania do badania, w zależności od ich wzrastającej lub malejącej wagi w debatach publicznych. Analizy tu przedstawione oparte są na skalach skonstruowanych z pięciu zmiennych powtarzających się we wszystkich siedmiu wymienionych powyżej badaniach. Są to następujące pary:  

Analiza czynnikowa tych pięciu zmiennych (metoda głównych składników, normalizacja Kaisera, rotacja Varimax) wskazała na obecność dwóch wiązek zmiennych (czynników):

Zmienne z czynnika 1 posłużyły do konstrukcji siedmiopunktowej skali liberalizmu kulturowego (współczynnik rzetelności alfa Cronbacha = 0,385), a zmienne z czynnika 2 również siedmiopunktowej skali liberalizmu gospodarczego (alfa = 0,378). Współczynniki rzetelności są stosunkowo wysokie jak na skale „krótkie”, złożone z dwóch–trzech zmiennych. Dla dalszego potwierdzenia rzetelności tych skal zostały one powiększone o kolejne zmienne, które znalazły się w czterech z użytych tu badań CBOS (badania z maja 2015, z marca 2016 i oba badania z 2019 roku), skala liberalizmu kulturowego – o opinie o przyjęciu przez Polskę euro (alfa = 0,565), a skala liberalizmu kulturowego – o poglądy na ochronę zatrudnienia i prywatyzację przedsiębiorstw państwowych (alfa = 0,456). Jak wspomniano w tekście artykułu, obie te pary skal korelują się z sobą bardzo wysoko (liberalizm kulturowy r = 0,950, gospodarczy r = 0,823). Tego należało oczekiwać, skoro dłuższe skale zawierają wszystkie elementy skal krótkich, jednak także powtórzenie omówionych w artykule analiz na danych z powyższych czterech badań (N=4074) z użyciem skal dłuższych w pełni potwierdziło wyniki przedstawionych w artykule analiz.